Bbabo NET

Kultura Wiadomości

Svetlana Nemolyaeva i Anatoly Lobotsky rozmawiali o współpracy z Mindaugasem Karbauskisem

28 stycznia mija 50-lecie dyrektora artystycznego Teatru. Wł. Majakowskiego do Mindaugasa Karbauskiego. Czasami nazywany jest rosyjskim reżyserem z litewskim paszportem. Intonacja bałtycka nadaje mu niepowtarzalnego uroku. Bystry styl reżysera, wierność fundamentalnym zasadom, które stopniowo znikają z zawodu reżysera - w jego rękach wygrana-wygrana karta atutowa.

Mindaugas urodził się w rejonie Siauliai na Litwie, wczesne dzieciństwo spędził w małej wiosce. Po ukończeniu wydziału teatralnego Litewskiej Akademii Muzyki i Teatru w Wilnie wyjechał do Moskwy i wstąpił na wydział reżyserii GITIS u Petra Fomenko. Występy w „Tabakarze”, RAMTe, Moskiewskim Teatrze Artystycznym. Czechow, „Warsztat Piotra Fomenko”. W 2011 roku został dyrektorem artystycznym Teatru. Majakowski. Wywiadów, jak każdej innej reklamy, Karbauskis unika. W przeddzień rocznicy rozmawialiśmy z aktorami Teatru. Wł. Majakowskiego, który w ostatnich latach odegrał w swoich spektaklach imponujące role.

Svetlana Nemolyaeva opowiada o współpracy z niezwykłą czułością i ma się z czym porównać.

— Nieraz miałem okazję rozmawiać z Niakroszyusem, Budraitisem i Tuminasem o szczególnej świadomości Litwinów, bliskiej naturze, którą sami nazywali chłopem lub folwarkiem. Pracujesz z Mindaugasem od dziesięciu lat. Poczułeś to?

„Tak naprawdę nie rozumiem, jaki to rodzaj świadomości, ale Mindaugas z pewnością nie jest taki jak inni. Są ludzie bardzo towarzyscy, którzy kochają imprezy. Nie mogę powiedzieć, że Mindaugas jest taki. Jest dla mnie trochę zamkniętą osobą. Może z innymi jest inaczej. Nie lubi wychodzić na scenę i kłaniać się. Nie ma w nim tego, do czego przywykliśmy w teatrze: spotykać się, siedzieć. Traktuję go z wielką czcią. W przeciwieństwie do tych, którzy ze względu na siebie, swoich bliskich, są gotowi zaistnieć na tle cudzych luksusowych myśli i dialogów wymyślonych przez klasyków, Mindaugas nigdy tego nie robi.

„W tym miejscu w grę wchodzi kultura.

- Zgadzam się z Tobą. Myślę, że jest to zaszczepione w rodzinie. Ojciec Mindaugasa jest wielkim fanem teatru.

— Jak nowoczesny jest Karbauski?

„Jego głowa zwrócona jest w stronę współczesnego świata, który jest mi zupełnie obcy. Jestem dzieckiem innej epoki, jestem bardzo stara. A Mindaugas to osoba nowoczesna, bystra i bardzo uzdolniona. Każdy z jego występów jest wyjątkowy. Po dziesięciu latach zdałem sobie sprawę, że jeśli przyjmie jakiegoś autora, to dokładnie wie, co zrobi. Jestem pod wrażeniem tego, że kocha rosyjską klasykę, nie rozprawia się z nią, jak robią to ludzie jego pokolenia. Dla Mendoga ważne jest, aby na swój sposób odsłaniał autora, czy to Oblomov Gonczarowa, czy sztuki współczesnego litewskiego dramaturga Mariusa Ivaskeviciusa. Na tym polega jego nowoczesność. Cieszę się, że pracuję dla niego w Kant. Karbauskis ma dobre wyczucie formy. Byłem pod wrażeniem jego spektaklu „Szkoła dla żon” Moliera. Ciekawy punkt widzenia na tak znaną fabułę dla ludzi teatru. Wydawałoby się, że można tam znaleźć coś nowego dla siebie? I rozwiązał go w szczególny sposób z psychologicznego punktu widzenia i zewnętrznie dokładnie zaprojektował. Nie mamy wielu wspólnych prac, ale każdą drogę. Zwłaszcza pierwszy - „Talenty i wielbiciele”, w którym grałem Domnę Panteleevna. Jestem mu wdzięczny za tę pracę. Niestrudzenie powtarzam, że Mindaugas podał mi pomocną dłoń, kiedy przyszedł do naszego teatru. Mój mąż zmarł w tym roku, a nowa poważna praca stała się zbawieniem. Chociaż jestem znacznie starsza niż moja Domna Panteleevna. Mindaugas mógł nie dać mi tej roli.

- Długie rozmowy poprzedzają wyjście na scenę? A może okres „stołu” jest krótki?

- Mindaugas jest nadal uczniem Fomenko i pośrednio Andriejem Gonczarowem, bo z kolei Petya Fomenko był jego uczniem. Karbauskis jest absolwentem GITIS, poważnej szkoły, w której uczą na wysokim poziomie. Dlatego mamy okres „stolikowy”. Tylko bardzo lekkie przedsiębiorstwo może się bez niego obejść, gdzie jeden lub dwóch - i weszli na scenę. Poważna praca teatralna jest niemożliwa bez analizy.

- Czy miałeś rolę, której się nie spodziewałeś, a Karbauskis zaskoczył Cię oferując ją?„Prawdopodobnie to ja go zaskoczyłam, nie jego. Mindaugas postanowił wystawić Owoce Oświecenia jako apoteozę sztuki Petyi Fomenko, w której kiedyś grałem. Chodził przez piętnaście lat, nigdy nie odwołany. W końcu jeden z aktorów zawsze może zachorować. Każdemu może przydarzyć się coś nieoczekiwanego. Ale z „Owocami Oświecenia” nic takiego się nie wydarzyło. Wiąże się z nimi radość bycia na scenie. Karbauskis widział poprzednie przedstawienie, a gdy wystawił nowy, pierwszy akt uczynił całkowicie niezależnym dziełem. A w drugim wiele zostawił Petyi i nigdy tego nie ukrywał, uważał to za ukłon w stronę nauczyciela. Nie mogłem już grać Anny Pawłownej, jak to było z Fomenko, ze względu na mój wiek, ponieważ moim partnerem był mój mąż Aleksander Łazariew. Kiedyś siedzieliśmy i rozmawialiśmy z Mindaugasem, a on powiedział: „Naprawdę chciałbym, żebyś zagrała w sztuce, ale nie wiem, jaką rolę do zaoferowania”. Odpowiedziałem: „Zagrajmy w chuliganów – zagram kucharkę Matryonę”. Poszedł na ten eksperyment. Nie grałem w coś takiego. Próbowaliśmy od duszy do duszy, chociaż w "Talentach i wielbicielach" również nadawaliśmy na tych samych falach. Mindaugas jest dla mnie delikatny i tolerancyjny. Miał zadanie - usunąć znaczki, które ma każdy aktor. Są jak muszla i trzeba mieć odwagę je odrzucić. Zapytałem: „Czego chcesz? Wyjaśniać! Od czego odepchnąć? Odpowiedział: „Uważnie przeczytaj Ostrovsky'ego. Ma wszystko napisane. Twoja bohaterka opowiada córce, jak trudne jest dla niej życie, jak dręczy ją ubóstwo. Odrzuć to, że to dramatyczne życie”. I szedłem za nim, wierzyłem, chociaż było to pierwsze dzieło Karbauskiego w naszym teatrze. Cieszę się, że postąpiłam tak mądrze, byłam mu posłuszna, chociaż jest taki młody, młodszy od mojego syna. Czy możesz sobie wyobrazić? Mindaugas obchodzi rocznicę, a ja łączę się ze wszystkimi życzeniami zdrowia i wielkiego sukcesu, wszystkiego, czego można życzyć bliskiej osobie.

* * *

Anatolij Łobotski częściej niż inni angażuje się w spektakle Karbauskiego, a jego ostatnia praca w „Szkole żon” pokazała, jak wielkim i poważnym jest artystą.

Jak Mindaugas współpracuje z aktorem?

- Pracuje z różnymi artystami i oczywiście ma do każdego z nas jakieś podejście, którego nie potrafię opisać. To bardzo indywidualne. Być może on sam się lepiej sformułuje, ale nie mogę tego zrobić. Jeśli potrzebujesz dużo rozmawiać, rozmawiamy, chociaż on jest bardziej biznesmenem. Okres „stołu” jest minimalny, o ile to możliwe w obecności określonego materiału.

- Czy wszystko zawsze układa się gładko, czy opiera się na odporności?

- Opór oczywiście może być, ale uwierz mi, Mindaugas jest bardzo przekonujący. Mówiłem ci o oporze, a teraz myślę. Nie pamiętam, żeby podczas wspólnych prób kilku występów czułem jego wyraźną obecność. Może w „Puntili” („Pan Puntila i jego sługa Matti” wg Brechta – S.Kh.) czułem to, ale nie był to opór wobec reżysera, ale wobec dramaturgii. Dyskusje są mile widziane, bo to wspólne dzieło aktora z reżyserem, a nie teatr lalek. Inaczej nie wyobrażam sobie pracy.

- Jeśli reżyser ciągle cię wybiera, to znajduje coś bliskiego sobie. Czy można powiedzieć, że zostałeś artystą Karbauskis?

- Wybiera mnie, jeśli jego zdaniem pasuję do materiału lub materiał mi odpowiada. Nie pozwalają mi grać we wszystko. Nie wiem, co to jest „artysta Karbauskis”.

- Czy Twoja komunikacja jest czysto profesjonalna?

Mam nadzieję, że mamy dobre relacje międzyludzkie. Nie jesteśmy przyjaciółmi, nie spędzamy razem weekendów, nie pijemy w restauracjach. 90 procent naszej komunikacji jest związane z pracą.

Czy on jest surową osobą?

— Tak, jeśli jest ku temu powód i gdzie jest to konieczne. I to jest słuszne. Potrafi być surowy podczas wystawiania sztuki i jako kierownik teatru. A jak bez tego? Nie możemy tego zrobić bez rygoru. Taka jest prawdopodobnie mentalność naszych ludzi, w tym mojej. Nie oddzielam się od ludzi. Mindaugas też jest wobec mnie surowy.

- W teatrze zwracają się do niego po imieniu, jak to na Litwie jest w zwyczaju, czy też trzeba patronimiki?

- Wg nazwy. Nikt nie potrafi wymówić patronimiki Mindaugasa (ojciec Mindaugasa nazywa się Cheslovas. - S.Kh.).

Czy często cię zaskakuje? Czy pojawia się postać z Litwy?

- Oczywiście, że jest Litwinem. Taka jest jego natura. Charakter odzwierciedla się w pracy i to świetnie. Na próbach nie ma mistycyzmu. Jestem zaskoczona jakością jego występów. Nigdy nie obniża poprzeczki.

Svetlana Nemolyaeva i Anatoly Lobotsky rozmawiali o współpracy z Mindaugasem Karbauskisem