Bbabo NET

Kultura Wiadomości

Rosja – Jurij Chursin opowiedział, co wspólnego mają ze sobą „Dzień ślepych walentynek” i Cyrano de Bergerac

Rosja (bbabo.net), Aktor Jurij Chursin wydaje się być obecnie bardzo poszukiwany. Zagrał w jednym z opowiadań romantycznej antologii „Ślepe walentynki”, która pojawi się na rosyjskich ekranach 3 lutego. W marcu Moskiewski Teatr Artystyczny. Czechow jako beznadziejnie zakochany Cyrano de Bergerac. A rozmowa z aktorem okazała się nie tylko o dziwactwach miłości. Raczej o tym, jak informacje tracą na wartości w zmienionym świecie, a czas jest tracony. I dlaczego w dzisiejszych czasach tak łatwo jest „wymazać” JK Rowling i spierać się o zalety „Big Clay #4”. Co o tym myśli Jurij Chursin – okazało się to interesujące.

Yuri, ponieważ akcja filmu, który pojawił się na ekranach, rozgrywa się w Walentynki, nie mogę się powstrzymać od pytania: czy traktujesz ten dzień poważnie jako święto?

Yuri Chursin: To raczej powód do wyznania miłości, zabawka jest taka urocza. Zawsze podobało mi się to, jak to się działo w moim dzieciństwie, i podoba mi się, jak to się dzieje dzisiaj z dziećmi - jakieś wakacje z amorkiem o nieskończonych sercach. W wieku dorosłym nie wykrzykuje się miłości, aby uniknąć wulgarności.

To jest komedia – przyznałeś, że czujesz się niepewnie w tym gatunku. Chociaż grali na przykład w Homeric „Primadonnas” na scenie Moskiewskiego Teatru Artystycznego. Czechow.

Yuri Chursin: Nawet teraz wydaje mi się, że komedia nie do końca jest moim gatunkiem. Ale przede wszystkim historia, którą przeczytałem w scenariuszu, nie była celowo komediowa. Po drugie, ten gatunek został podzielony na komedię repryzową i komedię sytuacyjną. Tutaj w tym drugim czuję się spokojniejszy.

Jaka jest istota Twojej historii miłosnej z Weroniką Timofeevą w „Ślepych walentynkach”?

Yuri Chursin: Fakt, że ludzie często szukają partnera, który ich zdaniem najbardziej im odpowiada. A szczęśliwe są zupełne przeciwieństwa. A to, co nienawidziła bohaterka naszego fragmentu w młodych ludziach, jak w mojej postaci – niegrzecznej, mądrej, prostolinijnej, nie wątpiącej w siebie i swoje decyzje – to jest intrygujące, uzależniające i ostatecznie prowadzi do szczęścia rodzinnego. Więc po prostu musisz zaufać losowi.

Jeśli twój Ivan jest taki bystry, dlaczego jest barmanem?

Yuri Chursin: To jego wybór. Właściwie to pytanie dręczyło mnie w dzieciństwie: dlaczego tak urocza i inteligentna osoba jak Gosha z filmu „Moskwa nie wierzy we łzy” jest ślusarzem. Dlatego mój Ivan jest barmanem. Rola nawiasem mówiąc, choć niewielka, ale było coś do odegrania. Nawet bez walki, i to poważnej, nie dałoby się tego zrobić. Do tego dostałam lekcję barmaństwa, więc teraz mogę się ogrodzić z butelkami.

To jest film o tym, że nic nie dzieje się przypadkiem. Czy ty też w to wierzysz?

Yuri Chursin: Prawie każdy fizyk, matematyk, zajmujący się naukami ścisłymi, dochodzi do opatrzności, boskiego planu i do tego, że wszystko nie jest przypadkowe. Jak napisano w jakiejś książce: najzabawniejsze jest to, że człowiek musi nauczyć się dokonywać wyborów i podejmować decyzje, a przy tym zawsze pamiętać, że tak naprawdę może nie ma wyboru. To dla mnie ciekawe, bo daje swobodę patrzenia na otaczającą rzeczywistość.

Zasadniczo każda rola może skłonić do myślenia, nawet jeśli jest to świąteczna komedia romantyczna. A jakie myśli skłoniła współczesna wersja „Kogucika” Puszkina – także opowiadania, ale już w almanachu „Opowieści Puszkina. Dla dorosłych”?

Yuri Chursin: Dostępnych jest wiele różnych tematów. Na przykład, anulowanie, kultura anulowania, która teraz objęła świat - okazuje się, że osobę tak łatwo jest zabrać i anulować, jak JK Rowling, która została „wymazana” zewsząd za wypowiedzenie frazy w osobistym poście.

I nawet od rocznicy własnego potomstwa, Harry'ego Pottera...

Yuri Chursin: I okazało się to takie proste, nawet jakoś zwyczajne. Ale rozumiejąc historię odwołania, które rozegraliśmy w Petushce, stało się jasne, że w ogóle to wszystko już się wydarzyło. W rzeczywistości, jaką to robi różnicę, jesteś usuwany z sieci społecznościowych lub wyrzucany z miasta, jak w starożytnych Atenach lub w średniowiecznej Europie. W czasach sowieckich był 101 kilometr. Ta sama historia - "odszedłeś" i jesteś skazany. Było więc zabawnie – to podwójne poczucie, że świat wydaje się zmieniać, ale tak naprawdę wszystkie zasady gry pozostają takie same, zmienia się tylko „okładka”.

A poza kontekstem ról, jakie tematy Cię interesują?

Yuri Chursin: Takie pytanie: jak odróżnić podstawienie od prawdziwego? Gdzie jest wysoko, a gdzie nisko, gdzie jest cienka, a gdzie gęsto. Na przykład, znajdujesz się na jakimś koncercie muzyki klasycznej i czujesz, kiedy kanał niektórych wyższych przejawów jest otwarty, a kiedy zamknięty. Właściwie nie ma w tym tajemnicy, wszystko zależy od talentu osoby, czy jest dyrygentem czystej sztuki. Ale wokół jest tak wielu utalentowanych ludzi i tak wiele substytucji, które są ogólnie akceptowane jako „prawdziwa sztuka”, że potrzebujesz osobistego wewnętrznego głosu lub czegoś, aby zrozumieć, gdzie twoje własne uczucia cię nie zwodzą.Jeśli chodzi o „substytucję” – co sądzisz w tym kontekście o rewelacyjnej rzeźbie „Big Clay No. 4” szwajcarskiego Ursa Fischera, ustawionej w centrum Moskwy? Czy to sztuka czy zastępstwo dla Ciebie?

Yuri Chursin: Dla mnie sztuka jest czymś, co powoduje przepływ w widzu, mentalny, emocjonalny, staje się kamertonem twojej egzystencji. Nie rozumiem, dlaczego rzeźba, która chwilowo pojawiła się w Moskwie, wywołała taką falę negatywności: jest obiektem sztuki, który działa na emocje. Obrazy Jacksona Pollocka, stworzone przez farbę spływającą na rozłożone na podłodze płótno, od dawna uznawane są za dzieła sztuki. W przypadku rzeźby Ursa Fischera mówimy o spontaniczności formy, o jej utrwaleniu. Nawiasem mówiąc, to jest jak fotografia. Jesteśmy teraz świadkami dwóch historii - deprecjacji informacji i utraty Czasu. I wydaje mi się, że tracimy czas na fotografię.

Czy fotografowanie oszczędza czas?

Yuri Chursin: Nie konserwuje, ale cementuje, sprawia, że ​​jest martwy. Żywa materia czasu nieustannie się zmienia, płynie, a fotografia jak wieko trumny zatrzaskuje tę żywą sekundę. Instagram, albumy ze zdjęciami w internecie, które urosły i stały się komunikacją, czuję się jak martwa energia. Wszystko, co było, jest tylko częścią toku życia i nie powinniśmy się tak trzymać. To dla mnie bardzo ważne, żebym była świadoma tego, co tu i teraz.

Co rozumiesz przez dewaluację informacji?

Yuri Chursin: Fakt, że doszliśmy do punktu, w którym informacja sama się anuluje. Biorąc pod uwagę ten sam fakt, możemy otrzymać dwa równoważne i całkowicie przeciwne przepływy informacji. W rezultacie informacja przestała być cennym zasobem. I w tej informacyjnej dewaluacji bardzo mnie interesuje, co wtedy jest prawdziwym dyrygentem, a co nie.

Jeżeli mówimy o substytucji, to dotyczy to nie tylko sztuki czy pseudosztuki, ale także, powiedzmy, relacji wyglądu, generowanej przez kult piękna i młodości. Czy trzeba interweniować w sprawy natury i „poprawić” twarz?

Yuri Chursin: Myślę, że chodzi bardziej o to, jak dana osoba odnosi się do otaczającej rzeczywistości. Widziałem ludzi, którzy są niezwykle subtelni w tej kwestii, są czarujący, szczęśliwi i żyją pełnią życia. I nawet najbardziej zniewolona osoba z zewnątrz nie pomyślałaby, żeby powiedzieć: „Twój wygląd jest piękny, ale to wszystko jest sztuczne”. Jeśli jest harmonijny, jeśli popycha człowieka do szczęśliwego życia, to wydaje mi się, że nie ma w tym nic złego. Czy nie byłoby lepiej, gdyby osoba niezadowolona ze swojego wyglądu, bez „pracy” nad tym, była jak mątwa, która rozsiewa wokół siebie czarne maczugi niezadowolenia. A potem ludzie płacą za to pragnienie ich idei piękna prawdziwym fizycznym cierpieniem. To nie wróżka leci do nich i zmienia wszystko w mgnieniu oka – nie każdy odważy się przejść ścieżkę renowacji. Nawiasem mówiąc, Bobby Brown wpadł na pomysł, że teraz nie jest modne przerabianie nosów, trzeba być dumnym z tego, co dała natura.

Po rozmowie o nosach naturalnie powstaje „Cyrano de Bergerac”, do którego teraz ćwiczysz w Moskiewskim Teatrze Artystycznym. Czechow. Jesteś rzadkim gościem na scenie teatralnej. Ale kiedy dajesz zielone światło „Emigrantom” Mrozhka - to zrozumiałe, Mrozhek jest istotny. A Rostand ze swoim „Cyrano de Bergerac” jest ogólnie omszony.

Yuri Chursin: Sztuka nie jest znana naszemu rytmowi i pojawia się wiele pytań. Ale ciekawszy jest proces rozumienia. Dla mnie kwestia piękna jest bardzo aktualna i jest to jeden z tematów sztuki Rostanda. „Cyrano de Bergerac” to tylko materializacja moich myśli o tym, co jest dziełem sztuki, a co nie. A Cyrano został pierwotnie założony przez autora jako nieprzejednany obrońca sztuk pięknych.

I omszały… nie wiem, dla mnie „Cyrano” to taka grudka języka! Nasz dziwny czas przypomina mi ryciny Piranesi, które przedstawiają ruiny starożytnej architektury. Ma się wrażenie, że na polach pokrytych warstwą kulturową wystają monumentalne kolumny, a my, takie maleńkie rojące się stworzenia, na tych gruzach staramy się budować naszą kulturę. Ale jeśli teraz zacznie się wielka powódź, a potem powróci, praktycznie nic z nas nie zostanie. Wszystko zniknie, jeśli nagle zgaśnie prąd. Nawiasem mówiąc, „Big Clay No. 4” przetrwa. A przyszli ludzie, przekopując naszą warstwę kulturową, znajdą ją, zrozumieją, że zrobiono to sztucznie: „Och, chłopaki próbowali stworzyć dzieło sztuki!”

Jak myślisz, dlaczego przestaliśmy myśleć epicko jak nasi przodkowie?

Rosja – Jurij Chursin opowiedział, co wspólnego mają ze sobą „Dzień ślepych walentynek” i Cyrano de Bergerac