Bbabo NET

Kultura Wiadomości

Wyobraźnia z głosem

Słynny autentyczny dyrygent Mark Minkowski i jego orkiestra Les Musiciens du Louvre („Muzycy Luwru”) wystąpili w Sali Czajkowskiego. Wraz z barytonem Thomasem Dollierem francuscy muzycy wykonali nową, nieistniejącą kompozycję Jean-Philippe Rameau (1683–1764). Jak brzmi druga seria słynnej „Imaginary Symphony”, mówi Julia Bederova.

W 2019 roku Muzycy Luwru pod wodzą Minkowskiego po raz pierwszy przywieźli do Moskwy swój bezwarunkowy przebój – stworzony na początku lat 2000. program Symfonia Wyobrażona z muzyką Rameau, według dyrygenta „ojca całą obecną i przyszłą muzykę francuską." Pstrokaty zbiór fragmentów z baletów i oper został ułożony w stylu Lewisa Carrolla i mógł być poprzedzony epigrafem, że „żył, ale nie istniał”. Chodziło o istniejącą muzykę, ale nie o istniejącą całą kompozycję. Faktem jest, że w dorobku Monsieur Rameau nie było ani jednej symfonii i nie jest to zaskakujące: francuska tradycja muzyczna jest zorientowana na teatr, a gatunek symfonii w tym czasie był wciąż aktywny, a jej skład dźwiękowy mógł spójrz, w rzeczywistości, co chcesz. Ta okoliczność, w połączeniu z kultem symfonizmu, który XXI wiek odziedziczył po XX wieku, pozwoliła muzykantom z Luwru zamienić Rameau w symfonistę, a jego uwertury, tańce i inną muzykę bez śpiewu - w pozornie jednolitą, dziwaczną , wewnętrznie kontrastująca, pełna przygód i pasji instrumentalna symfonia.

Pierwsza wersja Symfonii wyimaginowanej okazała się sukcesem. A jak można było nie kontynuować pracy? Nowy program nazywa się „Imaginary Symphony with Voice” i zawiera odpowiednio epizody wokalne. Jednak podobnie jak pierwszy nieistniejący, drugi wyimaginowany ironicznie przemawia z romantyczną tradycją, a nawet zdaje się naśladować chóralny finał Beethovena, rzucając w dźwięk tom hymnu bez chóru - z jednym wokalnym monologiem (aria niebiańskiego piękna Polluxa " Natura, Amour”) i jeden uroczyście kosmiczny chaconne, również od Kastora i Polluksa.

W porównaniu z pierwowzorem kontynuacja brzmi nie mniej dramatycznie, uroczo i jednocześnie matematycznie przejrzyście. Minkowski montuje go jako konstrukcję z prawie dwóch tuzinów interludiów, tańców, arii, połączonych w kilkanaście numerów, podzielonych na trzy części i przeplata je swoim barokowym, wielojęzycznym artystą: angielsko-rosyjsko-francuski vinaigrette staje się integralną częścią symfonii , jak się okazuje, nie tylko głosem, ale także niesamowitymi rozmowami o wiatrach i różach, festynach i lękach („W kolejnym numerze śpiewa służący, który się wszystkiego boi, jednak jak widać, on nie bał się teraz przyjechać do Moskwy”).

Pierwsza część symfonii oferuje słuchanie Rameau jako ekscytującej gry matematycznej. Można zobaczyć i usłyszeć, jak zmienia się numeryczna, dźwiękowa fabuła w każdym fragmencie: wstęp – superwirtuozowska uwertura z Kastora i Polluksa – pojawia się w postaci smyczków, czterech fagotów, czterech obojów, dwóch fletów, trzech kontrabasów; architektoniczny wizerunek „łagodnego ronda” z Zoroastra - jeden flet i wysokie smyczki; występ trubadurów w Paladins oblicza się według wzoru „dwa flety, dwa rogi, cztery fagoty”. Fizyczny teatr harmonii, polifonicznych imitacji, delikatnych solówek i rigodonów brzmi jak barokowy dramat przyrodniczy. Ale im dalej, im szybciej materialna fabuła dźwiękowa, tym bardziej magiczne iluzje, a matematyka schodzi na dalszy plan, zamieniając się, jak to zwykle w teatrze barokowym, we własne przeciwieństwo. Pomiędzy fletami i klarnetami słyszymy salwy armatnie („Akant i Cefiza”), czujemy, jak fagoty i kontrabasy odradzają się niczym w pedałowej klawiaturze wielkich organów. Widzimy, jak do niedawna strażnik („Paladyni”) przestraszony na śmierć przez pseudofurie zamienia się w śmiałego herolda Słońca, w żałosnego króla Antenora z „Dradanu”, dla którego Kupidyn okazał się bardziej bezlitosny niż morze potwora (wydaje się, że na własne oczy widzimy potwora w muzyce), w tragicznego półboga Polluxa, z jego cudownie muzyczną miłością i melodyjnym wdziękiem obowiązkiem. Wspaniały głos i melodyjna fantazja barytona Toma Dolliera jest jak kolejny instrument w orkiestrze, mistrzowska klasa stylu i kolejna fenomenalna maszyna dramatycznych iluzji w teatrze muzycznym Rameau, szalona i przejrzysta.

Wyobraźnia z głosem