Bbabo NET

Kultura Wiadomości

Rosja – Sibiryak opublikował „Afgański pamiętnik”: czytelnicy domagają się kontynuacji

Rosja (bbabo.net), - W rzeczy samej, duże widać z daleka. W ostatnich latach pojawiła się cała warstwa dzieł dokumentalnych i fabularnych związanych z wojną w Afganistanie. Wśród nich jest księga wspomnień naszego rodaka Aleksandra Nikiforowa „Wspomnienia pustyni. Dziennik afgański”.

Autor przybył do Ałtaju w 1974 roku - po ukończeniu Instytutu Technologii Chemicznej w Iwanowie został skierowany do pracy w fabryce oleum w Biysku. Rok później Nikiforow został powołany do służby w KGB ZSRR. Przez siedem lat służył na różnych stanowiskach w bijskim wydziale KGB na terytorium Ałtaju. Następnie - studia w Instytucie Czerwonego Sztandaru KGB ZSRR. Yu.V. Andropow, po którym Aleksander Pietrowicz od września 1985 do kwietnia 1988 r. wykonywał swój „międzynarodowy obowiązek” w ramach grupy zadaniowej KGB w jednym z najgorętszych miejsc w Afganistanie – prowincji Kandahar. Po zakończeniu służby w 1999 roku w obwodzie wołgogradzkim. Oprócz Orderu Czerwonej Gwiazdy otrzymał dwie nagrody DRA – Order „Za odwagę” i medal „Za odwagę”.

Dla mnie „Wspomnienia pustyni” budziły skojarzenia z opowiadaniem Remarque „Cała cisza na froncie zachodnim”. Ten sam niespieszny sposób prezentacji, wydarzenia ułożone są w porządku chronologicznym. Prosty, bez fanaberii i pretensjonalności język. Ale spojrzenie Nikiforowa na wydarzenia jest doprawione sporą dozą humoru i autoironii, w jego wspomnieniach nie ma emocjonalnego załamania, chociaż w ciągu trzech lat podróży do Kandaharu nie brakowało dramatycznych i tragicznych momentów.

Teraz Aleksander Pietrowicz mieszka w Wołgogradzie. Poniżej fragmenty naszej rozmowy telefonicznej, która trwała ponad dwie godziny.

Dlaczego wziąłem tę książkę? Wiesz, jestem zmęczony czytaniem i oglądaniem wszelkiego rodzaju bzdur o wojnie w Afganistanie - mówi Nikiforow. - Stało się to wstydem dla naszych chłopaków, którzy uczciwie wykonali swój obowiązek io których nie padło dobre słowo. Nie miałem pojęcia, jak przenieść wspomnienia na papier. Wziąłem za wzór pracę mojego rodaka Wasilija Szukszyna, przyjrzałem się, jak budował swoje teksty i zacząłem pisać. Pierwsze historie przekazałem koledze z Moskwy, który też przejechał przez Afganistan. Nie czytał od razu, ale kiedy w końcu dotarł do rękopisu, zawołał: „Poszedłem po wódkę – taka nostalgia przewróciła się. A trzeba więcej pisać”. Pierwszy szkic „Wspomnienia pustyni” zajął mi trzy miesiące. Nawet nie myślałem o publikacji. Nazywani przyjaciółmi w Bijsku - wysłani do czytania. A moje wspomnienia opublikowali w wydawnictwie Biya.

Debiutujący autor był zadowolony z reakcji czytelników. Nie spodziewał się jednak pozytywnych opinii żeńskiej publiczności.

- Jedna młoda kobieta wyznała, że ​​od dziesięciu lat nie czytała książek. Ale po moim „Afgańskim pamiętniku” chciałem kontynuować: „Gdzie jest druga książka?”

Reakcja czytelników jest całkiem zrozumiała. W książce nie ma posmakowania „brudności”, tu „nikt nie będzie miał romansu z pielęgniarką”, ale jest mnóstwo szczegółów z życia codziennego, związanych z codziennym życiem ludzi sowieckich w Afganistanie. A co najważniejsze - stosunek autora do tematu „Kobieta na wojnie”.

„Ogólnie rzecz biorąc, umieściłbym pielęgniarki na jednym z pierwszych miejsc wśród bohaterów tej wojny - ciężko im było”, mówi Nikiforov. - No i oczywiście faceci z sił specjalnych i batalionów szturmowych, oficerowie wywiadu wojskowego. Chciałbym też powiedzieć wiele miłych słów o kierowcach.

W rozdziale „Och, przedni tor” Aleksander Pietrowicz odtworzył odcinek spotkania z kolumną czołgistów KamAZ. Przed mostem saperzy spowolnili samochód czekistów, którzy spieszyli do Kandaharu, oczyszczenie drogi zajęło trochę czasu: "Stoimy, badamy konwój. mają narzucone kamizelki kuloodporne ... tylko żeby ich uspokoić.Na taksówkach widnieją imienne napisy: "Załoga Bohatera Gwardii ZSRR młodszy sierżant Metelitsa" lub nazwy miast: Wołogda, Kujbyszew, Tomsk. gulasz, zupa koncentraty... Wszyscy wyglądają na zmęczonych Niektórzy mają zabandażowane ręce, niektórzy z bandażami na głowach. Tak, chłopaki! Robicie się twardo. Ale nie zmiażdżyli Duszmanów ... Tylko pomyśl, skręcili kierownicę. Tylko pomyśl?! Ci faceci są na kamikadze drogi. Kto wie, skąd nadleci pocisk lub gdzie czeka na ciebie mina.

– Po wydaniu pierwszej książki chłopaki wpadli na mnie – kontynuuj! - wspomina Aleksander Nikiforow. - napisałem drugą część, połączyłem ją z pierwszą. A w grudniu 2020 roku została podpisana do publikacji, łącząc pierwsze cztery w jeden tom o tym samym tytule.

„Afgański Pamiętnik” Nikiforowa jest pełen nie tylko bezcennych opowieści o naszych rodakach, ale także ciekawych szkiców o życiu Afgańczyków, charakterze narodowym, tradycjach i obyczajach. Autor często zadaje pytanie: dlaczego kolosalne wysiłki, wydatki i straty po stronie sowieckiej nie osiągnęły swojego celu, gdzie popełniliśmy błędy?"My, z naukowym komunizmem pod naszymi ramionami, wszyscy staramy się zapewnić świetlaną przyszłość dla bratnich narodów, czasami zastanawiając się, dlaczego nie doceniają naszych aspiracji? Może robimy coś złego? "Moshaver (doradca) Alexander mówi po spotkanie z afgańskim przewoźnikiem wody. Może powinniśmy być „przyjaciółmi" ze wszystkimi na sposób amerykański? Zrzucili bomby atomowe na Hiroszimę i Nagasaki w 1945 roku, zabili setki tysięcy ludzi i spali spokojnie. Wydaje się, że Japończycy powinni Nienawidzę ich do końca wieku, ale nie, kiedy Amerykanie tańczą okrągłe tańce. A w Wietnamie, Angoli, co oni zrobili… Nie, może nie warto po amerykańsku. My, jak powiedział Wołodia , miej diagnozę: „przewlekły internacjonalizm”. Chodźmy znowu czynić dobro”.

„Wspomnienia pustyni” stały się rodzajem interaktywnego pamiętnika z bojowej przeszłości Nikiforowa i jego przyjaciół. Pięknie wydana książka ma ponad pięćset stron i solidny blok ilustracji fotograficznych. To prawda, że ​​nakład jest niewielki i prawdopodobnie sensowne jest ponowne wydanie go w Ałtaju.

Wciąż się kłócimy

Ponad trzydzieści lat minęło od wycofania wojsk sowieckich z Afganistanu – wystarczająco, by spokojnie przemyśleć te wydarzenia. Czy w ogóle trzeba było zaangażować się w tę wojnę?

Alexander Nikiforov: Pytanie, o którym wciąż rozmawiamy z chłopakami. Moim zdaniem decyzja w sprawie Afganistanu nie została podjęta z sufitu i była uzasadniona. Wyobraź sobie, że mieszkasz na trzecim piętrze, a na pierwszym i drugim są gwałtowni, pijący sąsiedzi. Ty i twoje dzieci widzicie i słyszycie to wszystko. Na razie cię nie dotykają, ale gdzie jest gwarancja, że ​​jutro twoja rodzina nie wpadnieprzyjemną historię?

Czy Afganistan mógł pójść inną ścieżką? Prawdopodobnie możesz. Jak wiecie, Wschód to delikatna sprawa. Tam bakszysz, pieniądze, wiele znaczą. Tego samego Hafizullaha Amina można było kupić i odkupić. W Afganistanie stale trzeba było brać pod uwagę specyfikę narodową. Gdy tylko próbowaliśmy zbliżyć się do tego kraju naszymi własnymi standardami, wydarzyła się „opcja afgańska”, o której niejednokrotnie pisałem w mojej książce: robisz coś, ale wynik jest zerowy. Pojawił się pomysł wybudowania wytwórni asfaltu w pobliżu Kandaharu w celu budowy normalnych dróg. Przywieziono i wywieziono niezbędne materiały.

Rozmawiałem o tym z generałem Warennikowem. Valentin Ivanovich ubolewał: „Jak to jest? Chcemy najlepszego!” I powiedziałem: "Czy pytałeś przywódcę lokalnego plemienia Baloch, czy tego potrzebuje? Na jednym z nieformalnych spotkań Jakub Khan wprost powiedział nam, że lud Baloch nie potrzebuje asfaltu na darmo - owce od tego umierają a dzieci chorują”.

Rosja – Sibiryak opublikował „Afgański pamiętnik”: czytelnicy domagają się kontynuacji