Bbabo NET

Kultura Wiadomości

„Naprawdę nie lubię słowa „satyra”

Przejdź do wszystkich wywiadów.

Obejrzyj wideo lub przeczytaj tekstową wersję wywiadu.

- To jest projekt „Kommiersant” „30 lat bez ZSRR”, jestem Wiktor Loshak. Naszym dzisiejszym gościem jest Ludowy Artysta Rosji Aleksander Anatolijewicz Szyrwindt.

Shura, chciałbym wyjaśnić, dlaczego będziemy na „Tobie”. Przyniosłem tu dziś zdjęcie, 40 lat temu w Odessie koncertowałeś z Andriejem Mironowem, a my, felietoniści z gazety Wieczerniaja Odessa ...

- To ja, to Andryusha.

- Oto jestem, oto Siemion Liwszin, przeprowadzamy z tobą wywiad. To jest dokładnie 1981, 40 lat.

- (śpiewa) "A ty i ja wcale się nie postarzaliśmy..." Jakiś koszmar.

- Skoro to wszystko nazywa się „30 lat bez ZSRR”, to pierwsze pytanie brzmi, czy dziwi Pana, że ​​tak wielu ludzi, ponad połowa respondentów, tęskni za ZSRR?

- Nie jestem zaskoczony. Rubryka „tęskni za ZSRR”, są też niekończące się tytuły „urodzony w ZSRR”, „zginął w ZSRR” - to jakaś wymyślona marka. Nie mówię o ZSRR, ja (miss. -) na czas i dla siebie, a dla ciebie ... To nie jest ZSRR - to inna epoka, tęsknię za swoim stanem w tym czasie z wszystkimi plusami i minusy, o których porozmawiamy.

- Gdzieś powiedziałeś, że "bardziej tęsknisz za swoim mikrokosmosem". Tym właśnie jest ten mikrokosmos, jakimi są ludźmi?

- To są ludzie, których jest tylko kilku. Poważnie, mam 87 lat. Jestem o 10 lat starszy od Bidena, prawda? Nie uwierzą komuś, bo kandyduję na prezydenta, wiesz?

- W takim razie musisz o tym powiedzieć, że kandydujesz na prezydenta.

- (kiwa głową) Wszyscy odeszli. Wszystkie są przekreślone w książce telefonicznej, pozostało tylko kilka. Strasznie jest patrzeć na tę książkę telefoniczną.

- W ogóle, czego powinien brakować człowiekowi teatru w Związku Radzieckim?

- Człowiek teatru tęskni nie za Związkiem Radzieckim, ale człowiek teatru tęskni za tym, że wielki repertuar rosyjskiego teatru jest teraz zamykany. Rzeczywiście, na świecie zawsze był wielki i najlepszy rosyjski teatr. Nigdy nie było teatru stacjonarnego w żadnym kraju na świecie, a teraz, wraz z powstaniem pierwszego przedsiębiorstwa, zaczął się trend. Wszyscy patrzyliśmy z niesmakiem, że jakiś X wziął dwie gwiazdki, trzy krzesła i zagrają w Hamleta. Wszyscy mówią, że teraz to się skończy… Są cudowne przedsiębiorstwa, które są wyposażone w dekoracje, we wszystko, a jednocześnie cały bieg przedsiębiorstw i prawdziwych producentów po cichu zastępuje to, o czym rozmawialiśmy (repertuar teatr -).

- Przedsiębiorczość wymaga producenta, ale nie wymaga reżysera?

- Przedsiębiorczość wymaga przedsiębiorcy, który sam szuka dyrektora i negocjuje z nim to. Ale żeby wnieść ten (repertuar teatralny.—) wózek (musi.—) - dyrektor artystyczny lub dyrektor naczelny. To jest bardzo trudne. Są wspaniali faceci, znam ich, ale po co mieliby brać to na siebie, skoro mogą to wystawić dziś w Teatrze Bolszoj, jutro w Covent Garden, pojutrze w Paryżu, a potem gdzieś indziej na Tagance? Po co przeciągać ten wózek?

- Ten wóz to ludzie, budynek, repertuar, potrzeba gromadzenia na co dzień widzów.

- To okropne.

- Zawsze byłeś w strefie satyry jako aktor, reżyser, autor, reżyser teatralny. Z czego śmieje się dzisiejszy widz? Czego potrzebuje, żeby go rozśmieszyć?

- Problem jest bardzo ważny. Michaił Michajłowicz Żvanetsky odszedł, mam z nim wspaniały wywiad - moim zdaniem w Ogonyok. Jest napisane: „Shirvindt dał mi Artystę Ludowego”. Ze względu na starość i biografię siedzę na wszystkich spotkaniach, a teraz (w komisji -) o artystach ludowych - to poważna sprawa. Aby zdobyć tytuł, trzeba przejść całą procedurę, ogromną. Wcześniej bez napisu „Laureat Nagrody Lenina”, „Artysta Ludowy” na górze nie była to osoba. Teraz stopniowo nazwa zaczęła mieć znaczenie.

- Dlaczego pod rządami sowieckimi w Karaczajo-Czerkiesji było tak wielu artystów ludowych?

- Gdyby tylko był tytuł.

Wyobraź sobie, że Jean Gabin jest honorowym pracownikiem artystycznym Karakalpakstanu ... Umieszczą cię w szpitalu psychiatrycznym!

I nie możemy bez tego żyć. Więc na następnym spotkaniu powiedziałem, że Michaił Michajłowicz Żwanecki jest wspaniałym pisarzem, kolekcjonuje wielkie hale, stadiony i trybuny (na scenie-) 2-3 godziny. Sapnęli i dali mu artystę ludowego.

- Czekaj, ludzie znowu zaczęli się śmiać z podpowiedzi?

- Podpowiedzi były wyśmiewane w czasie, o którym mówimy. To wszystko aluzje, figi w kieszeni, szuflowanie Ostrowskiego, Swifta i Gogola w okręgowym komitecie partyjnym. Potem wszystko zniknęło. A teraz Ostrovsky stał się niezwykle popularnym dramatopisarzem - w kraju nie ma teatru, w którym nie gra się tego wszystkiego.

- Nie zwróciłem uwagi.

- No co ty, weź dowolny repertuar! Nie ma teatru, w którym nie ma dwóch lub trzech nazwisk Ostrowskiego. Sybaryta, żarłok, leniwy, napisał moim zdaniem 60 czy 70 sztuk, a wszystkie są dziś niezwykle. Nawet młodzi punkowcy spieszą się z zakładami, ale po pierwsze nie powinno być tak, jak było, a po drugie, konieczne jest przepisanie tego. Oczywiście jest coś w nim, u Ostrovsky'ego, - epoka kamienia, więc przepisz, ujmij to inaczej niż to było z Efrosem czy Meyerholdem, a potem tak.- Powiedz mi proszę, jaka jest twoja ranga satyryków końca XX - początku tego wieku? Pracowałeś z Gorinem, Żvanetskym, z innymi, Pelevin można nawet nazwać satyrykiem. Jaki jest twój najlepszy satyryk tym razem?

- Poza tym naprawdę przyjaźniłem się ze wspaniałymi, różnorodnymi ludźmi - z Arkanovem iz Altovem, z tym samym Miszą Zadornovem.

- Z Altovem, pah-pa, nadal jesteście przyjaciółmi.

- Myślę, że według jakiejś wysokiej gradacji - w końcu Żvanetsky i Gorin. Mimo to wyszli z rangi satyryków (dla mnie .-) Grisza, Misza pozostał ... Andryusha Mironov miał przydomek Dryusik. Wielki rosyjski artysta! Dla mnie od Dryusika do wielkiego rosyjskiego artysty... Wydawało się (wszystko było.—) wczoraj, chociaż Bóg wie, kiedy już umarł.

- Czy zgadzasz się, że satyra jest wyznacznikiem stanu społeczeństwa, umiejętnością ironicznego traktowania siebie? Jaki jest aktualny stan tego wskaźnika?

- Generalnie nie lubię słowa "satyra", bo satyra oznacza jakieś zło.

- Grałem w Teatrze Satyry zbyt długo.

- Ogólnie rzecz biorąc, wszystkie te tagi nad teatrem - Teatr Gogola, Teatr Puszkina, Teatr Satyry. To wszystko są konwencjonalne rzeczy. Dawno, dawno temu Teatr Gogola, który później stał się „Centrum Gogola”, był Teatrem Transportu, ponieważ stał dosłownie na torach dworca kolejowego Kursk.

- W jednym z wywiadów jesteś nazywany "królem flegmatycznego humoru". Co oznaczało? Kiedy opowiadasz dowcipy i żarty, sam nigdy się nie śmiejesz. Teraz, jak opowiadam anegdotę, wybucham śmiechem, sam chcę się śmiać. Czy jakoś się powstrzymujesz, czy to naturalne, że się nie śmiejesz?

- To jest tak zwana maska ​​(przesuwa dłonią po twarzy i zmienia się wyraz).

Nawiasem mówiąc, miałem w naszej firmie „Dryusika”, Andryusha, Mark Zacharov nazywał się „Mrak Anatolich”, a ja nazywałem się „Maska”.

Buster Keaton był wspaniały - to stamtąd. Mieliśmy też takiego wspaniałego artystę Moskiewskiego Teatru Artystycznego Anatolija Ktorova ... Powinieneś się śmiać lub płakać, a ja powinienem poinformować.

- A palenie fajki też jest częścią tej maski?

„Palenie fajki… nie przypominaj mi. Wyjęli mi wszystko z ust - fajkę, mikrodawki alkoholu.

- Przypuśćmy, że nikt nie wyjął alkoholu.

- Piliśmy wczoraj?

- Tak.

- Mało. Ile wypiłeś? Mało. I (przed -) dużo pili. To już nie jest pragnienie.

- Uczysz w Szkole Szczukina od 1957 roku, jak zmieniają się uczniowie?

- Zmieniają się bardzo prosto. Jaka jest różnica - system rekrutacji. Ci nieszczęśnicy stoją skuci przerażeniem. Teraz na wiosnę w Gurczenki zacznie wchodzić rzesza tych artystów. Zadaniem pierwszego półtora roku jest wyzwolenie, osłabienie tego koszmaru, aby zrozumieli i zobaczyli. Teraz, kiedy przyjdą, mając już za sobą występy w uszczelkach, zadaniem jest zniewolenie...

- Więc przychodzą wolni ludzie?

- Absolutnie. To wszystko, reszta - te same nogi, zęby i tak dalej. Jak na aukcji koni, chciałbym tylko powąchać Smoktunowskiego, ale to nigdy nie działa.

- A teraz powiedz mi, dlaczego porównujesz się do Bidena?

- Bo rozmowa, że ​​przegapił schody na drabinie, pamiętasz, prawda? Potknął się, poszedł niewłaściwą ścieżką, starzec nic nie pamięta. On ma 77 lat, a ja 87, jestem też bardzo zdezorientowany ścieżkami, generalnie nie ma mowy o drabinie, bo tylko w linii prostej. Teraz, w związku z tym, że ja, jako standard dla wszystkich, ja sam odszedłem z kierownictwa Teatru Satyry, zaproponowano mi tak mityczne stanowisko prezydenta.

- A na ciebie już głosowano, o ile wiem.

- Kiedy Serezha Gazarov otrzymał propozycję objęcia funkcji nowego dyrektora artystycznego, powiedzieli o mnie - „to będzie nasz prezydent”.

Powiedziałem: prezesem teatru jest mistycyzm.

Co ma na myśli prezydent teatru? Równie dobrze mógłbym być prezesem przejścia podziemnego. Wtedy prezydent jest pozycją elekcyjną. Potem powiedzieli: „To wszystko, głosujemy”. Cały teatr siedział, wszyscy głosowali jednogłośnie oprócz mnie. Byłem przeciw, jeden głos. Prezydent to osoba, która musi coś zrobić, a nie tylko wyznaczać. W tym przypadku nie jest to jasne.

„Nie pamiętam ani jednego przypadku, ale może nie jestem tak bystrym obserwatorem, żeby reżyser teatralny z własnej woli opuścił swoje miejsce.

- Jestem innowatorem. U nas to tak: albo niosą je nogami do przodu, albo wykopują, ale powiem - już nie będę... Więc jestem pionierem.

- Co się stanie z wolnym czasem, który pojawi się teraz?

- To jest problem.

- Nowa książka?

- Proszą o książkę, ale okazało się, że byłem w 1957 roku...

-… rozpoczął pracę w Szkole Szczukina.- Zanim. W 1956 roku, na moim czwartym roku - teraz trudno sobie wyobrazić, jak pchałem się tutaj kijem - była taka wspaniała osoba - Arkady Niemirowski w Teatrze Wachtangowa. Był mistrzem Moskwy w szpadzie. Simonov Ruben Nikołajewicz, zmarły, był głównym dyrektorem Teatru Wachtangowa, powiedział: „Arkasza jest najlepszym graczem w szpadzie wśród artystów i najlepszym artystą wśród szpadowców”. Dwuręczny komplement. Prowadził więc sceny ruchu i szermierki w szkole Shchukin, był kierownikiem wydziału. Pokłócił się z Zakhawą - a Zakhava był wielkim rektorem tej szkoły - i poszedł do GITIS. A my, będąc na czwartym roku, ja i moja nieżyjąca koleżanka Slava Sokolov byliśmy pierwszymi szermierzami na torze. Nawet na twórczych wieczorach szkolnych ktoś grał fragmenty Hamleta, ktoś tańczył, myśmy się fechtowali. I zabrali mnie na zajęcia z plastyki i szermierki na scenie.

Tak więc od 1956 nie odpoczywam dłużej niż trzy tygodnie w moim życiu.

- Myślałem, że przygotowujesz mnie, podobnie jak całe grono Twoich znajomych, do tego, że wracasz do wielkiego sportu - do szermierki.

- Kiedy, dzięki Bogu, góra spadła z moich ramion, usiadłem, nie ma ugryzienia, ale siedzę. Piękno! Nikt nie widzi - napij się. Nie ma fajnego, nikt nie widzi - fajki (pokazuje na twarzach.—). Ugryzł, wyjął... Dzień, dwa, trzy, zaczyna się (blues.-), nie ma zwyczaju nic nie robić.

- zdanie Mishy: „nie przeszkadzaj w mojej samotności, nie zostawiaj mnie samego”.

- Nie wiem co robić, no w każdym razie nie odmówić. Zaprosiłeś mnie tutaj, nie mogę ci odmówić. I nagle rano mam 180 - to od pogody, od wszystkiego. Dzwonię do ciebie: „Może odłożymy?” Mówisz: „Jest grupa i tak dalej”. Rozumiem, że nie mogę ci odmówić. Biorę jakieś dwie tabletki, słucham wszystkiego od twojej przyjaciółki, Natalii Nikołajewnej (żona.—), z trudem wkładam spodnie i posypuję.

- Pamiętam esej Mishino poświęcony twoim 80. urodzinom. Mówi, że całe życie jest w pigułkach: na tę pigułkę, na tę pigułkę i na to.

Wszyscy proszą o opowiedzenie dowcipu, a ja chcę być bardziej oryginalny. Każdy człowiek w naszym kraju ma swoją historię relacji z policją drogową, czy masz historię relacji z policją drogową?

- Mam ile historii policji drogowej, opowiadam jedną. Zinovy ​​​​Efimovich Gerdt - wspaniały, wspaniały, ukochany, niesamowity, wyjątkowy - po wojnie miał jedną nieugiętą nogę po zranieniu. Jeździł dość ciężko, ale wciąż marzył o tym, żeby zawsze jeździć. Ponadto, ponieważ jest weteranem ... Południowy port w Moskwie, był sklep samochodowy i był taki ...

- Rynek.

- Nie, rynek był tam sam. W pobliżu był taki padok - samochody komisowe. A w środku, gdzie te auta leżały na boku, była jeszcze taka bardzo mała zagroda - zagraniczne auta. Były to zagraniczne samochody spisane z ambasad. Na przykład Emirates, które pokonały dwa miliony kilometrów. Potrzebowali jednak specjalnego zezwolenia Departamentu Handlu. Dostaliśmy (pozwolenie .-) na nasze regalia i odjechaliśmy. Przerażenie polegało na tym, że ten tag musiał zostać użyty w ciągu 10 dni. Jeśli w ciągu 10 dni nie wybrałeś samochodu, to zezwolenie automatycznie zniknęłoby, a paragony były rzadkością. A na jego boku leży mercedes urodzony w 1726 roku: „Och, musimy go wziąć! - Ona nie idzie. - Musimy wziąć, musimy wziąć! Zyama, pechowiec, chodził na jednej nodze przez 10 dni wśród tego złomu iw końcu zadzwonił i powiedział: „Pospiesz się, szybciej. Samochód dostawczy Volvo!” Ja - w moim zardzewiałym "Victory" - tam, a tam rzeczywiście Volvo - ale z kierownicą po prawej stronie. Wtedy nikt nie wiedział, dlaczego kierownica po prawej stronie. Krótko mówiąc, prowadziła. Kiedy nauczył się na nim jeździć, przewrócił przechodnia gdzieś poza miastem i stracił prawo jazdy. Co robić? Mówią mu: idź do głównego policjanta drogówki w Moskwie - na placu Bolotnaya było biuro - wielki gruziński pułkownik z wąsami, kocha artystów, może ma szczęście. Przychodzimy, patrzymy na kartkę: „Nie ma mowy”. Już wyjeżdżamy, a ona nagle mówi: „Wracaj! Artyści, co? Czy jesteście humorystami? Mamy miesiąc bezpieczeństwa ruchu, potrzebujemy kilku jasnych plakatów z humorem ”. Zyama i ja pojechaliśmy do daczy, namalowaliśmy te plakaty. Jest taki mały człowiek, jakiś zardzewiały samochód i jest napisane: „Ty mały Żydku, Osiu, wyjesz, jakbyś przycisnął oś”. To oczywiście nie zostało zabrane, ale na autostradzie w Mińsku był nasz plakat. Narysowany przez Vereisky'ego: ogromny przystojny mężczyzna trzymający coś w sobie - potem były kupony ostrzegawcze, były przekłute. Jest napisane: „Cieszę się, że mogę komukolwiek przedstawić mój zły bilet, nie zajmuję lewego pasa, gdy prawy jest wolny”. Prawa zostały zwrócone Zyamie.

- Jakiś klasyk. Wielkie dzięki. Przedstawienie, a nie wywiad. Był to projekt „Kommiersantu” „30 lat bez ZSRR”, naszym gościem był Aleksander Anatolijewicz Szyrwindt.

Wywiad przeprowadził Viktor Loshak

Partner projektu: VKontakte

„Naprawdę nie lubię słowa „satyra”