Bbabo NET

Kultura Wiadomości

Rosja – petersburscy muzycy śpiewali jak pod Piotrem

Rosja (bbabo.net), - Petersburgski autentysta Rust Pozyumsky z grupą Novoselie prezentuje 23 lutego w moskiewskim centrum kultury "Dom" program i album "Peter's Kants" zatytułowany "Glorious World" - współczesne utwory grane i śpiewane w taki sposób, jakby to nie był rok 2022, ale 1722.

Tsunami innowacji i przemian, które przeszło przez Rosję 300 lat temu, słusznie kojarzy się przede wszystkim z wojskowością i inżynierią, europejskim ubiorem i codziennymi zwyczajami – poranną kawą i wieczornymi apelami. A od tych ostatnich jest już jeden krok do nowej muzyki barokowej, sprowadzonej do Rosji z Europy jeszcze w Czasie Kłopotów i zmieszanej tu z poematami duchowymi i pieśniami ludowymi. W efekcie powstał hybrydowy, pośredni gatunek, znany jako „Peter's Kant”, oryginalna wersja „pomieszanego” wspólnego baroku.

Petersburski autentyczny smyczkowy, sześciostrunowy viola da gamba i oryginalny kompozytor Rust Pozyumsky od dawna zbliża się do tak pomieszanego stylu. Latem ubiegłego roku zaprezentował publiczności album „Songs of Eliot”, na którym wiersze wielkiego angielskiego poety zabrzmiały autentycznymi instrumentami, ale z poważnym jazzowym swingiem. A teraz podejmuje działanie odwrotne - jakby wskoczył do wehikułu czasu i pospieszył do petersburskich muzyków z początku XVIII wieku z 14 lirycznymi pieśniami, które cieszą ucho i łagodzą obyczaje pań i panów. Kanty można śpiewać nie tylko niskimi męskimi głosami, ale także anielskimi kobiecymi głosami. I towarzyszyć im nie tylko prostym rytmicznym akompaniamentem, ale także misternym splotem smyczków.

Jak autentyczna jest ta rekonstrukcja nagrana na albumie? Pytanie nie ma sensu, bo autentyczność, jak to często bywa, zlewa się z awangardą. I wyłania się gatunek, który w adnotacjach do samej płyty jest energetycznie określany jako „Old Russian Bastard pop”. Niewiele wiemy o tamtej epoce. A w roku 350. rocznicy Piotra I nie byłoby źle jej słuchać.

Rosja – petersburscy muzycy śpiewali jak pod Piotrem