Bbabo NET

Kultura Wiadomości

Nie boimy się być inni

Islandzki zespół Kaleo ogłosił, że wyruszy w europejską trasę koncertową w 2022 roku, a koncert w Moskwie zaplanowano na 16 października. Boris Barabanov zapytał lidera Kaleo Jaya Jaya (prawdziwe nazwisko Yokul Juliusson) o nowy album Surface Sounds, o filmowanie na zboczu wulkanu io film Eurowizji.

- Kaleo wciąż gra amerykańską muzykę. Powiedziałbym, że muzyka białego amerykańskiego wieśniaka, jeśli nikogo nie urazi. Czy dźwięk Surface Sounds to tylko twój gust (i dużo prób), czy naprawdę dużo podróżujesz po amerykańskim zapleczu?

- Nie zgadzam się, że moim zadaniem jest dosłownie to - grać muzykę amerykańską. Ale słucham dużo tradycyjnej muzyki amerykańskiej, zwanej muzyką roots. Masz rację, podróżowaliśmy po całej Ameryce, wszystkich stanach, z wyjątkiem może, że nie graliśmy na Alasce. Zawsze cieszymy się, gdy w podróży zatrzymujemy się w małym miasteczku i ktoś zamawia piosenkę Kaleo z szafy grającej lub tańczy do niej w barze.

Ale kiedy wchodzę do studia, nie myślę o tym, jak wyrazić swoje wrażenia z amerykańskiej prowincji. Każda piosenka ma swój własny głos, którego szukam podczas nagrywania. To ja podążam za piosenką, a nie za mną. Surface Sounds nie było tylko amerykańskie, nie tylko blues rockowe. Na przykład „Hej Gringo” to dyskoteka. W muzyce jest dużo kolorów, więc nie zdziwiłbym się, gdybyśmy mieli reggae lub afrobeat na naszym nowym albumie.

- Spędzasz dużo czasu w Austin w Teksasie. Ale teledyski Kaleo są nadal kręcone w Islandii. Dlaczego jest to dla ciebie takie ważne?

- To wielkie szczęście mieć w domu wspaniały zespół, z którym można rozwiązać każdy twórczy problem. W pełni wykorzystujemy islandzkie krajobrazy. Fajnie, że obok nas są ludzie, którzy pomagają nam realizować naprawdę szalone pomysły - na przykład nagrywać na żywo w plenerze i kręcić filmy. Byłbym szczęśliwy, gdybym zrobił coś podobnego na różnych kontynentach, ale na Islandii mamy to, czego potrzeba.

- Chciałem tylko zapytać o kręcenie teledysku „Skinny” w bezpośrednim sąsiedztwie aktywnego wulkanu. Lawa, trujący dym - a potem śpiewasz. Jak to jest w ogóle?

– Masz rację, to niebezpieczne. Chcieliśmy kręcić jak najbliżej wulkanu. W naszym zespole znaleźli się wulkanolodzy, którzy stale mierzyli zawartość substancji toksycznych w powietrzu. Generalnie mieliśmy szczęście, że tego dnia wiatr nie wiał w naszym kierunku. Weszliśmy do małego bezpiecznego okienka.

- Porozmawiajmy o miejscu zwanym Mosfellsbair. Miasto liczące 8,5 tys. mieszkańców. Tam urodził się Olafur Arnalds. Jest studio, w którym nagrywany jest Sigur Ros. I tam zgromadził się Kaleo. Co jest takiego specjalnego w tym miejscu?

- Dziękuję Ci. Fajnie, że poprawnie wymówiłeś nazwę. W stosunku do Reykjaviku to prawdziwy zaplecze. Bardzo zielone miasto jak wieś. Pracownia Sigur Ros jest położona tak, że rzeka przepływa przez nią, a na tej rzece jest wiele kąpieli. Może to wpływa na dźwięk. Nagraliśmy tam dużo muzyki. Mosfellsbair jest znacznie cichsze niż stolica.

Ale w Islandii, ogólnie rzecz biorąc, wszystko sprzyja wolnej kreatywności, czy to muzyka, czy kino, czy sztuki piękne. Nikt nie goni za modą, nikt nie boi się próbować nowych rzeczy.

Mamy zespoły grające reggae, są takie, które, jak mówisz, brzmią po amerykańsku, ale najważniejsze jest to, że nie boimy się być inni.

- Kiedyś rozmawiałem z Ianem Gillanem z Deep Purple o tym, jak to było grać "Smoke On The Water" każdej nocy przez dziesięciolecia. A on powiedział: „Zawsze pamiętam, że to była noc, kiedy graliśmy ją przed publicznością po raz pierwszy”. Co mówisz sobie, śpiewając piosenkę „Way Down We Go”?

- Jeśli zaśpiewałeś swoją piosenkę kilka tysięcy razy, twój występ oczywiście stał się lepszy, ale sama piosenka może cię zdenerwować. Dużo czasu poświęcam na dopracowywanie moich piosenek do stanu ideału, właśnie po to, by z przyjemnością je wykonywać przez kolejne 30 lat, bez poczucia, że ​​są zużyte. Na scenie staram się poczuć to, co czułem w studiu.

- Jay, teraz pytam wszystkich islandzkich muzyków o film Eurowizji, w którym twoi rodacy są przedstawiani jako głupie dziwolągi. Nie jesteś obrażony?

- Myślę, że to świetny film. Nienawidzę tej konkurencji iw końcu ktoś dał jej to, na co zasłużył. Kocham Willa Ferrella i jego humor mi odpowiada. Na Islandii raczej kochamy ten film.

Nie boimy się być inni