Bbabo NET

Kultura Wiadomości

Noise MC nakreślił straszną przyszłość na nowym albumie

Popularny artysta Noize MC opublikował pełną wersję nowego, dziesiątego z rzędu, albumu „Going out to the city”: wydawnictwo rozszerzyło się z „zapowiedzi” 10 wcześniej wydanych do 40 kompozycji. Główną „cechą” utworu nie była muzyka i poezja, z którą tu jednak wszystko jest w idealnym porządku, ale fakt, że co drugi utwór nie jest piosenką, a przedmową, napisaną i odczytaną przez muzyka samego siebie.

W efekcie album został rozciągnięty o 1,5 godziny, do rozmiarów filmu pełnometrażowego. Z jednej strony autorskie wyjaśnienia do każdego utworu są ciekawe i pouczające, z drugiej można je postrzegać jako upór i zawęzić spojrzenie na same utwory. Jest mało prawdopodobne, by Iwan Aleksiejew (Noize MC) celowo stawiał słuchacza w pozycji niewolności, wskazując drogę refleksji, by w tym ostatnim sprowokować buntownicze pragnienie samodzielnych poszukiwań. Ale najprawdopodobniej artysta realistycznie ocenił swoją twórczość jako trudną do zrozumienia, przeładowaną nazwiskami i odniesieniami historycznymi, więc musiał nagrać równie efektowny audioprzewodnik do i tak ogromnego już albumu.

Album zawiera wystarczająco dużo już wydanych singli i znanych starych melodii: hołdy dla Jegora Letova, Osipa Mandelstamiego i Davida Bowiego są wpychane pod łokieć, aby wyprostować różową bluzkę na piersi i pytać: „Dlaczego w twojej pracy jest tak wiele przeróbek?” Odpowiedź najprawdopodobniej nie byłaby tak druzgocąca, jak od Philipa Kirkorova do dziennikarki Iriny Aroyan. Możesz być dumny z hołdów na tym albumie.

Noise z góry wyjaśnił fanom, że pierwsza część albumu, „Going to the City”, składająca się z 10 utworów, będzie poświęcona wzniosłemu tematowi: „Próba ucieczki z więzów niesprzyjających okoliczności w bardziej wolną przestrzeń jest krzyżem - wycięcie tematu całego albumu. Niemal każda piosenka tutaj w taki czy inny sposób odtwarza ten motyw” – napisał na swojej stronie internetowej przed publikacją pierwszej części płyty w listopadzie i podzielił album na bloki tematyczne: „Przerwany lot”, „Strzelanie dalej”. przyjaciele”, „Pod maską”, „Nie jesteśmy tu na zawsze”. Nazwy tych części są zrozumiałe i znaczące.

Zaczynając od Voyager 1, utworu na zlecenie mechanicznego odkrywcy, samotnie przemierzającego przestrzeń Wszechświata, artysta porównuje otaczających go ludzi, globalizując temat wewnętrznej samotności. Jako znany wielbiciel cyberpunku, Noise inspiruje roboty w piosence „Transhumanism 2.0”. Cierpią na „błędy” i „usterki” w ponurym futurologicznym świecie fantasy Iwana, ale istnieje podejrzenie, że wszystkie problemy wynikają z tego, że zostali stworzeni przez ludzi, którzy zrobili je „w ten sposób” – niewrażliwi, niezdolni do „ rozgrzej ciepło swoich kluczy przyjaciela przyjaciela. Muzyk daje świadomość zachłannej, pochłaniającej wszystko sztucznej inteligencji w utworze „Spider's Snares”, gdzie poważne obawy o władzę zobowiązujących sieci komputerowych nad ludźmi są spotęgowane do granic możliwości. „Przeczytałem twoją myśl, zanim pomyślałeś”, mówi sztuczna ośmiornica.

Cała seria szkiców historycznych o permanentnej wojnie i niszczeniu niechcianych w każdej epoce skupia się w bloku „Strzelanie do przyjaciół” i rozpoczyna się utworem „Dwudziestki”. Tekst wyrósł z refleksji nad losem Siergieja Jesienina i jest zabarwiony rozpoznawalnymi dźwiękami moskiewskiego stoiska Bułhakowa. Główny wizerunek to żołnierz tańczący na parapecie (nabrzeżu wzmacniającym okopy) z butelką na głowie, rymujący się z poetą, stojący na stole w tawernie, który czyta. Oba wydają się równie ryzykowne dla życia i czyta się jak forma samobójstwa. Dni Turbinów są od dawna policzone, romans wydaje się być historyczny, ale w rzeczywistości nie jest przypadkiem, że odbija się echem od lat 20., które dopiero się rozpoczęły. Wiersze Noyse wyglądają proroczo, chociaż nie chciałbym, aby nasze dwudziestolatki też trwały – „bez zamulania wód i obcych ludziom dekadenckich poetów”. Czas jest bezsilny nad „szóstkami, seksotami, idiotami w mundurach, głupcami w epoletach”. Wielokrotne ujęcia w hołdzie Osipowi Mandelstamowi „Vek-wolfhound” - niesamowita piosenka pod względem melodii, wykonania i poetyckiej prezentacji, stają się niesamowitym kamertonem dla całego „bloku”.

Temat milczenia, leżącego twarzą do podłogi podczas rewizji Spenaza, ujawnia się w satyrycznej Pieśni zdrajcy, która denerwuje w jego słowach „bezbronnego policjanta zamieszek”, „łagodnego gliniarza” czy „bardzo wrażliwego prezydenta”. ”, a także „drażliwa gebnia” pod czujnym okiem Roskomnadzor… Ta piosenka mogłaby być homerycznie zabawna, gdyby nie była tak smutna, jak wszystko na tym albumie.

To wydanie jest prawdopodobnie najbardziej szczerym i uduchowionym z całej kreatywności Noise MC i jego zespołu. „Experience of Absence”, piosenka o śmierci, która wyrosła i ukształtowała się na emocjonalnym tle utraty matki, jest być może numerem jeden na liście rozdzierających serce, ale jednocześnie filozoficznych kompozycji albumu. Ogólnie rzecz biorąc, pogląd autora na świat jest raczej pesymistyczny, nawet w miłosnym tekście „Bukiet pokrzyw” życie jawi się jako nieustanna udręka i zatruta rzeka.„Out into the City” Noise’a wyszło tak różnorodne w jego doświadczeniach braku wolności i zależności – od systemu politycznego i policyjnego, od Internetu, od własnego ciała, że ​​trudno je postrzegać jako całość – danie było ugotowane dla wszystkich, rozprowadzone i zeskrobane z dna resztek. Na tle plastikowej kultury tik-taku ukazał się rodzaj rapowego multitomu Lwa Tołstoja, pełen tłumaczeń z francuskiego i wyjaśnień pod numerowanymi przypisami.

Po zrezygnowaniu z trasy na początku sierpnia z powodów zdrowotnych, Noise skupił się na jakości swoich nagrań i to się opłaciło. Jak na epokę obrzydliwej jakości muzyki mp3, skompresowanego i przesyłanego w Internecie dźwięku, album „Wyjście w miasto” wygląda jak dinozaur zbyt wysokiej jakości, tutaj oczywiście melomani mają coś, co ucieszy ich uszy. Każdy utwór jest rozpoznawalny i ma warstwowy dźwięk. Noise MC już dawno wykroczył poza rap, do którego pierwotnie zaliczano go ze względu na jego szybki, recytatywny sposób wykonywania. Tutaj swobodnie posługuje się dowolnym gatunkiem, który wydaje mu się odpowiedni, aby przekazać główną ideę. Nieważne, czy to scena z lat 70., melancholia bałałajki z dzwonkami, czy sztuczne odgłosy poruszającej się po drutach elektryczności. Etniczne nuty uchwycone w hałasowej syntezie wszystkiego ze wszystkim tylko przybliżają tę muzykę rosyjskiej duszy.

Noise MC nakreślił straszną przyszłość na nowym albumie