Bbabo NET

Kultura Wiadomości

Tak, są ich tysiące!

Moja grzeszna przyjemność: memy, akordeony guzikowe, głupie żarty.

Pamiętam 1995 rok, mam 11-12 lat, brnę ze szkoły, nudny, szara pogoda... Ale w przejściu metra są tace, a na jednym ja - ojej radości! - Czeka nas nowy numer gazety „Wokół śmiechu”. Duży, jasny, z mnóstwem stron, z których każda ma głupie śmieszne obrazki, idiotyczne dowcipy o teściowej („po co ty siedzisz? – teściowa ma krwotok z nosa, spaliłem ją dookoła szyję i wsadź…”), punka, którego trafiłem do szpitala i przykleiłem do sufitu („powiedz mi tam na górze, żeby się nie bawili magnesem”), nekrofili („… i wykopali stewardessę”). I karykatury polityków! A cmentarne opowieści! I śpiewał sowieckie piosenki! I żarty o gównie! Schodząc ruchomymi schodami, głośno się śmieję. Na torach wybucham śmiechem. Prawie nie tęsknię za moim przystankiem. Szkoła natychmiast się oddala, przeciwności losu zostają zapomniane, świat znów jest jasny, a życie jest piękne.

Zachowałem miłość do głupiego humoru i nosiłem go przez lata Joyce-Kafki. Choć nigdy nie starczyło mi na jeden serial, ale książki, własne i cudze, nazywam tekstami i nie cenię w nich fabuły. Ale jak tylko zobaczę głupiego mema, w którym prezenter pogody Aleksander Bielajew stoi na mapie Rosji, a na nim, jak temperatura powietrza, jest napisany w różnych miejscach: „...”, „i tutaj ...", "wreszcie...", "pełny..." - jak według głupiej piosenki "w każdy piątek jestem w gównie", zamieniam się w złośliwą świnię. To znaczy zaczynam chrząkać i piszczeć. Swoją drogą, ta piosenka też mnie rozśmiesza. Swoją drogą, czy zauważyłeś, że słowo „gówno” pojawia się w moim tekście po raz trzeci?

Przyznaję: z biegiem lat stałem się trochę bardziej wybredny. Na przykład nie opowiadam już dowcipu „ładna blondynka, 18 lat, Wodnik, 175, 90-60-90, kupi samochód z żelazną blachą dachową”. No to znaczy, jak widzicie, opowiadam, ale tylko na konkretną prośbę: mów i mów, Buksza, głupią seksistowską anegdotę specjalnie do numeru bożonarodzeniowego. Jest cała warstwa humoru, która jest płaska nawet dla mnie. Nieśmieszne narodowe dowcipy, domowe telewizyjne komedie ze śmiechem za kulisami (prawie nie zajrzałem w te otchłanie, ale to, co zobaczyłem przelotnie, nie rozśmieszyło mnie, jak powiedział Venichka, na nic nie zwymiotuję, ale ja' będę wymiotować). Ale uwielbiam memy („Cześć. Jestem ekspertem – VOBLA głupich żartów”), oglądam stand-upy o hemoroidach i schizofrenii, a mój najstarszy syn, uczeń, nawet trafił na strony administracyjne z memami „Postironichnaya Gimnazjum 610". Jest kilka żartów, które rozśmieszają mnie za każdym razem, jak za pierwszym razem. Powiem im za sto pierwszy i nawet nie przeproszę. "Cześć, to moja nowa przyjaciółka Alyosha. -" Aaaaaa !!! Martwy łoś !!!.. „Chodź, Alyosha, nie jesteśmy tu mile widziani”. „Zadzwoń do fabryki. Zadzwoń do Pietrowa - Nie Pietrowa - Nie ma go w sklepie? „Ovtsekhuev w ogóle dla nas nie pracuje”. Uwielbiam też żart „tu jest ich tysiące” io inżynierze, który poszedł do piekła. (Jeśli ich nie spotkałeś, sam to wygoogluj).

Moja grzeszna przyjemność ma drugą stronę. Ponieważ od lat wyłapuję i powtarzam dowcipy na wszystkie istotne tematy, nawet jeśli wszyscy od dawna zapomnieli o swoim pierwotnym celu, pamiętam piosenkę „Plan Putina pochodzi z doliny Chui” i parodię konferencji prasowej, na której prezydent jest niszczenie obwodu czelabińskiego. Kiedy obejrzałem go po raz piąty, byłem pewien, że w rubryce „przyczyna śmierci” napiszą: „Umarłem ze śmiechu”. A ostatniej zimy Rosja widziała co najmniej dwa przykłady heroicznego politycznego humoru najwyższej klasy. Pierwszy to film nakręcony z drona o pałacu pewnego urzędnika, drugi to moment, w którym ofiara zamachu dzwoni nocą do jednego z jego organizatorów i prowadzi niekończący się, oszałamiająco zabawny dialog o tchórzach. Pamiętacie przedstawienie o Matce Bożej i tańcu w świątyni? A most litey, który wstał z pomalowanym członkiem? Wszystko to jest mieszanką niskiego i wysokiego, to humor, który trafia w cel celnie i mocno. Tego rodzaju humoru też nie można nazwać intelektualnym - ale nie jest to konieczne. Kiedy zaczynają lamentować, że nie powinni już żartować z niczego, nie żartować z kobiet, migrantów lub szaleńców, wszyscy stali się tak drażliwi, wszyscy mają wyzwalacze itp., i tak dalej, chcę powiedzieć : tak, nie żartujesz z tych, którzy już są do niczego, żartujesz z tych, z którymi żartować jest niebezpiecznie. Takie żarty są zawsze cenne.

I dlatego, jak dla mnie, najfajniejszą anegdotą ubiegłego wieku jest anegdota narodowa. Żydzi, którzy zginęli w Holokauście siedzą w raju, wspominając swoje przeżycia i… śmiejąc się. Bóg słucha, słucha i nie może tego znieść: „Chłopaki, ale to straszne, co się stało, co jest takiego śmiesznego?” „Nie rozumiesz, nie było cię”.

Inne teksty o życiu osobistym

Tak, są ich tysiące!