Bbabo NET

Wiadomości

Wypowiedz wojnę genom

Ostatnio w jednej z publicznych publikacji na Instagramie zobaczyłem reklamę. Jakaś kobieta poprosiła subskrybentów tej strony, aby podzielili się używanymi "rajstopami", "butami", "spodniami", "futrami" i innymi rzeczami dla swoich dzieci. Nie pamiętam ile dzieci, ale liczba wydaje się imponująca. Przy ogromnej liczbie błędów ortograficznych „mama” narzekała na państwo, które absolutnie nie chciało zatrzymać jej potomstwa. Na przykład urodziłam i liczyłam na kapitał macierzyński (a ta kategoria ludzi naprawdę rozmnaża się w tempie Stachanowa tylko po to, by dostać upragnione trzysta lub pięćset tysięcy), ale wszystko, jak mówią, już się zmarnowało, czy to są pieniądze?

Opinie komentatorów dzieliły się dosłownie od 50 do 50. Jedni sympatyzowali, inni potępiali. Pytania z serii „o czym myślałaś, kiedy rodziłaś?” itp. Pamiętam komentarz pewnej dziewczyny, która napisała, że ​​już dawno zauważyła związek między liczbą błędów ortograficznych a liczbą dzieci urodzonych w rodzinach, w których ludzie nie mają mniej lub bardziej poważnego wykształcenia. Im więcej błędów w tekście, tym odpowiednio więcej dzieci. Nawiasem mówiąc, mama na przemian przeklinała wszystkich, a jej główny argument w sporze brzmiał następująco: głównym celem kobiety jest zamążpójście i pozostawienie potomstwa, a każdy, kto się z nią nie zgadza, po prostu jej zazdrości.

Ostatnio temat rodzenia dzieci staje się coraz bardziej aktualny. To zrozumiałe, w przestrzeni internetowej często pojawiają się spory w tej bardzo trudnej kwestii. Moje stanowisko dotyczące „urodzenia dziecka” było od dawna znane wszystkim. Uważam, że trzeba urodzić całą indywidualną osobę tylko wtedy, gdy wszystkie podstawowe problemy życiowe i materialne zostaną rozwiązane - dach nad głową, dobry i stabilny dochód, duży wkład w przyszłe mieszkanie i edukację dziecka . Ale mimo to dobrze bym myślał.

Ludzie w końcu zaczynają sobie uświadamiać (a przynajmniej tak mi się wydaje), że celem ludzkiego życia niekoniecznie jest być płodnym i rozmnażanym, jak przekazali nam biblijni gospodarze. Nie trzeba zostawiać potomstwa, aby świat, broń Boże, nie utracił człowieczeństwa.

Co wiemy o ewolucji? Otóż ​​to jest coś abstrakcyjnego, to zupełnie przypadkowo, bez żadnych intencji i intencji, doprowadziło do tego, że teraz na Ziemi jesteśmy my ludzie, a jest nas ponad siedem miliardów. Richard Dawkins, amerykański biolog i popularyzator nauki, w swojej książce „Samolubny gen” jako pierwszy naukowiec stwierdził wprost: geny nas wykorzystują. Ciało ludzkie jest dla nich tymczasowym rezerwuarem tymczasowej egzystencji, jak wynajęty dom. Ale w tej „współpracy” oczywista korzyść wyraźnie nie dotyczy ludzi. W przeciwieństwie do genów ludzie są śmiertelni. W końcu życie pojedynczej osoby nie trwa dłużej niż siedemdziesiąt lat, w przeciwieństwie do wiecznych i samolubnych replikatorów, które są z powodzeniem replikowane przez ponad miliard lat. Czy nie nadszedł czas, aby wypowiedzieć im wojnę?

Pamiętam jedną osobę nie obciążoną erudycją, która przekonywała mnie, że to jest ostateczny cel natury – stworzyć człowieka, a potem odpocząć dla siebie, jak bóg po stworzeniu świata. To niesamowite, jak arogancka i arogancka jest nasza rasa. Zajmując jedną z najzwyklejszych pozycji we wszechświecie, nie będąc w żaden sposób lepszym od innych żywych organizmów, nadal uważamy się za koronę stworzenia i za każdym razem przypisujemy naturze jakieś wspaniałe idee i cele dotyczące naszego gatunku.

Teraz, choćby na jeden dzień, natura znalazła mowę i wyjaśniła aroganckim krewnym szympansów ich miejsce w jej osobistej ocenie.

Więc to jest to. Staruszka ewolucji nie miała planu. Ani w stosunku do nas, ani do kolejnych stworzeń, w które możemy ewoluować za kilka milionów lat. Świat nie ma absolutnie nic do stracenia, jeśli przestaniemy rodzić. Co tak naprawdę. Świat nic nie straci, jeśli od dziś każdy żyjący na planecie człowiek dobrowolnie zrezygnuje z reprodukcji. Wyobraź sobie, że nigdy tam nie byłeś. Więc co? Jak ciemniejsze byłoby słońce za oknem? Jak bardzo zmieniłaby się topografia himalajskich szczytów? Musimy nauczyć się odnosić do siebie i naszego życia bez tego entuzjazmu i poczucia bycia wybranym.

Nic się nie zmieni, jeśli nie podążysz za swoim wewnętrznym, zwierzęcym strachem, dyktowanym przez geny i nie będziesz mieć dzieci.

Za każdym razem, gdy dochodzi do porodu, pamiętam dialog z taksówkarzem. Przejechaliśmy z jednego końca miasta na drugi, wdaliśmy się w rozmowę. Rozmawialiśmy o dzieciach, rodzinie. Szczerze powiedziałam, że nie będę miała dzieci, bo Chińczycy zrobili to za mnie i materiału ludzkiego będzie dość długo. Z soczystym i nieco protekcjonalnym uśmiechem taksówkarz zaczął zadawać oklepane pytania o szklankę wody na starość, o to, kto będzie nosił moją trumnę „w smutne dni” i po otrzymaniu dość obiektywnych odpowiedzi zamilkł. A kiedy dotarliśmy do celu, odwrócił się i zupełnie zagubionym głosem powiedział:

- Wiesz, mam czworo dzieci, a teraz mam wrażenie, że nie powinienem był ich mieć. Tak trudno mi je ciągnąć.- No cóż, dzieci - to są kwiaty życia! - Zapewniłem, że osoba ta po powrocie do domu nie wpuści na siebie wszystkich swoich dzieci.

W rzeczywistości tak. Bardzo, bardzo na próżno taksówkarz miał dzieci. Teraz, do późnej starości, będzie ciągnął ten pasek, a po śmierci życie jego dzieci będzie się rozwijać mniej więcej według tego samego scenariusza. Prawdopodobnie nigdy nie zrozumiem, co motywuje całkiem adekwatnych ludzi, którzy dobrowolnie pozbawiają się wolności, dobrowolnie rzucają się na jarzmo rodzicielstwa.

Czasami, aby być smutnym, włączamy z przyjacielem program „Mężczyzna i kobieta”. I tu właśnie pojawia się kontyngent, który wszystko, co w życiu wie, ma się urodzić. I pamiętam zdanie jednej niepełnoletniej dziewczynki – bohaterki programu, która albo w wieku 14, albo w wieku 15 lat urodziła i, jak się domyślacie, została pozbawiona praw rodzicielskich z powodu złych warunków, w jakich dziecko dorosło. „Przynajmniej urodziłam dziecko, ale co zrobiłeś w swoim życiu?” - krzyknęła na bok, wydaje się, że nie jest zbyt trzeźwym przeciwnikiem.

- A jednak: jak dobrze, że nie mamy dzieci! - zauważył przyjaciel.

Nawiasem mówiąc, bardzo lubię dzieci. To naprawdę urocze stworzenia. Ale to zjawisko (mam na myśli uczuciowość dzieci) wśród naukowców zajmujących się zagadnieniami psychologii ewolucyjnej też ma swoje wytłumaczenie. Ale to już inna historia.

Autor wyraża swoją osobistą opinię, która może nie pokrywać się ze stanowiskiem redakcji.

Wypowiedz wojnę genom