Bbabo NET

Wiadomości

Trzy książki na wiosnę

Długa lista National Bestseller Award zostanie ogłoszona w tym tygodniu i rozpocznie się sezon literacki w Rosji. Zdarza się to co roku – najpierw długa lista Krajowych Najlepszych, potem długa lista Wielkiej Księgi, potem krótkie listy, listy finalistów, pod koniec maja ogłaszani są zwycięzcy pierwszej nagrody – nie największej, ale najbardziej oryginalny i niezależny, w rzeczywistości National Bestseller, a pod koniec roku, kiedy wszystko jest już jasne dla wszystkich, ociężała i szanowana „Wielka księga” podsumowuje wyniki. Tak więc stopniowo dowiadujemy się, co musieliśmy czytać przez cały rok, a czego nie czytaliśmy.

Analizowanie, a nawet proste przeglądanie długich list – a obecnie taka lista National Bestseller jest już znana – to przede wszystkim długa i żmudna sprawa dla czytelnika. Właśnie dlatego, że listy te są długie – po 50 tytułów. Aby nikogo nie męczyć, postanowiłem opowiedzieć o trzech rosyjskich książkach, które ukazały się albo pod koniec ubiegłego roku, albo na samym początku tego. O książkach, które pomogą Ci przetrwać luty i spotkać wiosnę z niewygładzonymi zwojami mózgu - a teraz nie jest mu łatwo.

Książka pierwsza: Siergiej Bielakow, Paryscy chłopcy w stalinowskiej Moskwie.

Za swoją monografię „Syn Gumilowa Gumilowa” Bielakow otrzymał „Wielką Księgę” siedem lat temu. Nie chodzi o to, że ktokolwiek jest tu zafiksowany na procesie przyznawania nagród, ale, widzicie, przyznanie głównej nagrody literackiej trudnej, bardzo obszernej i specyficznej tematycznie książce podnosi autora do rangi tych, których trzeba czytać.

„Paryscy chłopcy w stalinowskiej Moskwie” to siedmiosetstronicowy komentarz do osobistego pamiętnika Georgija Siergiejewicza Efrona, syna Mariny Iwanowny Cwietajewej. Georgy Sergeevich w kulturze rosyjskiej znany jest jako Moore - tak nazywała go jego matka i wszyscy jego znajomi.

Znany jest los Cwietajewy i jej rodziny. Wyjechała z Rosji, spotkała Siergieja Efrona, mieszkała w Paryżu, ale potem wróciła do Moskwy. Pod presją męża, który współpracował z NKWD. I pod presją Ilji Erenburga. Był rok 1938. Mąż został aresztowany, osadzony w więzieniu, rozstrzelany. Córka Ariadna odsiedziała 10 lat, następnie spędziła kolejne 7 lat na wygnaniu, aż została zrehabilitowana z powodu braku corpus delicti. Cwietajewa sama się powiesiła, a jej syn zniknął na wojnie.

Ale pozostały pamiętniki tego syna - pamiętniki Moore'a. A same te pamiętniki są znane jako piękny kawałek literatury. Moore był przedwcześnie rozwinięty zarówno fizycznie, jak i intelektualnie. A Siergiej Bielakow wyciągnął z tych pamiętników całą epokę. Jak wyglądały stoiska z lodami i jak smakowały? Czy było dobrze w Parku Kultury wiosną 1940 roku? Co myślał młody Moore? Oczywiście myślał o kobietach. Jak kobiety ubierały się tego lata? Jakich perfum używałeś i ile kosztowały te perfumy? Czy obywatele radzieccy kochali kraby w puszkach? Nie, nie lubili i nie kupowali, chociaż liczniki były pełne tych krabów, a koszt puszki najdroższej odmiany wynosił 9 rubli 60 kopiejek. Dla porównania, nauczyciel fokstrota na letnim parkiecie mógł zarobić 1500 rubli miesięcznie.

Marina Cwietajewa zarobiła prawie 4000 rubli na transferach w ciągu 4 miesięcy. Większość pieniędzy musiała zostać wydana na kaprysy Moore'a - rozpaczliwie potrzebował pięknego życia. Restauracje, szampan, spacery z koleżanką Mityą Seseman – stąd tytuł książki i „chłopcy” w liczbie mnogiej.

W jednym z rozdziałów książki dowiadujemy się, że sowieckie prezerwatywy „Red Rezinshchik” kosztują 2 ruble po 50 kopiejek za sztukę.

Małe rzeczy? Nie, to jest tkanina czasu, którą Siergiej Bielakow zebrał nitkami, połączył i przedstawił jako płótno. Czasem zabawne, ale w gruncie rzeczy oczywiście tragiczne. Paryski chłopak, który oprócz moskiewskich lodów dostał samobójstwo matki, ewakuację, postępowanie karne, głód i śmierć na wojnie.

Książka druga: Tim Skorenko, Szkło.

Science fiction to gatunek bardziej złożony i czasochłonny, niż mogłoby się wydawać. Każdy autor dąży do odejścia od prostej rozrywki do samopoznania, a jeszcze dalej do poznania świata, a jeszcze dalej - do niesienia czytelnikom światła prawdy. A dla tych, którzy zaczynają od filozoficznej powieści o wszystkim, jest to czysto technicznie łatwiejsze. A ci, którzy piszą fantastyczne filmy akcji, muszą odgryźć sobie prawo do zrównania się z pisarzami, którzy wpływają na umysły. Chociaż praca w science fiction jest często nie mniejsza.

Chodzi mi o to, że Skorenko bierze pobity szkielet: jest jakieś tajemnicze i śmiertelne zjawisko - Szkło. Ma źródło i stopniowo pochłania świat z północy na południe. Szkło jest zarówno artefaktem, jak i czymś niezrozumiałym, i Świętym Graalem, i kamieniem filozoficznym, i samą śmiercią i bodźcem do życia. Szkło jest zarówno figurą świadomości, jak i rdzeniem świata, alfa i omega, Gog i Magog.

To płótno jest podszyte fakturą - zimno, wiele metrów śniegu, kryjówki myśliwskie, przezroczyste martwe osoby na drzewach, przejścia prowadzące albo do odpowiedzi, albo do nieuchronnej śmierci, straszne zakurzone osiedla z ślepymi domami i łuszczącymi się pomnikami.Do powstałego budynku autor wprowadza bohaterów – nieskazitelnych zabójców, zdesperowane, rozpędzone kobiety (oczywiście prostytutki, ale też i święte jednocześnie), handlarzy narkotyków, narkomanów, złowrogie dzieci, grupę poszukiwaczy źródła Szkła. Ta grupa z pewnością składa się z dwunastu osób – tak, w science fiction jest też miejsce na aluzje ewangeliczne. Ale najważniejsze jest to, że w przestrzeni książki nic się nie dzieje jak zwykle. Czas się zmienia i przeszłość. Odległość nie jest mierzalna. Pamięć tańczy satanicznie. Nóż błyszczy w dłoniach dziecka.

A wszystko to w przerażający sposób zaczyna przypominać nagrania z kroniki minionego roku. Jeden ciągły film akcji - książka, jak prawdziwy przewracacz stron, zmienia obraz z prędkością kanału informacyjnego. To „strefa” Strugackich i „Telluria” Sorokina, a nawet „Wyspa Sachalin” Verkina. Chronotop, który wydaje się istnieć tylko w fantazjach autora, ale jeśli przyjrzeć się bliżej, można go zobaczyć za ciemnym oknem.

Księga trzecia: Maria Pankevich, Dolina piękna.

Chciałabym powiedzieć, że jest to lekka lektura: książka jest mała i napisana jakby jednym dotknięciem, wieczorem - i teraz ostatnia strona. Ale to bardzo trudna lektura, choć ekscytująca.

Bohaterka w wieku nastoletnim, z woli nierozgarniętej, rozhisteryzowanej matki, trafia do sekciarskiej szkoły z internatem prowadzonej przez akademika Szczetinina. Ta szkoła znajduje się w pobliżu Noworosyjska i jest zamieszkana przez chłopców i dziewczęta. Sama bohaterka pochodzi z Petersburga, gdzie już wypiła łyk alkoholu i wczesne pocałunki, koncerty klubowe i nocne festyny. Towarzyszył temu rozwód rodziców, po którym matka pomyślała, że ​​lepiej dla niej będzie mieć córkę w internacie, a nie poza sobą. Podobno, aby nieco zagłuszyć poczucie winy, wybrano internat z zaawansowanym programem nauczania.

Matka zaczyna zachowywać się jak wyjątkowo niechętne i niegrzeczne zwierzę - żadnych zimowych rzeczy dla córki, żadnych pieniędzy, żadnych środków higieny osobistej. Trochę wyrzutów i krzyków.

Szkoła natomiast okazuje się naturalną sektą, gdzie dzieci zmuszane są do pracy przez cały dzień, mają 5 godzin snu, są karmione niskokalorycznymi odpadami, a w przerwach jako edukacja , przecierają szczerą grę o korzenie, świętość i wulgarną etymologię - „Raseya, bo od„ ra ”- od słońca, a także radość.

Przemówienie nauczycieli i naczelnego dyrektora składa się z tego, co do dziś można usłyszeć na webinariach i innych informacyjnych cygańskich maratonach pragnień - „w tej chwili”, „w biegu”, „włączony”, „namiętny”. I tak w nieskończoność, która wydaje się być z każdą minutą.

Bohaterkę otaczają oszukani rówieśnicy, którzy pędzą między śmiertelnym zmęczeniem a poczuciem winy - to podstawa każdej sekty, każdy powinien uważać się za złego i brudnego. To jest próżnia wszechogarniającego delirium. Każdą głupotę można obalić z osobna, odwołując się do filologii, historii, biologii. Ale kiedy otaczająca rzeczywistość składa się z tych bzdur, ciału brakuje zdrowego rozsądku, aby przezwyciężyć kłopoty.

Pomimo tego, że cały tekst opiera się na prawdziwych wydarzeniach, Marii Pankevich udaje się znaleźć kreatywne rozwiązania, które czynią tekst artystycznym. Więc umiejętnie dystansuje się od horroru poprzez nastoletnie romanse, ucieczki, inwigilację, seks, oczywiście seks i poprzez śmiech. Poprzez wszechogarniającą ironię. A bohaterka najpierw zostaje wciągnięta w artystyczną rzeczywistość z otaczającego horroru, a potem ze śmiechem ucieka do realnego świata.

Autor wyraża swoją osobistą opinię, która może nie pokrywać się ze stanowiskiem redaktorów.

Trzy książki na wiosnę