Bbabo NET

Wiadomości

„Konwój wolności” kanadyjskich kierowców ciężarówek zmusił Trudeau do ucieczki

Kanadyjscy kierowcy ciężarówek nadal protestują przeciwko środkom antykoronawirusowym w stolicy kraju, Ottawie i jej okolicach. Wydaje się, że niektóre prowincje w Kanadzie posłuchały żądań demonstrantów. Jednak sytuacja nadal się pogarsza z powodu milczenia wysokich władz i rozwoju ruchu protestu „Konwój Wolności”, który nabrał charakteru międzykontynentalnego.

Co się dzieje?

Pod koniec stycznia konwój kanadyjskich ciężarówek wyruszył z Kolumbii Brytyjskiej, graniczącej ze Stanami Zjednoczonymi, w kierunku Ottawy. Kierowcy ciężarówek tłumaczyli swój „marsz” niezadowoleniem z nowych środków anty-COVID wprowadzonych przez rząd. Wszyscy kierowcy ciężarówek przekraczający granicę amerykańsko-kanadyjską muszą posiadać specjalne zaświadczenia: byli chorzy, zaszczepieni lub nie. Niezaszczepieni kierowcy ciężarówek są zobowiązani do poddania się kwarantannie przez dwa tygodnie po powrocie z USA do Kanady.

Co ciekawe, według ostatnich badań prawie 90% kierowców przewożących poza Kanadą zostało już zaszczepionych. Ale uważali też, że restrykcje nałożone przez władze są nadmierne.

Na początku lutego w strajku w taki czy inny sposób wzięło udział około pięciu tysięcy osób: wśród demonstrantów byli nie tylko kierowcy ciężarówek, ale także ci, którzy podzielali swoje żądania usunięcia wszelkich ograniczeń anty-COVID.

„Nasza rodzina była w domu nawet bez pandemii: nasza córka od dawna mieszka w innym mieście, a moja żona i ja nie musimy wychodzić z domu” – powiedział Michael Phipps z Toronto. - Ale wielu nie rozumie, dlaczego nie można po prostu iść do sklepu lub do kina, a tym bardziej - do pracy. Dlatego protest truckerów spotkał się z taką odpowiedzią.

W obliczu przybycia ciężarówek do stolicy Kanady, które blokowały ulice, rząd kraju zdecydował się zająć „pozycję strusia”. Premier Kanady Justin Trudeau, faworyzowany przez światowe media za to, że w bardzo młodym wieku potrafił kierować państwem i unikać sytuacji otwartego konfliktu, nagle nazwał protestujących marginalną mniejszością, opuścił swoją rezydencję (co zostało oficjalnie ogłoszone) i przeniósł się z jego rodzinę w bezpieczne miejsce.

Po tym, jak kierowcy zaczęli aktywnie wspierać mieszkańców stolicy, przynosząc im jedzenie, napoje, ciepłe ubrania, papier toaletowy i paliwo, funkcjonariusze organów ścigania powiedzieli: „dostawy” benzyny będą obciążone karami administracyjnymi. Taki środek stał się możliwy tylko dlatego, że mówimy o paliwie. Policja nie może uregulować wspierania kierowców kanapkami i kawą przez mieszkańców miasta.

„Oczywiście mamy przewagę liczebną i przegrywamy tę bitwę”, zmuszony był przyznać burmistrz stolicy Kanady, Jim Watson. „Musimy odzyskać nasze miasto”.

Podobno podczas gdy zwykli mieszkańcy Ottawy nie odczuwają dużego dyskomfortu w związku z protestami.

„Jak dotąd nie ma zauważalnego niedoboru żywności” – powiedział mieszkaniec Ottawy Kirk Smertl. - Stan wyjątkowy (stan wyjątkowy został wprowadzony w stolicy Kanady na początku tygodnia. -) zaszkodził tym, którzy próbowali wrócić do domu z innych regionów, lub tym, do których podróżowali krewni. Doprowadziło to do korków na granicach Ottawy. Jednak zwykli ludzie mają wstęp do miasta, jeśli mają tu krewnych”.

Są jednak wśród Ottawy tacy, którzy nie są zadowoleni z tego, że ulice są blokowane przez ciężarówki, a improwizowane drewniane budynki „popisują się” w miejskich parkach. Co więcej, akcja protestacyjna nie może być prowadzona w sposób czysto pokojowy – jak zawsze jest publiczność, która nie chce się kontrolować. Policja poinformowała, że ​​prowadzi śledztwo w sprawie dziesiątek domniemanych przestępstw, w tym zakłócania porządku, kradzieży, przestępstw na tle rasowym i niszczenia mienia.

A niedawny sondaż opinii publicznej wykazał, że 68% Kanadyjczyków twierdzi, że „ma niewiele wspólnego” z Konwojem Wolności.

Za granicą pomoże - ale komu?

Historia protestu truckerów była kontynuowana za granicą. I to nie tylko w USA, ale także po drugiej stronie Atlantyku.

Grupy wspierające kanadyjskich kierowców mają już dziesiątki tysięcy członków w mediach społecznościowych w Austrii, Belgii i Francji.

Francuscy robotnicy (nawet kierowcy ciężarówek) byli jednymi z pierwszych, którzy odpowiedzieli na żądania kanadyjskich kierowców. Wśród sympatyków jest wielu „żółtych kamizelek”. Francuzi nie lubią paszportów kowbojów, które są wpuszczane do barów, restauracji i innych miejsc.

„Pojedziemy do Paryża bez względu na wszystko” – powiedział AFP André Vonner, 27 lat z Normandii. Jest członkiem jednego z „Konwojów Wolności”, którego los jest jednak przesądzony. Nawet na etapie „walnego zgromadzenia” za pośrednictwem sieci społecznościowych rodzący się ruch francuskich kierowców ciężarówek został uznany przez paryski ratusz za nielegalny. Władze przypominają: Za zakłócanie ruchu ulicznego grozi dwuletnia kara więzienia lub grzywna do 4500 euro.

Jak "marchewka" francuskie władze obiecują wcześniejsze (za kilka miesięcy) zniesienie ograniczeń - do kwietniowych wyborów prezydenckich.Zaplanowane na przyszły tydzień akcje „Konwoju Wolności” zostały również zakazane przez Urząd Miasta Brukseli (dodatkowe siły policyjne zostały już rozlokowane przy wejściach). Zakaz demonstracji wprowadzono także w Austrii.

Władze amerykańskie mają wystarczająco dużo powodów do jeszcze silniejszych uczuć. I nie chodzi tylko o to, że z powodu „Konwoju Wolności” punkt kontrolny na granicy z Kanadą musiał zostać zamknięty. Jeśli Kanadyjczycy nie są krytycznie uzależnieni od dostaw zza oceanu, to dostawcy amerykańscy, wręcz przeciwnie, teraz naprawdę potrzebują rynków. Nie bez powodu szef DHS Alejandro Mallorcas i sekretarz ds. transportu Pete Buttegij przeprowadzili niezwykłą rozmowę telefoniczną z kolegami z Kanady, zachęcając ich do znalezienia sposobów odblokowania wjazdu dla ciężarówek.

Po drugie, w Stanach Zjednoczonych Super Bowl zaplanowano na 13 lutego. Rozgrywki w futbol amerykański mogą być również wygodną wymówką dla wszelkiego rodzaju radykałów. Dlatego teraz amerykańscy stróże prawa obawiają się „zaraźliwości” protestu swoich północnych sąsiadów.

I oczywiście w Stanach odczuwają straty gospodarcze z powodu tego, co dzieje się w Kanadzie. Blokada na granicy spowolniła przepływ towarów i spowodowała problemy produkcyjne w amerykańskich zakładach samochodowych.

Wyniki i perspektywy

Kanadyjskie władze nie spieszą się z uciekaniem się do siłowych metod rozpędzania „buntowników”. Najwyraźniej panuje zrozumienie, że taka opcja byłaby najgorszym wyjściem. Jak dotąd sprzeciw wobec protestujących odbywa się w stosunkowo łagodny sposób.

Wcześniej w mediach pojawiły się doniesienia, że ​​wśród kierowców ciężarówek widziano broń palną. Warto zauważyć, że to policja jako pierwsza skomentowała te doniesienia, zasadniczo je obalając.

Wszystkie te czynniki nie wykluczają jednak ryzyka zaostrzenia. Co więcej, wszelkiego rodzaju radykałowie i elementy przestępcze próbują trzymać się protestów, wyczuwając możliwość zhańbienia się w rytm „Konwoju Wolności”.

A niezadowolenie amerykańskich sąsiadów, którzy wzywają kanadyjski rząd do ostatecznego przywrócenia porządku na zablokowanych odcinkach granicy, też wiele znaczy. Władze lokalne rozważają, jeśli protestujący nadal będą się upierać, przywiezienie lawet i specjalnego sprzętu, aby „usunąć pojazdy z drogi” i ponownie otworzyć przejście graniczne. Ale czy w tym przypadku sprawa obejdzie się bez oporu uczestników Konwoju, jest pytaniem.

I tak jak poprzednio, wiele będzie zależeć od premiera Trudeau. Do tej pory dyskredytował władze, odmawiając dialogu z pokojowo nastawionymi (wciąż) protestującymi. A jeśli nie znajdą zrozumienia w kraju, narastające podobne ruchy poza nim mogą dać demonstrantom siłę.

„Konwój wolności” kanadyjskich kierowców ciężarówek zmusił Trudeau do ucieczki