Bbabo NET

Wiadomości

Kanada nauczyła: truckerzy przygotowują się do blokady Paryża i Brukseli

Francuscy truckerzy i sympatyzujący z nimi aktywiści planują masowy wiec w Paryżu. Protestujący nie ukrywają: zainspirowały ich ostatnie wydarzenia w Kanadzie, gdzie lokalni kierowcy zjednoczyli się w tak zwanym „konwoju wolności”, aby osiągnąć zniesienie nowych ograniczeń dotyczących koronawirusa. Czy francuscy aktywiści będą w stanie wywołać takie samo poruszenie i czy ich plany na prezydencką kampanię Emmanuela Macrona zagrażają – zrozumiano. Władze francuskie, najwyraźniej pod wrażeniem destabilizacji w Kanadzie, natychmiast wyznaczyły granice tego, co jest dopuszczalne. W piątek 11 lutego prefektura paryskiej policji oficjalnie zakazała ruchu ciężarówek w stolicy. Zakaz objął także pojazdy, które według władz miały brać udział w tzw. „konwoju wolności”. Osoby naruszające przepisy są zagrożone wysokimi grzywnami i karą więzienia.

„Władze rozmieszczą dodatkowe siły, aby zapobiec blokadom na głównych drogach i móc zatrzymywać tych, którzy naruszają zakaz protestów”, powiedziała policja miejska w oświadczeniu.

Ostrzegł też francuski minister spraw wewnętrznych Gerald Darmanin. Według niego organy ścigania podejmą działania, jeśli jedna grupa ludzi będzie próbowała ingerować w wolność drugiej, „zwłaszcza przy wjazdach do stolicy”.

„Jeśli tak się stanie, reakcja państwa będzie tak twarda, jak to tylko możliwe” – powiedział Darmanen.

Z kolei francuska kandydatka na prezydenta Marine Le Pen powiedziała, że ​​rozumie cele protestujących, porównując je z działaniami „żółtych kamizelek”, które wstrząsnęły krajem w 2018 roku.

Przeciwko czemu protestują

Uczestnicy „konwoju wolności” planują podzielić się na sześć grup. Demonstranci zamierzają dotrzeć do Paryża w piątek wieczorem. Samochody jeżdżą z Nicei, Bayonne, Strasburga, Cherbourga, Lyonu i innych miast. I choć nie podano dokładnego miejsca spotkania, lokalne media spodziewają się spotkania „konwoju” na obwodnicy Paryża. Do poniedziałku (14 lutego) aktywiści planują przyjechać do Brukseli na wspólną akcję z lokalnymi demonstrantami.

Protestujący we Francji demonstrują wysoki poziom samoorganizacji. Jeden z kanałów ruchu Telegram opublikował wskazówki dla osób, które chcą pomóc aktywistom.

Sympatykom proponujemy między innymi gotowanie posiłków dla kierowców, zapewnienie im noclegu i paliwa oraz wsparcie finansowe. Podobny scenariusz zastosowali kanadyjscy aktywiści.

Organizatorzy protestów we Francji spodziewają się zaangażowania w akcję szerszej populacji. W sieciach społecznościowych jest to jasne: bez względu na to, czy jesteś nauczycielem, artystą, studentem czy pielęgniarką, wszyscy będą mile widziani.

Według samych aktywistów protestują oni przeciwko ustawie o „przepustkach szczepionkowych”, która weszła w życie 24 stycznia. Zgodnie z tym dokumentem obywatele francuscy nie mogą odwiedzać miejsc publicznych bez ukończenia pełnego programu szczepień. Przed przyjęciem innowacji ludzie mogli „wychodzić”, dostarczając nowy negatywny test na koronawirusa lub dokumentując chorobę, którą mieli.

Nowe prawo zaostrzyło również kary za naruszanie środków sanitarnych i fałszowanie dokumentów. Kara dla osób prawnych wzrosła do 50 tys. euro. Osobom grozi kara do 75 tys. euro oraz pozbawienie wolności do 5 lat.

Powrót do wiadomości »

Francuskie tradycje protestów

Aktywność protestacyjna w kraju nie osłabła od 2018 roku, kiedy rząd Macrona po raz pierwszy zainicjował neoliberalne reformy na dużą skalę w celu poprawy gospodarki.

W rozmowie z szefem sektora problemów i konfliktów regionalnych Wydziału Europejskich Studiów Politycznych IMEMO RAS Paweł Timofiejew zwrócił uwagę, że we Francji wiele grup społecznych protestuje jednocześnie, nadając ruchowi protestu pozory „mozaika pstrokata”. Każda grupa protestacyjna ma swoje specyficzne motywy i powody do niezadowolenia, dlatego postulaty truckerów należy traktować jako niezależne zjawisko – powiedział ekspert.

„Nie powinieneś zamiatać wszystkich protestów jednym zaroślem. Generalnie prezydentura Macrona charakteryzuje się taką wzmożoną aktywnością społeczną. Od 2017 roku przeprowadza bolesne reformy, a cena społeczna za to okazała się bardzo wysoka, więc jest wielu niezadowolonych ludzi ”- powiedział Timofiejew.

„Ogólnie Francuzi są zmęczeni protestami. Historia z truckerami wiąże się nie tylko z kowbojem, ale także z kwestiami ekonomicznymi, wynagrodzeniami.

Protesty przeciwko restrykcjom związanym z koronawirusem trwają prawie od zeszłego roku. Nie zaproponowano żadnych alternatywnych rozwiązań. Ludzie mogą nadal protestować i wyrażać oburzenie. Ale nie sądzę, aby wywołało to poważny kryzys ”- podsumował ekspert.

Zdaniem szefa Centrum Studiów Francuskich Instytutu Europy Rosyjskiej Akademii Nauk, profesora Wyższej Szkoły Ekonomicznej Jurija Rubinskiego, protesty przeciwko restrykcjom związanym z koronawirusem stały się ważnym czynnikiem w życiu politycznym Francji. Dlatego władze muszą liczyć się z niepokojami społecznymi.„Władze nie muszą zgadzać się ze sceptykami covid. Ale istnieje wrażenie, że opinia publiczna wymaga potępienia niektórych środków ograniczających - to fakt i jest to zjawisko powszechne dla całego świata ”- wyjaśnił ekspert.

Rubinsky jest przekonany, że francuskie społeczeństwo jest zmęczone kwarantanną. Teraz kraj żyje w takich warunkach, w których różne problemy „przeplatają się”; Protesty trwałyby bez koronawirusa, uważa Rubinsky.

Powrót do wiadomości »

Emmanuel, miej oczy otwarte

Protesty francuskich kierowców ciężarówek należy rozpatrywać w kontekście zbliżającego się wyścigu prezydenckiego, uważa Paweł Timofiejew. W tej chwili przeciwnicy Macrona mogą wykorzystać zamieszki do zdobycia dodatkowych punktów wyborczych.

„Musimy przyjrzeć się reakcjom polityków francuskich. Przeciwnicy Macrona mogą próbować wykorzystać sytuację, występując w roli obrońców protestujących. Ktoś może nawet zażądać od prezydenta złagodzenia ograniczeń związanych z koronawirusem. Ale Macron nie zgodzi się na to.

Ważne jest, aby pokazał się jako lider, ponieważ wszystko, co teraz powie i zrobi, będzie aktywnie czytane i brane pod uwagę przez Francuzów przed wyborami ”- powiedział Timofiejew.

Ekspert jest przekonany, że Macron nie pójdzie na ustępstwa. W przeciwnym razie pokazałby się jako osoba „która nie ma jasnego stanowiska”.

„Chce pokazać się jako osoba, która kontroluje sytuację” – podsumował ekspert.

Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności »

Paneuropejska rewolta

Aktywiści nie planują zostać w Paryżu na dłużej. Następnym przystankiem jest Bruksela, gdzie na 14 lutego zaplanowano walne zgromadzenie protestujących z różnych krajów europejskich.

Aktywiści z Hiszpanii, Włoch, Holandii, Litwy i Czech już ogłosili zamiar dołączenia do „konwoju” – spodziewają się dotrzeć do stolicy Belgii i Unii Europejskiej w poniedziałek.

Podobnie jak w przypadku francuskich aktywistów, również truckerzy z innych krajów UE koordynowali swoje działania za pomocą Telegramu.

Tymczasem władze belgijskie zakazały ruchu „konwoju wolności” ciężarówek przez jego terytorium. Nie wiadomo, jak długo będzie obowiązywał zakaz.

Petr Oskolkov, starszy pracownik naukowy Zakładu Studiów Integracji Europejskiej w Instytucie Europy Rosyjskiej Akademii Nauk uważa, że ​​w tej chwili trudno powiedzieć, czy „konwój wolności” stworzy problemy dla normalnego funkcjonowania belgijskiego regiony. Ekspert zwrócił też uwagę na to, że ruch nie dostrzegł jeszcze oznak scentralizowanej kontroli, więc przedwcześnie jest mówić o jakimś zagrożeniu dla Unii Europejskiej.

„W Holandii nie powstały żadne specjalne problemy. Ale tam konwoje przejeżdżały przez prowincje, podczas gdy w Belgii główny nacisk kładziony jest na Brukselę. Jeśli akcja ma miejsce, może stworzyć pewne utrudnienia dla ruchu w mieście i pracy służb publicznych. Ale jest mało prawdopodobne, aby miało to długotrwały i poważny negatywny wpływ na działanie belgijskiej infrastruktury ”- podsumował ekspert.

Kanada nauczyła: truckerzy przygotowują się do blokady Paryża i Brukseli