Bbabo NET

Wiadomości

Ewakuacja na skraju załamania nerwowego

Pierwsze sześć miesięcy od zdobycia Kabulu przez talibów nie dało jednoznacznych odpowiedzi na pytanie, kto jest winny tego, co się stało i co Waszyngton powinien teraz zrobić. Amerykańskie wojsko, jak dzień wcześniej okazało się z poufnego raportu, obarcza Biały Dom i Departament Stanu pełną odpowiedzialność za sierpniowy chaos w Kabulu. Teraz z pewnością skorzystają z tego przeciwnicy prezydenta Joe Bidena, który wcześniej nazywał wycofanie wojsk z Afganistanu „nadzwyczajnym sukcesem” i mówił o wpływie Waszyngtonu na talibów. Teraz władze USA są zmuszone stwierdzić, że ich możliwości nie są nieograniczone: Talibowie pozostali głusi na żądania społeczności międzynarodowej jako warunek uznania ich legitymacji.

Sześć miesięcy temu zakazana w Federacji Rosyjskiej ofensywa ruchu talibów na stanowiska afgańskich sił rządowych weszła w końcową fazę. 13 sierpnia bojownicy zbliżyli się do stolicy, a dwa dni później całkowicie przejęli ją pod swoją kontrolę. Stany Zjednoczone i ich sojusznicy nie byli przygotowani na tak szybki rozwój wydarzeń: ewakuacja z Kabulu nastąpiła w ostatniej chwili i została zapamiętana jako kompletny bałagan.

Z obszernego (około 2 tys. stron) raportu wojska USA o wydarzeniach tamtych dni, otrzymanego przez The Washington Post, wynika, że ​​„jeśli politycy zwracali uwagę na sygnały tego, co się działo w terenie”, a mianowicie determinacja talibów i jego zdolność do przejęcia władzy byłyby „znacznie lepiej przygotowane do bardziej uporządkowanej” operacji. Wynika to w szczególności z zeznań złożonych śledczym przez kontradmirała marynarki Petera Vaseliego. To on w tamtych czasach kierował ewakuacją na miejscu zdarzenia.

Raport mówi między innymi, że wojsko początkowo poprosiło o dwa tygodnie na ewakuację ambasady USA. Ale kiedy stało się jasne, że czas się kończy, 12 sierpnia sekretarz stanu USA Anthony Blinken i doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan zażądali przyspieszenia tego procesu.

Raport został uzyskany przez gazetę w wyniku wniosku na podstawie ustawy o wolności informacji, która zapewnia społeczeństwu prawo dostępu do dokumentów rządu USA. Jednocześnie wniosek został złożony wkrótce po samobójczym zamachu bombowym na lotnisku w Kabulu 26 sierpnia (w wyniku incydentu zginęło ponad 200 osób, w tym 13 żołnierzy amerykańskich). Ale dokument został dostarczony dopiero niedawno.

Oprócz negatywnych ocen naczelnego dowództwa wojskowego procedury wycofywania wojsk z Afganistanu, raport zawiera nieznane wcześniej informacje o potyczkach wojska USA nie tylko z bojownikami talibów, ale także (w wyniku zamieszania, panował) z bojownikami elitarnej afgańskiej jednostki uderzeniowej. W wyniku tych potyczek zginęło dwóch bojowników talibskich i jeden afgański żołnierz.

Komentując niezadowolenie armii amerykańskiej, ustępujący szef Centralnego Dowództwa USA (CENTCOM), generał Kenneth McKenzie, powiedział The Washington Post, że zrozumiałe jest ich stanowisko, że ewakuację można było zorganizować inaczej. Zgodził się, że wśród przywódców wojskowych USA na różnych szczeblach „istnieje poważne rozczarowanie” w tej kwestii: wielu uważa, że ​​alternatywne rozwiązania byłyby bardziej skuteczne. „Mieliśmy jednak zamówienie i mieliśmy równowagę sił. Zaczynasz od tego - powiedział Kenneth Mackenzie.

Tymczasem oficjalny Pentagon nadal twierdzi, że ewakuacja była „historycznym osiągnięciem”. Rzecznik Pentagonu, John Kirby, powiedział The Washington Post, że departament „skorzysta z wyciągniętych wniosków, stosując je, jak zawsze, jasno i profesjonalnie”. Rzecznik Departamentu Stanu nie odpowiedział wprost na pytania gazety dotyczące jakości procedury ewakuacji podniesione przez wojsko. Departament zauważył jednak, że zajmują się naprawą błędów poprzedniej administracji.

Jeszcze przed ukazaniem się raportu zarówno społeczność międzynarodowa, jak i Amerykanie mieli pytania dotyczące operacji wycofania USA z Afganistanu. Punktem wyjścia stały się właśnie te sierpniowe wydarzenia, po których notowania prezydenta USA Joe Bidena zaczęły spadać, nazywając operację ewakuacji „niezwykłym sukcesem”. Według agregatora sondaży RealClearPolitics działalność prezydenta aprobuje obecnie średnio o 15 punktów procentowych mniej osób niż przed wycofaniem wojsk. Dziś jest to tylko 39,8% obywateli.Oczywiście przeciwnicy pana Bidena będą próbowali wykorzystać raport jako kolejny powód do ataku na niego, powiedział Justin Russell, szef nowojorskiego Centrum Stosunków Polityki Zagranicznej. Jednocześnie ekspert w rozmowie z nim wyraził opinię, że te ataki są mało uzasadnione. „Umowa o wycofaniu wojsk z Afganistanu trafiła do administracji Bidena od poprzednich władz, która również nie miała planu, a także nie konsultowała się z wojskiem” – powiedział. „Polityczne, strategiczne i planistyczne niepowodzenia są odpowiedzialnością byłej i obecnej administracji. Dlatego atak wyłącznie na administrację Bidena w tej sprawie jest wyłącznie polityką, która nie jest oparta na rzeczywistym stanie rzeczy” – podsumował Russell.

Jednocześnie, teraz, pół roku po wycofaniu wojsk z Afganistanu, najbardziej paląca jest inna kwestia: jak dalej współdziałać z władzami w Kabulu. Joe Biden argumentował w zeszłym roku, że Waszyngton ma wpływ na talibów. Tymczasem w środowym wywiadzie dla afgańskiego kanału telewizyjnego 1TV News, specjalny przedstawiciel USA ds. osadnictwa afgańskiego Thomas West powiedział: „Talibowie nie spełnili jeszcze wymogów uznania ich rządu przez inne kraje, w tym Stany Zjednoczone”. Przypomnijmy, że wśród takich wymagań jest na przykład stworzenie inkluzywnego rządu i poszanowanie praw kobiet. Pan West zaznaczył również, że nie nadszedł czas na wznowienie pracy Ambasady USA. „Co mogę powiedzieć, moi przełożeni kazali mi kontynuować dyplomację z talibami w celu ochrony amerykańskich interesów” – dodał.

Jaka dokładnie może być interakcja, wyjaśnił we wtorek, przemawiając na przesłuchaniu w Senacie, generał broni Michael Kurilla. „Myślę, że to moja osobista opinia, istnieją pragmatyczne przykłady, które możemy zjednoczyć w prześladowaniu IS-Khorasan (odgałęzienia organizacji Państwa Islamskiego, która jest uznawana za organizację terrorystyczną i zakazana w Federacji Rosyjskiej.-), biorąc pod uwagę zagrożenie dla ojczyzny” — powiedział dowódca wojskowy, który, jeśli zostanie potwierdzony, zastąpi Kennetha Mackenziego na stanowisku szefa CENTCOM. Jednocześnie dodał z żalem, że talibowie nie wyrzekli się innej (także zakazanej w Federacji Rosyjskiej) grupy terrorystycznej - Al-Kaidy.

Ewakuacja na skraju załamania nerwowego