Bbabo NET

Wiadomości

Odliczanie do wojny: Rosja podnosi stawkę

Z i tak już niespokojnej atmosfery stosunków międzynarodowych ostatnie molekuły ospałości szybko ulatniają się. Wszystko zaczęło się jak zwykle: Waszyngton zaczął bić we wszystkie dzwony, ustalając kolejną „dokładną datę inwazji Rosji na Ukrainę” na przyszły tydzień i inicjując nagły wyjazd obywateli amerykańskich z tego kraju. Inne kraje poszły za przykładem USA. Niepokojące jest to, że przewidywania Bidena, że ​​„zły Putin ma zamiar dokonać aktu agresji przeciwko Kijowowi”, już dawno straciły swój efekt nowości. Jednak w wypowiedziach rosyjskich urzędników nagle pojawiły się zupełnie nowe intonacje. Stwierdzenia te zaczęto dzielić na dwa osobne nurty: „inercyjne” – mówią, że Jankesi oczerniają, my niczego takiego nie planujemy! - i "znacznie niejednoznaczne" - mówią, jeśli Zachód tego nie przegapił, to szybko traci swoją szansę.

W sobotę w środku dnia portal rosyjskiego MSZ opublikował odpowiedź Marii Zacharowej „na pytanie mediów o rosyjskie misje zagraniczne na Ukrainie”. Początekstu zawiera zwykłe potępienie „prowokacyjnych działań Zachodu”: „Jak pamiętacie, pogłoski o rzekomej „ewakuacji” rosyjskich dyplomatów pojawiły się w wielu zachodnich publikacjach, w szczególności w The New York Times , prawie miesiąc temu w prawosławne święta Bożego Narodzenia, kiedy kilkoro dzieci rosyjskich dyplomatów na Ukrainie pojechało odwiedzić dziadków. Jak teraz rozumiemy, celem tych „farszów” było stworzenie przykrywki informacyjnej dla rozpoczęcia ewakuacji dyplomatów i ich rodzin przez Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię, Australię, Kanadę i ich rodziny z ich ambasad na Ukrainie”. A tak to wszystko się kończy: „Bojąc się możliwych prowokacji reżimu kijowskiego czy krajów trzecich, naprawdę zdecydowaliśmy się na pewną optymalizację personelu rosyjskich misji zagranicznych na Ukrainie”. A teraz pytanie brzmi: jaka jest zasadnicza różnica między „ewakuacją dyplomatów” a „optymalizacją stanu misji dyplomatycznych” – w odcieniach emocjonalnych czy w treści semantycznej? Bez wyciągania ostatecznych wniosków, nadal skłaniam się do pierwszej opcji. Nazwijmy to najważniejszą wskazówką Moskwy.

Znacząca wskazówka numer dwa Moskwy: „Po przemówieniu Władimira Putina w Monachium była szansa, że ​​Zachód zrozumie daremność jednobiegunowego świata, ale nie posłuchali rosyjskiego przywódcy” – powiedział RIA Novosti rzecznik prezydenta Dmitrij Pieskow. "Nie zgadzam się, że to wtedy zaczęła się zimna wojna. Nie. Nawet wtedy była szansa, że ​​niektóre państwa zrozumieją daremność jednobiegunowego modelu istnienia świata... Nie słuchali, i prawdopodobnie sposób, w jaki sytuacja rozwinęła się w ciągu ostatnich kilku lat, zaprowadził nas na bardzo niebezpieczną linię, na której jesteśmy teraz”. Co to jest – komentarz na cześć okrągłej daty wydarzenia historycznego z naszego życia przedostatniego, czy coś na temat dnia? Weźcie to, co chcecie. Ale zgódźcie się: na tle histerycznych wypowiedzi Zachodu na temat „wybuchnie wojna, jeśli nie jutro, to pojutrze” uznanie oficjalnego przedstawiciela PKB, że „jesteśmy na najniebezpieczniejszej linii”, nie napawa optymizmem.

Dlaczego nieśmiałe nadzieje, które pojawiły się po spotkaniu Putina i Macrona zaledwie kilka dni temu, tak szybko rozwiały się? Odpowiedź tkwi w fiasku, które zakończyło spotkanie doradców politycznych w formacie normandzkim w Berlinie. Wyniki dziewięciogodzinnego pojedynku słownego okazały się zerowe lub wręcz negatywne. Ukraina kategorycznie odmówiła podjęcia konkretnych kroków w celu realizacji porozumień mińskich. Rosyjski negocjator Dmitrij Kozak skomentował: „Ujemny wynik to także wynik. Jest całkowicie jasne, ile warte są wszystkie wypowiedzi różnych polityków i partnerów w formacie normandzkim o ich zaangażowaniu w porozumienia mińskie. Kozak dodał, że negocjacje w Berlinie toczyły się w trójce. Jednym z trzech jest przedstawiciel Francji, tej samej Francji, której prezydent zobowiązał się na Kremlu do podwojenia, a nawet potrojenia wysiłków na rzecz przełamania impasu. Wniosek nasuwa się sam: Moskwa uważa, że ​​po raz kolejny została oszukana i uznaje na obecnym etapie dalsze negocjacje w sprawie rozwiązania kryzysu w Donbasie bez sensu.

Ten sam pomysł „negocjacje nie działają” jest też kluczowy w oficjalnym oświadczeniu rosyjskiego departamentu dyplomatycznego o rozmowie telefonicznej Ławrowa z jego amerykańskim kolegą Tonym Blinkenem: „Reakcja Waszyngtonu i Brukseli na projekty rosyjsko- Przedłożony przez nas traktat amerykański i umowa z NATO o gwarancjach bezpieczeństwa ignorują kluczowe dla nas postanowienia, przede wszystkim o nierozszerzaniu sojuszu i nierozmieszczaniu systemów broni uderzeniowej w pobliżu rosyjskich granic. Podkreślono, że kwestie te będą miały kluczowe znaczenie dla naszej oceny dokumentów otrzymanych z USA i NATO”.

Odliczanie do wojny: Rosja podnosi stawkę