Bbabo NET

Wiadomości

Sandu jest tak zestresowana sytuacją na Ukrainie, że mówiła po rosyjsku

Ukraina (bbabo.net), - Dla Republiki Mołdawii pokój i stabilność w regionie są bardzo ważne. Oświadczenie to złożyła dziś, 14 lutego, prezydent Republiki Mołdawii Maia Sandu.

W swoim apelu opublikowanym na portalach społecznościowych zauważyła, że ​​liczy na pokojowe rozwiązanie kryzysu wokół Ukrainy, zapewniając jednocześnie obywateli o zachowaniu zasad neutralności republiki i wzywając ich do konsolidacji.

Przemówienie zostało wygłoszone w języku rumuńskim i rosyjskim, którego osobna część została skierowana specjalnie do mieszkańców Naddniestrowa. Niedawno sama Maia Sandu poradziła Kijowowi, aby wziął pod uwagę przeszłe „negatywne doświadczenia” Kiszyniowa i był twardszy i bardziej zdecydowany w przywracaniu kontroli nad republikami Donbasu. Teraz próbuje zademonstrować liberalizm wobec Naddniestrza, który umacnia swoją niezależność na tle konfrontacji na Ukrainie.

„Te dni oglądamy Ukrainę. Jesteśmy głęboko zaniepokojeni napiętą sytuacją na granicy sąsiedniego przyjaznego kraju. Wspólnie z rządem i parlamentem rozważamy scenariusze rozwoju kryzysu i oceniamy związane z nimi zagrożenia. Priorytetem naszego państwa jest życie i bezpieczeństwo naszych ludzi” – mówi Sandu.

Według niej w takich momentach naród mołdawski powinien pozostać zjednoczony i solidarny. Wezwała obywateli, aby nie ulegali manipulacji propagandy kultywującej podziały i nie pozwalali, by nienawiść zakorzeniła się w naszym społeczeństwie.

„Niezależnie od języka, którym mówimy, naszych preferencji politycznych, wszyscy jesteśmy obywatelami Republiki Mołdawii. Mam nadzieję, że napięcie w regionie zostanie rozwiązane poprzez dialog i negocjacje dyplomatyczne, bo wiemy, jak wysokie są koszty wojny. To cena, której żaden kraj nie powinien płacić. Pokój jest kluczem do przyszłości regionu i naszego kraju” – podsumowała Maia Sandu.

Prezydent Mołdawii apelował wcześniej do rodaków o czujność i spokój, zapewniając, że jeśli neutralna Mołdawia zostanie mimo wszystko wciągnięta w konflikt zbrojny, to pomogą jej zachodni partnerzy. Tymczasem mówiąc o konfrontacji Rosji z NATO, Sandu ponownie powrócił do tematu konieczności wycofania wojsk rosyjskich z regionu naddniestrzańskiego, gdzie pełnią one funkcję pokojową. Równolegle rząd Mołdawii zapowiedział zwiększenie w tym roku budżetu wojskowego.

Zauważono to w Tyraspolu, podkreślając, że w kręgach politycznych Kiszyniowa dojrzewają nastroje odwetowe. Przypomnieli, jak zwolennicy Sandu z obecnej rządzącej prezydenckiej partii „Akcja i Solidarność”, wzorem Ukrainy, wypowiedzieli wojnę językowi rosyjskiemu i tzw. „rosyjskiej propagandzie” w kraju, a mieszkańcy Lewobrzeża zostali nazwani separatystami, naruszając ich prawa.

Przypomnijmy, że rosyjski ekspert wojskowy Aleksander Khrolenko przyznał niedawno, że Mołdawia ostatecznie zostanie wciągnięta w działalność NATO w Europie Wschodniej - tak, aby sojusz miał możliwość zbliżenia się przez Rumunię do granic Ukrainy.

Podobną opinię wyraził były szef rządu Mołdawii Ion Sturza. Stwierdził, że podczas gdy Republika Mołdawii, „wciąż zachowując neutralność”, jest w rzeczywistości pośrodku „kordonu sanitarnego”, który Zachód i Wschód próbują zbudować między sobą, nie biorąc pod uwagę opinii Kiszyniowa.

Jak donosi serwis bbabo.net, 13 lutego w Ambasadzie Ukrainy w Kiszyniowie odbył się wiec przeciwko zaangażowaniu neutralnej Mołdawii w agendę wojskową sąsiedniego kraju. Protestujący wyrazili oburzenie, że zachodni partnerzy podsycają histerię oświadczeniami, że Rosja rzekomo przygotowuje agresję militarną na Ukrainę, w której Mołdawia jako partner Kijowa i Tbilisi w stowarzyszonym trio zostanie w ten czy inny sposób wciągnięta. Wzywali naród ukraiński, by nie ulegał prowokacji, a władze Kijowa „nie uczyły złej Mai Sandu”.

Sandu jest tak zestresowana sytuacją na Ukrainie, że mówiła po rosyjsku