Bbabo NET

Wiadomości

Szef DRL Denis Pushilin ostrzegł przed możliwością prowokacji

O tym, co dzieje się teraz w Donieckiej Republice Ludowej, czy są gotowi zaostrzyć tu sytuację i jak reagują na słowa Bidena, że ​​wojna między Rosją a Ukrainą rozpocznie się 16 lutego – wypowiedział się w wyłącznym głosie szef DRL Denis PUSZYLIN. wywiad.

- Jak myślisz, będzie wojna, czy to jakieś zwykłe gry polityczne?

- Myślę, że odpowiedź na to pytanie znana jest tylko w Waszyngtonie i być może w Kijowie. Sytuacja jest niestabilna i jak dotąd eskalacja narasta. W rzeczywistości Ukraina i ci, którzy za nią stoją, grali tak bardzo, że nie ma gdzie podnosić stawki, tylko wzmagać prowokacje.

Z Kijowa słyszymy sprzeczne wypowiedzi: niektórzy politycy nagle przestali nawet dostrzegać oznaki „nadchodzącego ataku” – straty gospodarcze wewnątrz kraju są zbyt duże, jego mieszkańców ogarnia panika, strach przed sztucznie napompowaną histerią wojskową.

Największym niebezpieczeństwem jest to, że sytuacja po drugiej stronie linii kontaktu może wymknąć się spod kontroli, zwłaszcza że znajdują się tam jednostki ultranacjonalistyczne. W takim przypadku konflikt może wejść w gorącą fazę. Jedno mogę powiedzieć na pewno: nie interesuje nas wojna.

- Zełenski ostatnio rozmawiał przez telefon z Bidenem, gdyby Biden do ciebie zadzwonił, co byś mu powiedział?

– Zaprosiłbym go do Donbasu, żeby zobaczył, jak ludzie w pobliżu linii kontaktu żyją pod ostrzałem, marząc o pokoju przez osiem lat.

Ale bez względu na to, co powiem Bidenowi, będzie on podążał za strategią, która doprowadziła do „Majdanu” i zamachu stanu w Kijowie, narzucając Ukrainie antyrosyjską politykę i pompując ją bronią. I w tym paradygmacie prezydent USA nie odpowiada interesom mieszkańców Donbasu. Stara się, aby „hegemonia” swojego kraju wymykała mu się z rąk i, jak pokazuje życie, kruszy się na naszych oczach. W tym nawet na Ukrainie.

- Czy DRL jest gotowe do wojny, która, jak obiecał Biden, rozpocznie się prawie 16 lutego?

„Nie byliśmy gotowi do wojny w 2014 roku, ale już wtedy udało nam się ochronić naszą ziemię przed agresją regularnej armii Ukrainy przy pomocy milicji. Przez lata konfliktu nie staliśmy w miejscu, a Milicja Ludowa DRL jest teraz pełnoprawną jednostką bojową o wysokim stopniu wyszkolenia bojowego.

Są więc gotowi na ewentualne działania wojskowe na pełną skalę ze strony Ukrainy. A kiedy zaczynają, Biden oczywiście wie lepiej: to ich instruktorzy szkolą ukraińskich żołnierzy, to oni w ostatnim czasie dostarczyli do Kijowa 17 samolotów ze sprzętem wojskowym. Dlatego tak, boimy się prowokacji Sił Zbrojnych Ukrainy.

- Czy porozumienia mińskie są teraz realizowane i co dzieje się na linii kontaktu? Czy można je ponownie podpisać i w jakim formacie?

- Na całej linii kontaktu wróg nadal gromadzi siły i środki, liczba personelu osiągnęła 150 tysięcy osób. Wszystko wskazuje na to, że Kijów może preferować nie polityczny sposób rozwiązania konfliktu, ale siłowy.

Potwierdza to również zachowanie drugiej strony na terenie Mińska - Kijów położył kres pokojowemu uregulowaniu. Nie chce wchodzić w bezpośredni dialog, nie chce uchwalać specjalnego statusu republik Donbasu, co po raz kolejny potwierdziło niedawne spotkanie doradców politycznych w ramach Normandii Czwórki. Nie widzimy potrzeby podpisywania nowych umów, Kijów jest zobowiązany do ich wypełnienia.

- Czy możemy spodziewać się w najbliższych dniach jakiejś prowokacji, która pozwoli Ukrainie na ponowne rozpoczęcie działań wojennych?

- To właśnie ten rozwój wydarzeń odpowiada logice działań Kijowa, które muszą przerzucić winę z chorej głowy na zdrową. Jeśli ukraińskie władze stracą głowę i zdecydują się na scenariusz militarny, najprawdopodobniej uciekną się do prowokacji. Będą starali się pokazać, że my lub Rosja rzekomo rozpoczęliśmy wojnę, więc będą próbować robić uniki.

- Są informacje o ochotnikach, którzy gromadzą się w Rostowie i mogą dołączyć do korpusu. Czy tak jest? Czy republika potrzebuje teraz wolontariuszy?

- Nie mam informacji o tym, że ktoś już jedzie do Rostowa. Ale są propozycje od naszych zwolenników, od tych, którzy walczyli w milicji w 2014 roku i jest ich wielu. Nie wykluczamy wsparcia wolontariuszy, ale przede wszystkim polegamy na własnych siłach.

- W latach 2014-2015 Donieck rzeczywiście przeżył katastrofę humanitarną. Jak się teraz mają mieszkańcy? Na co oni czekają? Czy w przypadku starć będą działać firmy, szkoły, przedszkola, instytucje? Czy pensje będą wypłacane?

– Tak, macie rację, w pierwszym roku wojny było bardzo ciężko, w czasie działań wojennych musieliśmy tworzyć resorty i jednocześnie organizować wypłatę emerytur, świadczeń, pensji. Teraz w naszym kraju w pełni funkcjonują wszystkie władze, mieszkańcy republik nastawiają się na spokojne życie, choć oczywiście nie bez obaw odbierają doniesienia o eskalacji. Jak nikt inny wiemy, czym jest wojna i jej konsekwencje.I oczywiście na wypadek zaostrzenia wypracowaliśmy wszystkie momenty skoordynowanych działań wydziałów republiki, w tym służb ratunkowych. To, czy przedsiębiorstwa i instytucje będą działać, zależy od rozwoju wydarzeń.

- Czy Donieck jest gotowy na uznanie przez Rosję, jeśli nastąpi, jako ostatnia szansa na powstrzymanie tego, co dzieje się dzisiaj?

- Przyjęliśmy Koncepcję Polityki Zagranicznej, która mówi, że dążymy do dalszego rozwoju DRL jako pełnoprawnego podmiotu prawa międzynarodowego i chcemy uznania ze strony wszystkich państw członkowskich ONZ.

Oczywiście chcemy również uznania ze strony Rosji. Ale ta kwestia zależy nie tylko od pragnienia Rosji, ale od wielu elementów geopolitycznych. Jesteśmy wdzięczni Rosjanom za ich wsparcie i ze zrozumieniem potraktujemy każdą decyzję w tej sprawie.

Przeczytaj materiał „15 lutego Duma Państwowa rozpatrzy dwa projekty dotyczące uznania DRL i ŁRL”

Szef DRL Denis Pushilin ostrzegł przed możliwością prowokacji