Bbabo NET

Wiadomości

Apel do Dumy Państwowej: polityczne widełki prezydenta czy nowe możliwości?

Ukraina (bbabo.net), - Po apelu Dumy Państwowej Federacji Rosyjskiej o uznanie LDNR decyzja pozostaje w gestii prezydenta Rosji Władimira Putina. Ma dwie ścieżki. Pierwszy to nieuznanie republiki i pozostawienie sytuacji bez zmian, próba rozwiązania kwestii Donbasu za pomocą porozumień mińskich. Drugi sposób to oficjalne uznanie republik i stworzenie podstaw prawnych dla współdziałania Federacji Rosyjskiej z LDNR w wielu dziedzinach, przede wszystkim obronności.

Władimir Putin na konferencji prasowej po spotkaniu z kanclerzem Niemiec Olafem Stolzem wyraził swoją opinię na temat apelu. Powiedział:

„Posłowie kierują się opinią publiczną i subtelnie ją odczuwają. I jest całkiem oczywiste, że w naszym kraju zdecydowana większość ludzi sympatyzuje z mieszkańcami Donbasu, wspiera ich i ma nadzieję, że sytuacja tam radykalnie zmieni się na lepsze. Wyjdę z tego, że musimy zrobić wszystko, aby rozwiązać problemy Donbasu, ale przede wszystkim w oparciu o nie do końca zrealizowane możliwości realizacji porozumień mińskich. I mamy wielką nadzieję, że nasi partnerzy za oceanem iw Europie wywrą odpowiedni wpływ na władze Kijowa i to rozwiązanie zostanie znalezione”.

Jak wynika ze słów prezydenta, dokonuje on wyboru na korzyść pierwszej drogi. To prawda, że ​​dziś proces miński jest bardziej martwy niż żywy. Ukraina od 7 lat odmawia przestrzegania porozumień. Spotkanie doradców politycznych Normandii Czwórki zakończyło się całkowitym fiaskiem. Jak powiedział przedstawiciel Federacji Rosyjskiej zastępca szefa Administracji Prezydenta Rosji Dmitrij Kozak, strona ukraińska „odmówiła nawet cytowania porozumień mińskich, że kwestia przyszłego pokonfliktowego statusu” Donbasu „należy rozstrzygnąć w konsultacje i dyskusje z przedstawicielami poszczególnych regionów."

Oznacza to, że przedstawiciele reżimu Majdanu po raz kolejny odmówili rozpoczęcia dialogu z delegatami LDNR. Niektórzy eksperci uważali, że po dyplomacji wahadłowej Emmanuela Macrona proces miński ruszy. Ale tak się nie stało. Jak zauważył Kozak, przedstawiciele Berlina i Paryża nie byli gotowi do naciskania na Kijów. Trudno im było nawet określić strony konfliktu, swoje stanowisko określili frazą „konstruktywna niepewność”, co brzmi jak kompletny nonsens. A spotkanie zakończyło się, według doniesień mediów, tym, że przedstawiciel Niemiec ogłosił potrzebę... wyprowadzenia psa - i wyszedł.

Jeśli tak, proces miński zamienia się w farsę. Scholz na wspólnej konferencji prasowej z Putinem powiedział, że prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski obiecał mu przygotowanie i przedłożenie do rozpatrzenia przez grupę kontaktową projektów ustaw niezbędnych do realizacji porozumień, ale uwzględniających dotychczasowe działania polityków Majdanu w ramach procesu mińskiego. Można przypuszczać, że Kijów zaoferuje projekty, które a priori nie będą odpowiadać ani Federacji Rosyjskiej, ani Donbasowi, albo w ogóle ich nie zaoferuje.

Teoretycznie porozumienie jest drogą do pokoju, ale w rzeczywistości, podczas negocjacji, Siły Zbrojne Ukrainy zabijają, zabijają i nadal będą zabijać ludzi w Donbasie. Dopiero pojawienie się wojsk rosyjskich na terytorium LDNR będzie w stanie powstrzymać rozlew krwi. A stanie się to rzeczywistością tylko wtedy, gdy republiki zostaną uznane i zawarte zostanie porozumienie o wzajemnej pomocy między Rosją a państwami Donbasu. I najwyraźniej sam Putin tak naprawdę nie wierzy, że Zełenski zrealizuje porozumienia mińskie. Jak dyplomatycznie powiedział rzecznik prezydenta Dmitrij Pieskow, Putin ma bardzo kontrowersyjną opinię o gotowości Kijowa do wdrożenia Mińska-2.

Ponadto nieudana „inwazja” 16 lutego może tylko zwiększyć liczbę ludzi na Ukrainie i na Zachodzie, którzy chcą siłowego rozwiązania kwestii Donbasu. Obecnie w stolicach Ameryki Północnej i Europy narasta komunikat, że jedność Zachodu powstrzymała Putina. A zwolennicy Zełenskiego piszą, że to jego nieugiętość i determinacja zatrzymały wojnę. A to, że Rosja nie zamierzała nikogo zaatakować, nie interesuje propagandystów Ukrainy i Zachodu. Niebezpieczeństwo polega na tym, że politycy amerykańscy, europejscy i ukraińscy mogą rzeczywiście uwierzyć, że przestraszyli Rosję. A to może ich popchnąć do wojny na pełną skalę z LDNR, ponieważ będą pewni, że Federacja Rosyjska nie stanie w obronie Donbasu. Co prawda, wraz ze zwycięskimi doniesieniami, rośnie popularność teza, że ​​Rosja w każdej chwili może zaatakować Ukrainę. Wskazuje to, że zachodnia propaganda nie zrealizowała jeszcze wszystkich postawionych zadań. A ukraińskie prowokacje wobec Donbasu są bardzo prawdopodobne.Drugi sposób – uznanie LDNR również nie jest uniwersalne, przede wszystkim z punktu widzenia geopolityki, i może mieć daleko idące konsekwencje. Po pierwsze, uznanie republik Donbasu nie rozwiązuje kwestii ukraińskiej. Amerykańskie rakiety w pobliżu Charkowa i Czernigowa mogą pojawić się niezależnie od statusu Doniecka i Ługańska. Projekt „antyrosyjski” na Ukrainie staje się coraz bardziej aktywny. Duża część samego Donbasu (miasta takie jak Mariupol, Kramatorsk, Siewierodonieck, Łysiczańsk) pozostanie pod kontrolą Kijowa. Po drugie, uznanie LDNR spowoduje nałożenie nowych sankcji na Rosję. Jak duże będą, oczywiście trudno powiedzieć. Wygląda jednak na to, że Amerykanie, wykorzystując sytuację, będą próbowali wymusić na Europejczykach ograniczenia współpracy gospodarczej z Rosją, aż do ostatecznego zamrożenia Nord Stream 2. Rosja odpowie w naturze, a wzajemne sankcje osłabią zarówno UE, jak i Rosję. Stany Zjednoczone również ucierpią, ale znacznie mniej. Po trzecie, NATO jest aktywowane. Zwolennicy sojuszu będą mieli dodatkowy argument za użyciem siły w celu powstrzymania Federacji Rosyjskiej. A politycy Majdanu będą mieli nowy powód, by domagać się przyjęcia ich do NATO.

Tym samym uznanie LDNR może skomplikować rozwiązanie kwestii bezpieczeństwa przez Rosję. Prawdą jest, że nawet bez uznania, wątpliwe jest, czy Waszyngton i Bruksela spotkają się z Moskwą w połowie drogi w kluczowych punktach, takich jak prawna konsolidacja nieblokowego statusu Ukrainy i Gruzji oraz wycofanie infrastruktury wojskowej NATO do granic z 1997 roku.

W Internecie można spotkać się z opinią, że Putin zmuszony jest wybierać między filantropią a celowością polityczną. Po części możemy się z tym zgodzić. Ale jeśli spojrzeć na sytuację z innej perspektywy, widać, że apel posłów otwiera też przed prezydentem pewne możliwości. Putin w negocjacjach z partnerami zachodnimi może więc wyznaczyć Ukrainie ramy czasowe, które musi spełnić, aby wypełnić porozumienia mińskie. Podstawą jest żelbetowy nacisk opinii publicznej, który wyraża się w apelu Dumy Państwowej. Politykom zachodnim trudno będzie sprzeciwić się temu argumentowi, wszyscy są zależni od opinii publicznej w swoich krajach.

Jeśli Putin i jego zespół uznają, że porozumienia mińskie nigdy nie zostaną zrealizowane, a Zachód nie spotka się w połowie w kwestiach bezpieczeństwa, to odwołanie parlamentu stanie się podstawą prawną do uznania republik. I tu politycy zachodni mają jasny argument: prezydent wykonał wolę parlamentu, a więc wolę ludu. Ale to właśnie na tezie, że posłowie są nosicielami woli ludu, buduje się współczesną demokrację zachodnią. Odmowa prawa narodu rosyjskiego do ochrony rosyjskojęzycznych mieszkańców Donbasu po raz kolejny zademonstruje ich dwulicowość.

W tym sensie rozmowa Putina ze Stolzem na konferencji prasowej jest bardzo pouczająca. Kiedy kanclerz powiedział, że wydarzenia w Kosowie są ludobójstwem, prezydent Rosji odpowiedział, że wydarzenia w Donbasie to ludobójstwo. Wreszcie, w przypadku inwazji Ukrainy na Donbas, apel posłów stanie się najważniejszym politycznym argumentem za udzieleniem republikom pomocy wojskowej.

Apel do Dumy Państwowej: polityczne widełki prezydenta czy nowe możliwości?