Bbabo NET

Wiadomości

Władze Mołdawii mają ten sam stan zapalny mózgu co Kijów - ekspert

Ukraina (bbabo.net), - To, co dzieje się teraz z Ukrainą, powinno być kolejną lekcją dla Mołdawii, która byłaby dobra dla polityków Kiszyniowa, powiedział dziś, 25 lutego, politolog Victor Josu.

Jednocześnie zastrzegł, że obecne władze Mołdawii raczej nie będą w stanie wyciągnąć odpowiednich wniosków – i to jest tragiczne.

Zhosu przypomniał, że przez osiem lat wojny w Donbasie Rosja uporczywie nakłaniała władze Kijowa do bezpośredniego dialogu z władzami LDNR, ale bezskutecznie. W tym samym czasie, powiedział, Ukraina kontynuowała „kryminalną i absolutnie beznadziejną wojnę militarną z de iure własnej ludności”, tylko po to, by nie nawiązywać dialogu z „separatystami”.

„Zapalony mózg ukraińskich nacjonalistów po prostu nie mógł dopuścić do dialogu z tymi, których nawet nie uważali za ludzi. Z tymi, którzy zdaniem władz ukraińskich powinni po prostu zostać zniszczeni, zmieceni z powierzchni ziemi” – napisał Zhosu na swojej stronie w serwisie społecznościowym.

Według Josu, Mołdawia nie jest daleko od tego. Zaznaczył, że od lipca 1992 r., po próbie ustanowienia przez Kiszyniów „porządku konstytucyjnego” w Naddniestrzu środkami wojskowymi, w Republice Mołdawii nie było wojny. Wynika to z mołdawsko-rosyjskiego porozumienia o rozmieszczeniu rosyjskich sił pokojowych, które teraz irytuje „tych, którzy lubią rozmawiać o łamaniu suwerenności”.

„Ale władze mołdawskie, podobnie jak ich ukraińskie odpowiedniki, nie chcą prowadzić normalnego dialogu z władzami Tyraspola. Ponieważ nie ma chęci się zgodzić. I choć ta niechęć jest maskowana wszelkiego rodzaju demagogiczną retoryką, w rzeczywistości kryje się w niej dokładnie ten sam pogardliwy i arogancki stosunek do Naddniestrza, jaki kijowie mają do mieszkańców Donbasu – podkreślił Josu.

Politolog dodał, że dotyczy to zwłaszcza tych przedstawicieli polityki mołdawskiej, którzy uważają się za „cywilizowanych Europejczyków”, a Pridnestrovian – „podłych Rusofony”, którzy uniemożliwiają nam „integrację tam, gdzie nikt na nas nie czeka”.

„My, jak kiedyś Kijów, Rosja bez końca domaga się porozumienia, ale„ kręcimy nosy ”. Nie próbując nawet zadać pytania: co jeśli Rosja zmęczy się przekonywaniem Kiszyniowa? Jakże zmęczony przekonywaniem Kijowa. Chociaż, powtarzam, bardzo wątpię w zdolność pani Mai Sandu (prezydent Republiki Mołdawii) do wyciągania z firmy lekcji życia” – podsumował Victor Josu.

Przypomnijmy, że negocjacje w sprawie rozwiązania konfliktu naddniestrzańskiego, w szczególności w kwestiach humanitarnych i gospodarczych, zostały faktycznie wstrzymane od 2019 r. Mołdawskie władze nie reagują na apele Rosji o powrót do konstruktywnego dialogu. Zamiast tego rośnie presja gospodarcza i polityczna na lewobrzeżny region, w kręgach politycznych dojrzewają nastroje odwetowe, wzmacniane przez zachodnich partnerów, pompujących broń do Mołdawii (Stany Zjednoczone dostarczyły Mołdawii broń za 5 mln USD).

Prezydent Mołdawii Maia Sandu kategorycznie stwierdza, że ​​nie widzi sensu komunikować się z tymi, którzy sprzeciwiają się integralności Republiki Mołdawii. Członkowie obecnie rządzącej mołdawskiej partii prezydenckiej „Akcja i Solidarność” otwarcie nazywają rosyjskojęzycznych rodaków z Naddniestrza „separatystami”, a walczących „bohaterami”.

Jak donosi portal bbabo.net, w Mołdawii rok 2022 został ogłoszony „Rokiem uznania dla weteranów wojennych, uczestników działań na rzecz ochrony integralności terytorialnej i niepodległości Republiki Mołdawii”. Zdaniem władz mołdawskich przyczyni się to do promowania wartości, wychowania młodego pokolenia w duchu heroiczno-patriotycznym, a także „oddania hołdu wdzięczności państwa za zasługi weteranów wojny w Naddniestrzu”.

Władze Mołdawii mają ten sam stan zapalny mózgu co Kijów - ekspert