Bbabo NET

Wiadomości

Ryzykowna misja kijowska europejskich przywódców zaskoczyła nawet bliską rodzinę

PRAGA/KIJÓW – Kiedy we wtorek rano pojawiły się nagłówki, że przywódcy Polski, Czech i Słowenii są w pociągu do Kijowa na rozmowy z prezydentem Ukrainy, była to wiadomość dla niektórych członków ich najbliższych rodzin.

Wyprawa do oblężonego miasta, w którym zaledwie kilka kilometrów od peryferii walczy ukraińskie wojsko z siłami rosyjskimi, została zaaranżowana naprędce i znana tylko nielicznym.

Publiczne oświadczenia przywódców oraz uczestnika i źródła dyplomatycznego, które przemawiały prywatnie, wskazują na żmudną i ryzykowną misję dyplomatyczną, która podkreślała poczucie pilności zakończenia wojny wśród krajów europejskich.

Podczas gdy inni przywódcy europejscy zostali poinformowani o proponowanej podróży podczas szczytu w Wersalu w zeszły piątek, tylko niewielka liczba krajów była bezpośrednio zaangażowana.

Trzech, którzy ostatecznie wzięli udział, są głęboko podejrzliwi wobec tego, jak Moskwa postrzega narody będące niegdyś pod jej wpływem przed upadkiem Związku Radzieckiego w 1991 roku, obawy, które zostały spotęgowane przez inwazję na Ukrainę, która rozpoczęła się 24 lutego.

W ciągu ostatnich trzech tygodni z Ukrainy uciekło także ponad 3 miliony osób, z czego prawie 2 miliony do sąsiedniej Polski.

Zapytany o związane z tym niebezpieczeństwo czeski premier Petr Fiala powiedział dziennikarzom w środę po powrocie z Ukrainy, że uważa, że ​​warto było zaryzykować.

„Są sytuacje, w których musisz sam decydować, a ja podjąłem decyzję, którą podjąłem” – powiedział 57-latek.

„Nie byłem sam, miałem kolegów – premierów, miałem kolegów z mojego zespołu i ze służby bezpieczeństwa, którzy byli gotowi dokończyć podróż ze mną”.

Powiedział żonie o swoich planach, ale poprosił ją, aby nie mówiła o tym matce ani trójce dzieci.

„Dowiedzieli się o tym, kiedy został opublikowany”.

Wraz z nim w Kijowie byli premier Polski Mateusz Morawiecki, słoweński odpowiednik Janez Jansa i Jarosław Kaczyński, potężny lider polskiej partii rządzącej.

Wyjechali specjalnym pociągiem ze wschodniej granicy Polski na Ukrainę we wtorek rano. Zanim podróż stała się publiczna, byli już w drodze do stolicy.

Post w mediach społecznościowych w środę pokazał Fialę w kamizelce kuloodpornej i kasku, patrzącą na telefon komórkowy i stojącą między dwoma łóżkami w wąskim, prymitywnym przedziale sypialnym.

Nie było jasne, czy Rosja wiedziała o wizycie.

Fiala napisał na swojej stronie na Facebooku, że społeczność międzynarodowa została o tym poinformowana za pośrednictwem organów takich jak Organizacja Narodów Zjednoczonych.

Polski wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński powiedział, że uczestnicy nie rozmawiali o tym z wyprzedzeniem bezpośrednio z Moskwą.

„Chcielibyśmy mieć kogoś wiarygodnego do omówienia spraw w Rosji, ale Rosja nie jest już rozsądnym partnerem w jakichkolwiek rozmowach” – powiedział w środę.

Kreml nie odpowiedział od razu na prośbę o komentarz, czy został poinformowany o wtorkowej misji i zgodził się zapewnić bezpieczny przejazd.

Długie oczekiwanie i brak lotów

Europejskie źródło dyplomatyczne powiedziało, że plan został po raz pierwszy wspomniany Charlesowi Michelowi, przewodniczącemu Rady Europejskiej, na marginesie szczytu w Wersalu.

Morawiecki następnie poinformował Michela i przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen w poniedziałek, że zamierzają podróżować następnego dnia, według urzędnika UE. Nie było mandatu europejskiego.

Nie jest jasne, do kogo jeszcze poproszono, aby do nich dołączył. Według dyplomaty nie o to pytano prezydenta Francji Emmanuela Macrona, ani kanclerza Niemiec Olafa Scholza, powiedział rzecznik.

Jak poinformowała rzeczniczka rządu, słowacki premier Eduard Heger skonsultował się w tej sprawie ze swoimi służbami bezpieczeństwa, ale zdecydowanie odradzono mu wyjazd.

Rano czterej politycy wraz z niewielką świtą doradców i pracowników bezpieczeństwa wkroczyli na Ukrainę, co najmniej pięć osób zginęło w nalotach i ostrzałach Kijowa, gdy nasiliły się rosyjskie ataki.

Burmistrz miasta, Vitali Klitschko, ogłosił 35-godzinną godzinę policyjną od wtorkowego wieczoru, mówiąc, że stolicę czeka „niebezpieczny moment”.

W konflikcie zginęły tysiące ludzi. Rosja nazywa swoje działania „specjalną operacją” demilitaryzacji i „denazyfikacji” Ukrainy, zarzut ten odrzuca Kijów jako fałszywy pretekst do inwazji.

Jeden z uczestników misji, który odmówił identyfikacji ze względu na delikatność wizyty, powiedział, że podróż pociągiem trwała około 10 godzin, a ciemność zapadła, zanim dotarli do Kijowa.

Delegacja została przewieziona furgonetkami przez w większości puste ulice do pałacu prezydenckiego, gdzie czekała około czterech godzin na spotkanie z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. W tym okresie nie wolno im było mieć swoich telefonów komórkowych.

Po spotkaniu, które trwało około 2,5 godziny, przed wyjazdem przemówili do małej grupy reporterów. Uczestnicy powiedzieli, że podczas całej podróży prawdopodobnie spali około trzech godzin.Według świadka, w różnych punktach pałacu piętrzyły się worki z piaskiem, a ciężko uzbrojony ukraiński personel bezpieczeństwa eskortował delegację z latarkami wzdłuż zaciemnionych korytarzy, aby budynek nie stał się celem.

Przywódcy, ubrani niedbale, wygłosili konferencję prasową, podczas której wyrazili poparcie dla dążenia Ukrainy do członkostwa w Unii Europejskiej i podziw dla odporności kraju.

„Głównym przesłaniem naszej misji jest powiedzenie, że nie jesteś sam. Europa stoi za waszym krajem” – powiedział Fiala.

Do diabła, jeśli tak…

Chociaż misja miała wielu wielbicieli, niektóre źródła UE podały, że wzbudziła brwi wśród niektórych państw członkowskich, które obawiały się, że poważny incydent z udziałem delegacji mógł pociągnąć je bliżej do bezpośredniej konfrontacji z Rosją.

Polskie media państwowe, które szeroko popierają Kaczyńskiego PiS, oraz sam Morawiecki nakreślają paralele między misją kijowską a podróżą zmarłego brata bliźniaka Kaczyńskiego, Lecha, do Gruzji w 2008 roku w czasie napięć z Rosją.

Lech Kaczyński, ówczesny prezydent Polski, znalazł się pod ostrzałem w pobliżu separatystycznej gruzińskiej prowincji wspieranej przez Moskwę i wystąpił przeciwko temu, co nazwał rosyjskim „imperializmem”.

„Zawsze jest kolejny krok. Jeśli pozwolisz imperialistom, zawsze w kolejce jest więcej krajów” – powiedział wówczas doradca prezydenta polskiej telewizji.

Lech Kaczyński zginął, gdy jego samolot rozbił się w gęstej mgle nad zachodnią Rosją w 2010 roku.

Radek Sikorski, eurodeputowany głównej polskiej partii opozycyjnej Platforma Obywatelska, skrytykował udział Jarosława Kaczyńskiego w misji na Ukrainie, mówiąc na Twitterze, że pachnie to chwytem public relations.

Minister obrony słowackiego premiera Hegera, Jaroslav Nad, wystąpił na Facebooku, aby bronić decyzji swojego przywódcy o nieprzystąpieniu do podróży, po ostrych reakcjach mediów.

„Stoję za… Hegerem i wielokrotnie powtarzam, że to była słuszna decyzja” – napisał.

Nie jest jasne, czy misja będzie miała znaczący wpływ na wojnę. Kaczyński zaproponował wysłanie międzynarodowej misji pokojowej na Ukrainę, ale wydaje się, że pomysł ten nie zyskał natychmiastowej popularności w rozmowach między Kijowem a Moskwą.

Symbolika podróży nie umknęła jednak Zełenskiemu, który przysiągł odeprzeć Rosjan i wezwał Zachód do narzucenia Ukrainie strefy zakazu lotów.

Zauważając, że wielu ambasadorów opuściło Kijów, powiedział, że przywódcy wizytujący „nie bali się niczego”.

Ryzykowna misja kijowska europejskich przywódców zaskoczyła nawet bliską rodzinę