Bbabo NET

Wiadomości

35-letni prezydent-elekt Chile obiecuje podnieść pensje i emerytury

Mieszkańcy Chile, którzy od prawie miesiąca wybierają nowego prezydenta (nie bez drugiej tury), zdecydowali: na czele kraju stanie 35-letni Gabriel Borich, który został najmłodszym szefem w historii stan Ameryki Południowej. Mimo młodego wieku, jak na tak poważną pozycję, nowy przywódca chilijski jest ambitny i optymistyczny, a głoszone przez niego idee, choć miejscami brzmią populistycznie, przynajmniej tak naprawdę przemawiają do problemów zwykłych ludzi.

Boric, przedstawiciel lewicowej Partii Konwergencji Społecznej, zastąpi na stanowisku prezydenta centroprawicowego Sebastiana Pignerę, który nie może legalnie kandydować. Głównym rywalem dla 35-letniego kandydata w wyborach był prawicowy konserwatysta Jose Antonio Cast. Żeby być uczciwym, muszę powiedzieć, że to on w listopadzie pokazał się najlepiej w pierwszej rundzie, zyskując 2,12% więcej niż jego przeciwnik. Jednak w drugiej rundzie szczęście odwróciło się od niego i jak! Boric zyskał prawie 56%, podczas gdy były faworyt głosowania musiał zadowolić się 44%.

W zasadzie wyniki drugiej tury wyglądają o wiele bardziej logicznie niż dane z listopada: chociaż Kast naprawdę cieszy się znacznym poparciem społeczeństwa, z jednej strony wielu nie lubi jego ostro konserwatywnej retoryki (na przykład jego bezkompromisowe podejście do zakazu). o aborcji), nieustanne promowanie idei gospodarki rynkowej innym i wreszcie szczerze pochlebne uwagi na temat dyktatora Augusto Pinocheta. Na tym tle nasuwa się analogia z innej części świata i kolejnej dekady, kiedy Jacques Chirac pokonał we Francji Jean-Marie Le Pena – również w drugiej turze – pod hasłem „Niech złodziej, ale nie faszystowski!"

Pomijając takie analogie, warto zwrócić uwagę Borichowi: nie został zauważony w kradzieży, korupcji i tym podobnych. Ale ma pasję do działalności politycznej i działalności administracyjnej ze szkoły. Uczestnicząc w życiu społecznym szkoły, postanowił wziąć na siebie wielką odpowiedzialność przed wstąpieniem na Uniwersytet Chile na Wydział Prawa, zostając kierownikiem Wydziałowego Centrum Studenckiego.

To doświadczenie pomogło mu nauczyć się rozdzielać zadania między ludzi o podobnych poglądach i budować własny autorytet jako kompetentnego menedżera. Już w 2011 roku to on został prezesem Związku Studentów, wkrótce kierując masowymi protestami na rzecz bezpłatnej edukacji. Dwa lata później Borich postanowił pójść dalej – w 2013 roku startował w wyborach parlamentarnych i w efekcie otrzymał mandat parlamentarny.

Jako zastępca przyszły prezydent propagował te same idee, które brzmiały w jego studenckich wystąpieniach i stanowiły podstawę programu wyborczego. Nie rozsiewając swoich myśli po drzewie i właściwie ignorując kwestie polityki zagranicznej, migracji czy handlu międzynarodowego, tak popularne wśród czołowych krajów, Borich zwraca się do zwykłych pracowników. Co im obiecuje? Wzrost o jedną trzecią płacy minimalnej - z 337 tys. pesos do 500 tys. pesos (z 30 tys. rubli do 44,6 tys. rubli). Jednocześnie, według zespołu nowego prezesa, liczba godzin pracy w tygodniu – obecnie jest ich 45 – powinna zostać zmniejszona do 40.

Nawet ci, którzy dwa razy głosowali na Boricha, nadal są ostrożni wobec takich planów. Niektórzy komentatorzy uważają, że lepiej jest poruszać się stopniowo, najpierw przynajmniej dodając pieniądze do pensji: po 45-godzinnym tygodniu pracy ludzie wydają się „zapalić papierosa”.

Co więcej, jest jeszcze jeden „intensywny finansowo” obszar, który będzie wymagał od Boricha i jego konsultantów niezwykle przemyślanych kroków. W przeciwieństwie do wielu krajów na świecie, w tym naszego, emerytury w Chile nie powstają na podstawie potrąceń od pracodawców i obywateli przez całe życie, ale powstają z wpłat na rzecz prywatnych firm, które po przejściu na emeryturę zaczynają „zwracać” pieniądze. Łatwo się domyślić, że wśród takich instytucji mogą być nieuczciwe lub przynajmniej takie, które same po prostu nie „wytrzymają” do emerytury.

Borich zamierza ustanowić jedną minimalną emeryturę państwową w wysokości 303 tys. pesos (około 22,3 tys. rubli, czyli połowa planowanej płacy minimalnej).

I oczywiście nie zapomniał wszystkich tych obietnic i żądań, które wypowiadał jako student, więc edukacja i medycyna w Chile powinny być bezpłatne, aborcje powinny być zalegalizowane.

Gdzie możemy znaleźć na to rezerwy? Wzmocnienie walki z korupcją i podniesienie podatków dla bogatych, zwłaszcza tych, których miesięczny łączny dochód (z lokat, pensji, akcji itp.) przekracza 4,5 mln pesos (około 400 tys. rubli). Nie powinno to stanowić problemu. Chile, największy światowy eksporter miedzi, ma ponad dziesięciu miliarderów, z których większość dorobiła się fortuny na tym surowcu. I raczej nie opuszczą swoich domów, nawet w obliczu obiecującego „łatwego wywłaszczenia”.

35-letni prezydent-elekt Chile obiecuje podnieść pensje i emerytury