Bbabo NET

Wiadomości

Bliski Wschód – „W ścieżce Abrahama” Jasona Greenblatta przedstawia wewnętrzny ślad procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie

Middle-East (bbabo.net), - Porozumienia Abrahama znormalizowały więzi między Izraelem a arabskim kwartetem: ZEA, Bahrajnem, Sudanem i Marokiem

Greenblatt: Normalizacja prowadzi do rozsądnego, pokojowego rozwiązania konfliktu na Bliskim Wschodzie

MISSOURI, USA: W związku z dwuletnią rocznicą podpisania historycznych Porozumień Abrahamowych wydaje się, że jest to dobry czas, aby zastanowić się nad zmianami, które zwiastowali dla Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej.

Umowa znormalizowała dotychczas stosunki między Izraelem a czterema krajami arabskimi: ZEA, Bahrajnem, Marokiem i Sudanem.

„Na ścieżce Abrahama” Jasona Greenblatta oferuje czytelnikom wewnętrzny opis myślenia i procesu, który umożliwił zawarcie porozumienia. Wyznaczony przez prezydenta Donalda Trumpa w 2016 r. na przedstawiciela ds. negocjacji międzynarodowych, Greenblatt wraz z Jaredem Kushnerem, ambasadorem Davidem Friedmanem i doradcą Kushnera Avi Berkowitzem kierowali amerykańskimi wysiłkami na rzecz pokoju między Izraelem, Palestyńczykami i ich sąsiadami.

Książka oferuje bardzo przystępny, jasny i bezpośredni opis tego, jak podeszli do tego monumentalnego zadania. W trakcie tego Greenblatt i jego koledzy musieli wyrzucić większość otrzymanej wiedzy na temat konfliktu arabsko-izraelskiego, nagromadzonej przez lata i propagowanej przez ogromną armię „ekspertów” w tej kwestii.

Długo utrzymywany konsensus w sprawie tego konfliktu utrzymywał, że nie można dążyć do pokoju i normalizacji między Izraelem a różnymi państwami arabskimi, dopóki nie zostanie zawarte ostateczne porozumienie pokojowe z Palestyńczykami.

Ten układ pokojowy z Palestyńczykami okazał się jednak zawsze nieuchwytny, nawet do dnia dzisiejszego, skutecznie dając palestyńskim partiom politycznym weto w sprawie wszystkiego, co ma związek z Izraelem w regionie.

Region MENA zmienił się jednak z biegiem czasu, nawet jeśli konflikt izraelsko-palestyński wydaje się zamrożony.

Dawni eksperci, od naukowców i think tanków po oficerów wywiadu i ludzi obsługujących stanowiska w Departamencie Stanu czy różnych ministerstwach spraw zagranicznych, w dużej mierze nie docenili zmian.

Panarabizm nie ma takiej samej władzy nad światem arabskim, jak kiedyś, i chociaż większość arabskich przywódców i ich opinia publiczna pozostaje bardzo przychylna Palestyńczykom, mają oni również na uwadze swoje własne interesy państwowe.

W szczególności Iran ma duże znaczenie w ocenach ryzyka różnych państw arabskich, aw Izraelu mogą znaleźć potężnego militarnie i technologicznie – i zdeterminowanego wroga – Iranu, z którym można zawrzeć wspólną sprawę.

Jako integralna część regionu MENA, czy się to niektórym podoba, czy nie, Izrael też nigdzie się nie wybiera. Rzeczywiście, w obecnych okolicznościach Izrael ani nie straci z oczu zagrożenia, jakie stanowi Teheran, ani nie zrozumie geopolitycznego znaczenia Iranu uzbrojonego w broń nuklearną.

Wspólne interesy wielu państw arabskich i Izraela również wykraczają poza Iran, co Greenblatt tak przenikliwie zrozumiał, a nieustępliwość przywódców palestyńskich w obliczu różnych izraelskich ofert pokojowych na przestrzeni lat nie mogła już dłużej pozwolić na zawetowanie takiej zbieżności interesów.

Pisze on: „Kontynuując doskonalenie wroga dobra, Autonomia Palestyńska powoli, ale pewnie zniszczyła wiele z tego, co kiedyś było solidnym wsparciem politycznym i finansowym ze strony swoich sąsiadów.

„Dla coraz większej liczby krajów arabskich jedną rzeczą było wspieranie pragnienia Palestyńczyków o pokojowym państwie, ale coraz bardziej nie do utrzymania stało się dalsze nadawanie tej sprawie wyższego priorytetu niż konkurujące potrzeby ich obywateli, którzy zarówno pragnęli, jak i zasłużyli także dostatniej przyszłości”.

Ten wspólny interes leży nie tylko w geopolitycznych układach i zagrożeniach, ale także w sferze społecznej i gospodarczej – w tym energii, żywności, wody, zdrowia i innych kwestiach.

Greenblatt podaje przykład niedawnego badania Rand Corporation, które „przewiduje prawie 70 miliardów dolarów bezpośrednich łącznych korzyści dla Izraela i jego czterech partnerów (Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Bahrajnu, Maroka i Sudanu) w ramach tych umów o wolnym handlu w ciągu następnej dekady oraz utworzenie prawie 65 000 nowych miejsc pracy.

Jeśli z kolei wszystkich pięciu partnerów handluje ze sobą w ramach wielostronnej umowy o wolnym handlu, Rand obliczy, że dodatkowe łączne korzyści przekroczą 148 miliardów dolarów, a liczba utworzonych miejsc pracy przekroczy 180 000”.

Przywódcy arabscy ​​w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Bahrajnie, Maroku i Sudanie okazali się wystarczająco dalekowzroczni i odważni, aby to wszystko zobaczyć i podjąć niezbędne kroki.

Zwolennicy modelu Abraham Accords argumentują, słuszniesłusznie, że odwrócenie równania „najpierw pokój z Palestyńczykami, potem normalizacja ze światem arabskim” zwiększa prawdopodobieństwo osiągnięcia pokoju izraelsko-palestyńskiego. Jako dowód mówią, że około 70 lat bojkotu Ligi Arabskiej i unikania Izraela z pewnością nie przyczyniły się do osiągnięcia pokoju.Na dobre lub na złe, zjednoczony front arabski przeciwko Izraelowi przekonał Izraelczyków o potrzebie zachowania siły militarnej i czujności, zmniejszając ich zdolność do wyobrażenia sobie jakiegokolwiek scenariusza, w którym świat arabski naprawdę ich zaakceptuje i zawrze prawdziwy pokój.

Jednak skoro wszyscy w zasadzie zgadzają się, że izraelsko-palestyński wynegocjowany pokój pozostaje najtrudniejszym i nieuchwytnym celem, dlaczego nie zorganizować pomocy wszystkich tych, którzy podzielają ten cel?

Większość państw arabskich w regionie MENA zdecydowanie chce rozsądnego pokojowego rozwiązania konfliktu izraelsko-palestyńskiego, a teraz te, które znormalizowały stosunki z Izraelem, mogą pomóc w jego realizacji.

Mogą pomóc pośredniczyć w rozmowach, mogą pomóc przekonać zarówno Izraelczyków, jak i Palestyńczyków do znalezienia gdzieś środka, a przede wszystkim mogą stać się silniejszymi siłami umiarkowanej polityki w regionie.

Greenblatt i jego zespół rozumieli to wszystko. Jednak nie tylko wyczuwali, że region arabski jest gotowy na zmianę polityki.

Niestrudzenie pracowali, aby pomóc wprowadzić zmiany na lepsze, a przy okazji prawdopodobnie poprawili życie milionów ludzi w regionie.

Za to wszyscy jesteśmy im winni podziękowania.

Niestety, ludzie, którzy mogliby najbardziej skorzystać z przeczytania tej relacji o Porozumieniach Abrahamowych, prawdopodobnie nigdy tego nie zrobią. Ludzie z reguły nie lubią czytać o tym, jak się mylili. W książce jest też więcej drobiazgów, z którymi można się zakwestionować, co może zniechęcić niektórych czytelników.

Wielu Amerykanów (w tym ten recenzent) w ogóle nie podziela niezwykle wysokiego szacunku autora dla na przykład byłego prezydenta Trumpa. Takim czytelnikom nie można ufać, że ten sam prezydent, który w 2017 i 2019 r. wrzucił pod autobus kurdyjskich sojuszników Waszyngtonu – tych samych sojuszników, którzy pokonali Państwo Islamskie z koalicją wspieraną przez USA – nie może ufać, że zrozumie region i zawsze wykona właściwe wezwanie.

Spodziewałbym się również, że izraelscy decydenci otrzymają przynajmniej trochę krytyki gdzieś w tej książce. Przykładem może być kwestia nielegalnych osiedli – nadal nie mogę zrozumieć, w jaki sposób Izrael może żądać więcej ziemi na okupowanym Zachodnim Brzegu (Judea i Samaria) bez zaakceptowania (czyli zaoferowania obywatelstwa) tamtejszych ludzi.

Prosty rachunek nieunikniony wspierający rozwiązanie dwupaństwowe wciąż wydaje się polegać na tym, że nie można mieć jednego bez drugiego — jeśli zabierasz całą ziemię, musisz zabrać tam wszystkich ludzi i zaoferować im równe obywatelstwo. Jeśli oferowanie im równego obywatelstwa jest zbyt niebezpieczne dla Izraela, to osiedla muszą się zatrzymać, aby Palestyńczycy mogli zachować wystarczającą ilość ziemi dla własnego, zdolnego do życia i godnego państwa – kiedy tylko mogą być na to gotowi.

Wreszcie, kwestia porozumień nuklearnych z Iranem pozostaje drażliwa. Niewygodna prawda jest taka, że ​​Iran poczynił większe postępy w budowie broni jądrowej od czasu, gdy Trump wyciągnął USA z porozumienia nuklearnego niż w latach po jego podpisaniu. Może nie być tutaj dobrych odpowiedzi, dopóki USA nie będą miały apetytu na konflikt zbrojny z Iranem, braku apetytu, który podzielały administracje Obamy, Trumpa i Bidena.

Mówiąc o problemie przez Greenblatta, sprawy są o wiele prostsze: umowa nuklearna z Iranem była oszustwem, na które narazili się Obama i Kerry, a Trump położył temu kres. Kontrargumentem jest to, że poza celowym zabójstwem Kasema Solejmaniego w styczniu 2020 r. administracja Trumpa niewiele osiągnęła w sprawie obalania Iranu.

Reżim pozostaje solidny, wzbogacanie uranu raczej się zwiększyło, niż uspokoiło, a wpływy Iranu w takich miejscach jak Irak i Syria są silniejsze niż kiedykolwiek (zwłaszcza po tym, jak Trump zdecydował się pozwolić siłom irańskim i irackim zaatakować kurdyjskich sojuszników Waszyngtonu w październiku 2017 r.).

Pomimo tych wątpliwości, książka Greenblatta nadal jest warta poruszenia. Narracja dotycząca pokoju i postępu w regionie MENA, w tym niemal zaraźliwy optymizm, mogłaby wykorzystać więcej miejsca na każdej półce z książkami.

-----------------------

Bliski Wschód – „W ścieżce Abrahama” Jasona Greenblatta przedstawia wewnętrzny ślad procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie