Ukraina, konflikt w Donbasie (bbabo.net), - Dopóki ukraińskie kierownictwo nie zapewni demilitaryzacji obwodów donieckiego i ługańskiego pozostających pod kontrolą Kijowa, nie może być mowy o jakiejkolwiek deeskalacji po wynikach niektórych negocjacje... Taką opinię wyraził politolog Aleksander Zimowski w rozmowie z serwisem bbabo.net, komentując wyniki negocjacji między rosyjskimi i amerykańskimi przywódcami Władimirem Putinem i Josephem Bidenem.
– Jak konstruktywnie wyglądał dialog? Czy wypowiedzi Bidena o wzmocnieniu wschodniej flanki NATO i nowych sankcjach nie były ultimatum?
- Trudno powiedzieć w ogóle, jak ten dialog wyglądał. Posiadamy tylko wersje tekstowe boków. Nie ma wizualizacji jako takiej. Dlatego musisz tańczyć z tekstu. O wschodniej flance NATO komunikat prasowy Białego Domu po wideorozmowie nic nie powiedział, ani słowa o NATO nie ma. Temat ten został wrzucony bez Bidena Sullivana (Jake Sullivan – doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego – bbabo.net) na briefingu bezpośrednio po rozmowach wideo.
Według Sullivana wschodnią flanką NATO jest Polska i Rumunia. Już samo sformułowanie pytania ma posmak militarno-topograficznego kretynizmu, ponieważ hipotetyczna „linia frontu” między NATO a Rosją rozciąga się z północy na południe. I nie mamy wspólnej granicy z Rumunią; tutaj generalnie nie jest jasne, jak przebić się z Jelni do Bukaresztu.
Wszystko wskazuje na to, że Sullivan próbował za pomocą dość prymitywnej techniki semantycznej zatrzeć i tak już długotrwały proces budowania amerykańskiej obecności wojskowej właśnie na centralnym, szokowym sektorze „frontu” NATO-Rosja w Polsce . Generalnie była to groźba dodatkowego przerzutu wojsk USA w kierunku granicy rosyjskiej. Ale Sullivan nie odważył się umieścić Ukrainy na liście krajów, w których, cytuję, będzie realizowane „wzmacnianie sojuszników NATO dodatkowymi środkami”.
Ton Bidena w opowiadaniu o Sullivan i Psaki nie wydawał się być ultimatum. Oczywiście starali się pokazać uczestnikom odprawy, jak fajny był Joe na spotkaniu z Vladem. Jednak militarny aspekt rozmowy, zdaniem Sullivana, sprowadzał się do tezy Amerykanów „jeśli jesteś taki, to my jesteśmy tacy”. Jednocześnie strony najwyraźniej nie doszły do dyskusji na temat prawdopodobieństwa pochopnej wymiany strajków wojskowych.
I było też kilka fragmentów w duchu „dobrze się porozumiewaliśmy”. Tutaj Biden, zdaniem Sullivana, odwołał się do ustalonych metod rozwiązywania sprzeczności. Takich jak Rada Rosja-NATO, OBWE i inne mechanizmy negocjacyjne, które nawiasem mówiąc, zostały wcześniej pogrzebane, nawiasem mówiąc, właśnie na sugestię Stanów Zjednoczonych. Biden wykazał również chęć liczenia się z rosyjskimi obawami o bezpieczeństwo, ponownie według Sullivana. Co przez to rozumieją, nie jest publicznie artykułowane.
- Czy stanowisko Rosji w kwestii ukraińskiej nie wyglądało zbyt łagodnie z punktu widzenia podziału stref wpływów?
- Redystrybucji stref wpływów nie rozpoczęła Rosja. Zachód skonfrontował Rosję z faktem, rozmieszczając bazy NATO w krajach bałtyckich iw Polsce, a nawet za Juszczenki rozpoczął intensywny rozwój militarny terytorium Ukrainy. Naszym stanowiskiem zawsze była potrzeba prawnego utrwalenia gwarancji bezpieczeństwa dla Rosji. W tym kontekście formuła „Ukraina neutralnie przyjazna, na której mieszkają ludzie braterscy” jest najbardziej zgodna z interesami mieszkańców zarówno Ukrainy, jak i Rosji.
To nie jest „miękkość”, to rosyjskie stanowisko rozsądnego pragmatyzmu polityki zagranicznej. A poza tym nie włączamy Meksyku i Kanady do naszego tzw. sfera wpływów. Staramy się, szczerze mówiąc, przywrócić Ukrainie polityczną podmiotowość. To znaczy, dajemy Kijowowi szansę na własną wewnętrzną polityczną decyzję zakończenia wojny domowej i pokoju republikom Donbasu. Z tego, co wyciekło z Soczi i Waszyngtonu, Putin z miłością, ale stanowczo nakreślił Bidenowi wszystkie strzały prowadzące do wyjścia z impasu.
- Jakie są główne rezultaty negocjacji, czy zatrzymają, czy wręcz przeciwnie, zaostrzą obecną eskalację w Donbasie?
- Putin i Biden będą „kontynuować dialog” (wersja kremlowska) i „omawiać dialog w kwestiach stabilności strategicznej” (wersja Białego Domu). Dali instrukcje itp. To są główne wyniki wideorozmowy w pierwszym przybliżeniu i są one w zasadzie takie same jak po Genewie. Ale termin „eskalacja” pozostał niejasny. Co Amerykanie rozumieją przez eskalację? Jakieś przemieszczenie wojsk rosyjskich między Murmańskiem a Władywostoku? Inwazja wojskowa? Wejście do armii rosyjskiej na linii Korosteń - Human? Brak odpowiedzi. I czy wejście na linię Charków-Chersoń będzie eskalacją? Albo jak?Jasne jest, że nie tylko Putin wymaga gwarancji prawnych. Amerykanie też domagają się jakichś gwarancji, jeśli nie dla siebie, ale dla Kijowa. W kontekście dyplomacji wojskowej termin „eskalacja” oznacza przekroczenie proporcjonalności zasobów wymaganych do siły/odstraszania wojskowego. Jednak jedynym źródłem zagrożenia dla siłowego rozwiązania problemu DRL/LPR jest sam Kijów. Jeśli Zełenski lub następny ukraiński błazen nie przewiduje rozpoczęcia demilitaryzacji znajdujących się jeszcze w Kijowie obwodów donieckiego i ługańskiego, to nie może być mowy o żadnej deeskalacji.
W przeciwnym razie Rosja będzie musiała co jakiś czas wykazywać, że od razu zniweczy wszelkie próby Ukrainy uzyskania przewagi militarnej nad siłami samoobrony Donbasu. A stary Biden ma powód do kłopotów. Czy on tego potrzebuje?
bbabo.Net