Bbabo NET

Wiadomości

Dlaczego Gruzji potrzebuje NATO, ale czy Gruzji potrzebuje marihuany? - Barbakadze

Kaukaz (bbabo.net), - Gruzińskie wydanie „Gruzja i świat” 25 grudnia opublikowało artykuł Beso Barbakadze zatytułowany „Gruzja jest jedynym państwem w regionie, które pozwala Zachodowi się oszukiwać”.

Zgadzam się, prawdopodobnie byłoby bardzo ciekawe spojrzeć w przyszłość kątem oka i dowiedzieć się, co się stanie po tym, jak Rosja oficjalnie zażądała, aby nasi partnerzy strategiczni udokumentowali członków NATO. Co więcej, najważniejszą rzeczą, której wszyscy chcieli, było wreszcie pełne zrozumienie sytuacji. Albo zachodni partnerzy powinni byli nam powiedzieć: wybaczycie nam, ale wycofujemy się z naszej obietnicy i przez 30 lat na próżno prowadzimy was w tym samym kręgu. Albo trzeba było natychmiast zdecydowanie otworzyć nam drzwi sojuszu. Albo raczej po prostu wpuść nas do tych długo otwartych, jak nam okresowo mówi się, drzwi. Była jednak trzecia opcja – Zachód mógł po prostu okłamać nas w wielkim stylu, powiedzieć coś, w co nie uwierzyłoby nawet dziecko. Jednak w głębi duszy wciąż mieliśmy nadzieję, że nam tego nie zrobią.

A 15 grudnia w Brukseli odbył się VI szczyt Partnerstwa Wschodniego, w którym wraz z szefami instytucji unijnych, przywódcy krajów członkowskich i partnerskich wziął udział premier Gruzji Irakli Garibashvili. To właśnie w Brukseli udało się nam ogłosić to, na co wszyscy czekaliśmy, to znaczy, że wszystko, co tu mówimy, zostanie udokumentowane na zbliżającym się szczycie NATO w 2022 roku.

„Dzisiaj otrzymaliśmy bardzo jasny przekaz od partnerów NATO. Sekretarz Generalny NATO był niezwykle bezpośredni i konkretny, kiedy po raz kolejny podkreślił, że kwestia integracji z NATO jest kwestią, o której decyduje bezpośrednio NATO i kraj aspirujący do NATO. Odniesiono się do Karty NATO, w szczególności do artykułu dziesiątego Porozumienia Waszyngtońskiego, który wprost stwierdza, że ​​kraj aspirujący do NATO spełnia jego kryteria musi zostać przyjęty do sojuszu, a decyzja ta oczywiście jest dokonywane wyłącznie przez NATO i wskazane państwo, przy czym żadna osoba trzecia, trzecia siła nie ma prawa ingerować w ten proces. Dziś bardzo wyraźnie słyszeliśmy przesłanie o praktycznej współpracy, którą już realizujemy, przynajmniej w kontekście bezpieczeństwa Morza Czarnego. Usłyszeliśmy przesłania poparcia od sekretarza generalnego NATO, który wezwał do kontynuowania rozwoju praktycznych narzędzi, które zbliżają nas do NATO, i wyraźnie zauważono, że Gruzja praktycznie już działa jako członek sojuszu ”- powiedział gruziński minister spraw zagranicznych David Zalkaniani.

„Gruzja już praktycznie działa jako członek sojuszu” – to, muszę przyznać, jest coś nowego z tego, co wymyślają dla nas Ameryka i Europa, a co z radością odbieramy. To znaczy okazuje się, że nie jesteśmy członkiem NATO, ale zachowujemy się jak kraj, który jest członkiem sojuszu, a to pojemnie wyraża istotę tego, co dzieje się wokół nas. Bo najprawdopodobniej to właśnie ta dyrektywa stanie się dla nas głównym przesłaniem na zbliżającym się szczycie NATO w 2022 roku, gdzie z pewnością powiedzą nam, że musimy działać właśnie jako członek sojuszu. Co z tego, że nie jesteśmy oficjalnie członkiem, a główna zasada NATO nie może nas dotyczyć: jeden za wszystkich i wszyscy za jednego?! Powiem więcej, sądząc po wypowiedziach naszego premiera, on też nie ma takich oczekiwań. Irakli Garibashvili zauważył jedynie, że „szczyt NATO w 2022 r. będzie dobrą okazją do uznania postępów Gruzji…” Czyli nie ma nawet cienia przystąpienia do sojuszu i nadziei, że taka propozycja może się pojawić. Nie udało się nawet zadowolić naszych obywateli, mówiąc, że obiecali nam coś lepszego niż MPE („Plan działań akcesyjnych”).

Bądźmy konsekwentni i fundamentalnie sformułujmy najważniejsze pytanie – dlaczego NATO potrzebuje Gruzji w ogóle? Konflikty w Afganistanie, Iraku i Syrii albo się skończyły, albo zostały zamrożone i jak dotąd nie ma żadnych warunków, aby ktoś je ożywił w ciągu najbliższych kilku lat. Co więcej, nie ma gruzińskiego wojska ani w Iraku, ani w Afganistanie, są one obecne tylko w Afryce Środkowej, a nawet wtedy są tam rozmieszczone w niezwykle skąpych ilościach. Co więcej, projekt ten kończy się pod koniec roku. Okazuje się, że Zachód nie potrzebuje gruzińskich żołnierzy nigdzie indziej iw żadnej roli – ani jako mięso armatnie w krajach, w których tli się konflikty, ani jako żołnierze sił pokojowych w strefach konfrontacji. Nie jest obiektywnie wymagany.Na tej podstawie armia gruzińska nie potrzebuje już broni i obcej amunicji. Co więcej, kilka lat temu gruzińskiemu Ministerstwu Obrony udało się „wyrwać” złom odpisany za 75 mln dolarów, który znamy pod imponującą nazwą „oszczepy”. W rzeczywistości wszystkie kraje rozwinięte porzuciły te „oszczepy” jako przestarzałe śmieci.

Trzeba też powiedzieć, że po wojnie karabaskiej wszystkie duże państwa przeszły na montaż dronów i nikt nie ukrywa, że ​​dron bojowy jest najskuteczniejszą bronią naszych czasów. Oczywiście nikt Gruzji nie odda ani nie sprzeda dronów bojowych, bo jeśli nagle władca oszust, taki jak (Michaił) Saakaszwili, stanie na czele kraju, to bez względu na to, jak podniesie te drony w powietrze i rozpocznie grę w „strzelców” ”. Okazuje się, że Zachód z żadnego powodu nie potrzebuje silnej gruzińskiej armii. Bez względu na to, ile pieniędzy zainwestujesz w armię gruzińską, i tak nie zdobędzie ona takiej potęgi, by móc walczyć z armiami dużych państw. Ponadto w razie wojny niewiele zależy od żołnierzy, wszystko jest zdalnie sterowane przez samoloty i komputery, ale Gruzja nie ma takich możliwości i nie pojawią się one w najbliższej przyszłości.

W związku z tym ani Europa, ani Ameryka nie widzą sensu w przystąpieniu Gruzji do NATO, ale jeśli powiemy to głośno, strona gruzińska będzie musiała pilnie zmienić kurs swojej polityki zagranicznej. To właśnie ten układ nie odpowiada Zachodowi. W regionie Gruzja stanowi najlepszy powód, by co jakiś czas działać na nerwy Rosji. A to, że gra na nerwach naprawdę się toczy, wynika z twardych wypowiedzi Rosji, w których stanowczo domagała się unieważnienia przyjętych w 2008 roku dokumentów dotyczących NATO i Gruzji. Jednym słowem, jak się okazało, nasz północny sąsiad naprawdę ma nerwy, a jeśli go zdenerwujesz…

Jednak zdanie „Gruzja praktycznie już działa jako państwo członkowskie sojuszu” może stać się dla nas swego rodzaju wygodnym precedensem. Powiedzmy, że emerytura w Gruzji wynosi 260-300 lari, ale niech emeryci zachowują się tak, jakby dostali 1000 lari. Produkty są drogie, ale nie zwracajmy na to uwagi, będziemy zachowywać się tak, jakby były tanie. Lari jest zdewaluowane, ale to nie ma znaczenia, czy uznacie to za twardą walutę… Czasem zaczyna się wydawać, że władze zalegalizowały legalizację marihuany tylko po to, by samemu śmiało ją palić i dodać nałogu do ludności – po wszystko, będąc na "haju", znacznie łatwiej znosić prawdziwe trudy ...

Chciałbym ogólnie wiedzieć: czy ktoś nam wyjaśni, co to znaczy zachowywać się tak, jakbyś był członkiem NATO? Następnie, jeśli przywódcy państw członkowskich mają coś przedyskutować, też do nas zadzwoń. Będzie powód, by wierzyć. Ale sam dobrze wiesz, że tak się nie stanie, ponieważ zgodnie z dokumentami nie jesteśmy członkiem. Po prostu gramy rolę, jak aktorzy w teatrze. To prawda, że ​​po odejściu „Ruchu Narodowego”, abyśmy nie stali się teatrem jednego aktora, sami ministrowie muszą rozdzielić role między sobą. Wewnętrznie oczywiście mają świadomość, że to tylko kpina, zresztą okrutna kpina, ale nie okazują tego, żeby nie stracić stanowisk ministerialnych. W końcu natychmiast nastąpi utrata wpływów i dochodów. A jak możesz odmówić przyjęcia stanowiska z tak wysokim kosztem?! Czy nie jest łatwiej grać razem z zachodnimi partnerami i powtarzać za nimi wszystko, co mówią?

W rzeczywistości to nawet nie jest gra, to po prostu nic, pustka. Państwo gruzińskie tak naprawdę istnieje tylko na papierze, więc wolno nam udawać, że jesteśmy krajem niepodległym, a więc nie ma to nic wspólnego z pojęciem niepodległości. Nasze pierwsze osoby są zmuszone powtarzać wszelkiego rodzaju bzdury, zwykle wymyślane przez naszych zachodnich partnerów, których być może nawet dziwi takie posłuszeństwo. W rzeczywistości obie strony wiedzą, że nie da się kontynuować w podobnym duchu. Tyle, że na razie ludzie pozwalają sobie na karmienie się tym kłamstwem, ludność po prostu wyczerpała zdolność do protestów, więc obywatele bawią się w demokrację. A najgorsze jest to, że niejako dajemy znak innym – krajom, które znajdują się w takiej samej sytuacji jak my. Cudowny precedens: jeśli Gruzja wierzy, to czemu nie uwierzyć i Tobie?!

Jesteśmy jedynym państwem w regionie, które pozwala Zachodowi się oszukiwać i chętnie połyka to, co jest nam ofiarowane na łyżce. Szczyt NATO w 2022 r. będzie więc kolejnym oszustwem, w którym prelegenci nie będą skąpić słów pochwały pod adresem Gruzji i gdzie otrzymamy kolejną mocną obietnicę. Chciałbym przynajmniej wierzyć, że nie zrobią okrutnego żartu naszym przywódcom, karząc ich: zachowuj się jak państwo członkowskie NATO i rozpocznij operacje wojskowe. Wygląda na to, że Saakaszwili miał podobne nadzieje, kiedy pogrążył kraj w krwawej wojnie w 2008 roku. Cóż, widzieliśmy na własne oczy, jak to wszystko się skończyło.

Beso Barbakadze (Gruzja i świat)

Dlaczego Gruzji potrzebuje NATO, ale czy Gruzji potrzebuje marihuany? - Barbakadze