Bbabo NET

Wiadomości

Żyjemy w wieku nieładu i niezadowolenia

W swojej niezwykłej książce „Global Crisis: War, Climate Change and Catastrophe in the Seventeenth Century” brytyjski historyk Geoffrey Parker szczegółowo bada złożoną interakcję środowiska fizycznego, zmiany społeczne, niestabilność polityczną i konflikty zbrojne w epoce stałe zagrożenie. Skupiał się na epoce dżumy i destrukcyjnych wydarzeń klimatycznych, kiedy nie było ani roku bez wielkiej wojny w jakiejś części globu, a pokój był znikomo rzadkim dobrem. Załamały się porządki polityczne, upadły reżimy, a wiele państw było bliskich rozpadu w obliczu wyzwań wewnętrznych i zewnętrznych.

Brzmi znajomo? Żyjemy oczywiście w środku globalnej pandemii, której zjadliwość nadwerężyła odporność wszystkich państw, w tym tych, które są w stanie zablokować swoich obywateli jednym naciśnięciem przełącznika. Proste, bezmyślne nici nieuczciwego DNA i RNA stały się naszym śmiertelnym wrogiem. Gdzie indziej jesteśmy świadkami niszczącego wpływu długotrwałych nierówności ekonomicznych na systemy społeczne i polityczne w Stanach Zjednoczonych i Europie, gdzie solidarność społeczna ulega erozji w obliczu opartej na tożsamości ucieczki do bezpieczeństwa grupowego.

W Iranie byliśmy świadkami masowych demonstracji rolników, doprowadzonych do desperacji przez powtarzające się i pogłębiające się susze. W Iraku, obdarzonym dwoma największymi systemami rzecznymi na świecie, pilna jest kwestia wyczerpywania się zasobów wodnych i zasolenia. Obecnie trwa poważna debata publiczna. Ale może być już za późno. To samo miałoby zastosowanie w Syrii, gdyby debaty nie zagłuszył odgłos ludzkiej nędzy. Jemen to katastrofa. Zarówno tam, jak iw Syrii koszty odbudowy, nawet gdyby konflikt skończył się jutro, byłyby nieosiągalne.

Tymczasem Liban staje się przypadkiem testowym w upadku. Wielki szkocki ekonomista polityczny Adam Smith zaobserwował, że naród jest bardzo zrujnowany. Ale Hezbollah, Amal i ich kolaboranci w podporządkowaniu Libanu interesom Iranu pokazują, jak szybko sytuacja może się pogorszyć, kiedy nie dąży się do wspólnego dobra, ale do przewagi frakcyjnej i sekciarskiej. Tymczasem porządek światowy ustanowiony po 1945 roku pod egidą dominujących Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników znajduje się pod bezprecedensową presją.

Część z tego była prawdopodobnie nieunikniona. Cesarstwo Rzymskie istniało w takiej czy innej formie przez 1500 lat. Ale to było przed mediami społecznościowymi. Globalizacja, która przyniosła tak wiele korzyści tak wielu ludziom, ma również zdolność wzmacniania wstrząsów systemowych i rozsyłania ich po całym świecie w ciągu kilku sekund. Nawet w przypadku Rzymu, kiedy zachodnie imperium rozpadło się gdzieś między V a VI wiekiem naszej ery — inne znane nam obecnie zjawisko było związane z katastrofami klimatycznymi i zjadliwymi pandemiami — wiele części Europy powróciło na okres do poziomu egzystencji, którego nie miały widziany przez cztery stulecia. Z tego wyłonił się nowoczesny europejski system państwowy. Ale pax Romana — stabilność i porządek zapewniany przez centralną władzę imperialną — już nie istniał. Kolejne 1200 lat zajęło, aby taki porządek, przynajmniej w Europie, został przywrócony na Kongresie Wiedeńskim w 1815 r. To z kolei trwało stulecie. Porządek globalny po 1945 roku trwał do tej pory niespełna 80 lat.

Najbardziej znaczące geopolityczne zakłócenie tego ładu wywołało powstanie Chin. Chiny zawsze skłaniały się ku autorytaryzmowi — lub upadkowi. Może to być funkcją wielkości kraju. A Partia Komunistyczna jest w rzeczywistości po prostu kolejną z długiej linii dynastii sięgającej tysiącleci wstecz. Jednak większość dynastii nie interpretowała swojego mandatu jako oznaczającego globalną — a często nawet regionalną — dominację. Wystarczyło, by rządzić Państwem Środka.

Wspólnie stoimy w obliczu bardziej niestabilnej i niepewnej przyszłości, niż mogliśmy sobie wyobrazić nawet dziesięć lat temu

W przeciwieństwie do tego, napędzane gorączkowym poszukiwaniem zasobów do napędzania wzrostu gospodarczego, podczas gdy wciąż jest czas i na fali nacjonalizmu, Chiny prezydenta Xi Jinpinga starają się domagać się rozległych praw terytorialnych na Morzu Południowochińskim i na Morzu Południowochińskim. Morze Japońskie, w Himalajach i być może w przyszłości na Syberii (rosyjski koszmar). Inicjatywa Pasa i Szlaku ma na celu otwarcie nowych szlaków handlowych dla chińskiego biznesu gwarantowanych przez państwo, zabezpieczenie zasobów energetycznych Azji Środkowej – i niewątpliwie także Iranu – dla Pekinu oraz stworzenie cyfrowych powiązań, które pomogą rozpowszechniać chińskie sposoby rządzenia i kontroli społecznej na całym świecie.

Budzi to głębokie zaniepokojenie wśród sąsiadów Chin i USA. Prowadzi to również do dzielącej debaty politycznej w UE, która już jest podzielona na kwestie energetyczne. Europejscy przywódcy, tacy jak francuski Emmanuel Macron, głoszą, że Europa musi zdystansować się od Stanów Zjednoczonych, które, jak twierdzą, nie są już wiarygodnym partnerem w dziedzinie bezpieczeństwa: angielskie słowo szaleństwo wywodzi się oczywiście z francuskiego.W Europie rośnie populizm. Brexit był zwiastunem tego zjawiska, ukształtowanego przez charakterystyczną historię i tradycje polityczne Wielkiej Brytanii, ale napędzanego przez niezadowolenie, które jest niemal powszechne, z pewnością na Zachodzie i prawdopodobnie znacznie szerzej. Wystarczy spojrzeć na obecną sytuację we francuskim wyścigu prezydenckim, gdzie populistyczna prawica jawi się jako największe zagrożenie dla pozycji Macrona — coś, co wygląda na długofalowy trend. Spójrz na Polskę, Węgry lub Czechy, a nawet Austrię lub Włochy. I spójrz na Stany Zjednoczone, gdzie atrakcyjność trumpizmu nie osłabła, nawet jeśli wielu wolałoby, żeby był to trumpizm bez Donalda Trumpa.

Krótko mówiąc, żyjemy w wieku nieporządku i niezadowolenia. Globalizm, który wydawał się być odpowiedzią 20 lat temu — tak jak w 1914 roku — stał się częścią problemu. Jego koszty ponieśli biedni, a korzyści zdobyli bogaci. Szkody, jakie powoduje w środowisku, nie zostały odpowiednio wycenione. I znowu ci, którzy cierpią najbardziej, jak irańscy rolnicy lub mieszkańcy irackich bagien, to często ci, którzy nie mają władzy politycznej. Tam, gdzie legitymizacja reżimu zależy od ciągłego wzrostu, tak jak w Chinach czy Turcji, świadomość zbliżającego się niedoboru i presji demograficznych wytworzyła agresję zewnętrzną, a nie kolegialność. Tam, gdzie reżimy mogą tłumić popularne protesty przemocą i intensywną inwigilacją, jak w Chinach, Turcji, Iranie, Syrii czy Iraku, robią to. Gdzie indziej te naciski powodują neoplemienność, co grozi unieruchomieniem polityki demokratycznej.

Reakcja państw Zatoki na to wszystko była interesująca i często sprytna. Ich gospodarki pozostają w przeważającej mierze zależne od produkcji węglowodorów. Rozumieją, że muszą się dywersyfikować. I podejmują działania — często robiące wrażenie. Ale to kosztuje. Dążyli więc, całkiem racjonalnie, do utrzymania światowych cen energii na poziomie umożliwiającym im zaspokojenie ich potrzeb. Z drugiej strony tempo zmian technologicznych na głównych rynkach międzynarodowych – i wzrost polityki ekologicznej – sugeruje, że obecnie istnieje stosunkowo wąski przedział czasowy, w którym można w pełni wykorzystać ich zasoby energetyczne. Wymaga to wydajniejszego zarządzania i inwestycji w edukację oraz bardziej produktywnych miejsc pracy w sektorze prywatnym.

Tak czy inaczej jest to żądanie większości populacji w regionie. Ale rekord pozostaje niejednolity. W zbyt wielu krajach brak odpowiedzialności i nadmierne poleganie na rządzie — często za pośrednictwem parapaństwowych lub uprzywilejowanych przedsiębiorców z uprzywilejowanym dostępem politycznym — jako motoru dystrybucji opieki społecznej w praktyce ograniczał wzrost i innowacje. Niedawne ogłoszenie przez ZEA radykalnych zmian w swoich ramach prawnych i regulacyjnych pokazuje godne podziwu pragnienie dostosowania się do tego szybko zmieniającego się krajobrazu. Dążenie Arabii Saudyjskiej do zwiększenia liczby kobiet na rynku pracy jest również pozytywne. A rozszerzenie Porozumień Abrahamowych – ze wszystkimi ich implikacjami dla handlu, technologii i transferu umiejętności – aby objąć więcej państw regionalnych jest mile widziane. Ani przez chwilę nie sądzę, że kwestia palestyńska zniknęła. Nadal potrzebuje odpowiedniej rozdzielczości. Zawsze tak było. Ale konflikt nie pomoże. Integracja może.

Globalizm, który wydawał się być odpowiedzią 20 lat temu — tak jak w 1914 — stał się częścią problemu

Dotyczy to zwłaszcza sytuacji, gdy inne konflikty nie słabną. W centrum większości z nich znajduje się Iran, z pewnością ponieważ mają one wpływ na Bliski Wschód. Cokolwiek wydarzy się podczas rozmów nuklearnych w Wiedniu, to się nie zmieni. Tym, co muszą zrobić podmioty regionalne i inne, jest zapewnienie, że są, w miarę możliwości, odizolowani od takich konfliktów, a sam Iran nie może ich eksploatować lub rozszerzać. Nikt nie może sobie pozwolić na kolejną wojnę regionalną. Ale alternatywą dla wojny nie jest uspokojenie: jest to — jak już pisałem — powstrzymywanie i odstraszanie. Częścią tego jest wyjaśnienie Iranowi, jakie koszty poniesie agresja i jakie korzyści przyniesie normalność. Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie i ich partnerzy mogą tu odegrać ważną rolę – i już to robią.

Ale nawet mile widziane nowe inicjatywy, które widzimy w regionie Zatoki Perskiej i na szerszym Bliskim Wschodzie – angażujące Królestwo, jego sąsiadów z Rady Współpracy Państw Zatoki, Iran, Turcję, Egipt i Izrael w ostrożnym dyplomatycznym kwadrylu – nie zmienią zasadniczo nierównowagi sił , ideologii i ambicji, które nękały region od dziesięcioleci. Jeśli USA rzeczywiście chcą zmniejszyć swoją obecność i zainteresowanie regionem, to stabilizacja relacji między państwami będzie musiała opierać się na stabilności ładów politycznych wewnątrz nich.Potrzeba elity w Teheranie, by zachowywać się tak, jakby irańska rewolucja nigdy się nie skończyła – oraz głębokie niezadowolenie większości Irańczyków z trudności, jakie to niesie – jest głównym powodem ich wojowniczości za granicą. To samo można powiedzieć o Hezbollahu. Państwo Islamskie powstało częściowo dlatego, że wystarczająca liczba sunnitów uważała, że ​​państwa irackie i syryjskie są opresyjne. To nie jest podstawa ładu regionalnego w nowym układzie sił świata, w który wkraczamy.

Przekonanie, że krajowa stabilność polityczna — osiągnięta dzięki wystarczającej dbałości o interesy wszystkich zainteresowanych stron — powinna być pierwszym priorytetem odnoszącego sukcesy państwa, jest tak stare, jak Arystoteles, który uważał, że Sparta była wzorem. Polibiusz, wielki grecki historyk, który opowiadał o dojściu Republiki Rzymskiej do imperium, uważał, że dzieje się tak z powodu inkluzywnego rzymskiego porządku klasowego. To samo myśleli włoscy myśliciele wczesnego renesansu, stale zagrożeni wewnętrznym konfliktem. Natura ludzka niewiele się zmieniła od 2500 lat. Sugeruje to, że zarządzanie będzie nadal wszędzie kwestionowane.

Nic z tego nie zmienia faktu, że wspólnie stoimy w obliczu bardziej niestabilnej i niepewnej przyszłości, niż mogliśmy sobie wyobrazić nawet dekadę temu. Pilnym zadaniem wszystkich państw jest pomoc w budowaniu nowych i trwałych ładów krajowych, regionalnych i globalnych, które zaspokoją potrzeby niespokojnych populacji i będą zawierać rywalizację — taką jak między USA, Indiami i Chinami, Rosją i UE oraz Iranem. Turcja i świat arabski — bez popadania w konflikt.

Mówiąc jako Europejczyk, mocno wierzę, że w centrum globalnego porządku muszą znajdować się ożywione Stany Zjednoczone, wierne swoim najlepszym tradycjom. Bez tego wolność się cofnie, a regionalne porządki będą po prostu reprezentować dominację silnych. A to, jak widzimy na Bliskim Wschodzie, wywołuje intensywną kontrreakcję. W czasach wielkiego napięcia politycznego oraz doniosłych zmian społecznych i szybkich zmian środowiskowych, osiągnięcie wszystkiego, co łatwiej powiedzieć niż zrobić. Ale niepowodzenie w osiągnięciu tego będzie nas drogo kosztować. Wszyscy jesteśmy w tym razem. To jest zadanie na rok 2022 — tak jak było na 2021 i będzie na 2023. Jak zauważył włoski teoretyk polityki Antonio Gramsci, aby zrównoważyć wszelki pesymizm intelektu, potrzebny będzie długofalowy optymizm woli.

Zastrzeżenie: Poglądy wyrażone przez autorów w tej sekcji są ich własnymi i niekoniecznie odzwierciedlają punkt widzenia bbabo.net

Żyjemy w wieku nieładu i niezadowolenia