Bbabo NET

Wiadomości

Przywódca Kazachstanu odrzuca rozmowy, każe siłom „strzelać, by zabić”

Prezydent Kazachstanu w piątek odrzucił wezwania do rozmów z protestującymi po dniach bezprecedensowych niepokojów, obiecując zniszczenie „uzbrojonych bandytów” i upoważnienie swoich sił do strzelania i zabijania bez ostrzeżenia.

W twardym przemówieniu do narodu Kassym-Jomart Tokayev złożył również „specjalne podziękowania” prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi po tym, jak sojusz wojskowy pod przywództwem Moskwy wysłał wojska do Kazachstanu, aby pomóc stłumić zamieszki.

Jak powiedział korespondent AFP, siły bezpieczeństwa zablokowały strategiczne obszary Ałmaty – największego miasta w kraju i epicentrum niedawnej przemocy – i strzelały w powietrze, jeśli ktoś się zbliżył.

Gdzie indziej miasto było jak miasto duchów, z zamkniętymi bankami, supermarketami i restauracjami. W kilku małych sklepach, które pozostały otwarte, szybko zaczynało brakować żywności.

Tokajew powiedział, że porządek został w większości przywrócony w całym kraju, po tym, jak w tym tygodniu protesty dotyczące cen paliw przerodziły się w powszechną przemoc.

„Terroryści nadal niszczą mienie… i używają broni przeciwko cywilom. Wydałem rozkaz stróżom prawa, by strzelali i zabijali bez ostrzeżenia” – powiedział Tokajew w swoim trzecim telewizyjnym wystąpieniu do narodu w tym tygodniu.

Wyśmiewał wezwania do negocjacji z zagranicy jako „bzdury”.

„Mamy do czynienia z uzbrojonymi i wyszkolonymi bandytami, zarówno lokalnymi, jak i zagranicznymi. Z bandytami i terrorystami. Więc muszą zostać zniszczone. Zrobimy to wkrótce”.

Od dawna uważany za jedną z najstabilniejszych byłych republik sowieckich w Azji Środkowej, bogaty w energię Kazachstan stoi w obliczu największego kryzysu od dziesięcioleci.

Protestujący zaatakowali w środę budynki rządowe w Ałmaty i toczyli walki z policją i wojskiem.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych poinformowało, że podczas zamieszek zginęło 26 „uzbrojonych przestępców”, po wcześniejszym zgłoszeniu „dziesiątek” ofiar.

Według niego zginęło 18 funkcjonariuszy bezpieczeństwa, ponad 740 zostało rannych, a ponad 3800 osób zatrzymanych.

Liczb nie można było niezależnie zweryfikować, nie było też oficjalnych informacji o zabitych i rannych wśród cywilnych obserwatorów.

Pełny obraz chaosu często był niejasny, z powszechnymi zakłóceniami komunikacji, w tym z sygnałami telefonii komórkowej, blokowaniem komunikatorów internetowych i wielogodzinnymi przerwami w dostępie do Internetu.

Kraje zachodnie wezwały do ​​powściągliwości ze wszystkich stron i poszanowania prawa ludzi do pokojowego protestu.

W przesłaniu do Tokajewa prezydent Chin Xi Jinping pochwalił go za podjęcie „silnych środków” i „bycie wysoce odpowiedzialnym za swój kraj i swój naród”.

Tokajew powiedział, że Ałmaty było atakowane przez „20.000 bandytów” z „jasnym planem ataku, koordynacją działań i wysoką gotowością bojową”.

Za podżeganie do przemocy obwiniał „tak zwane wolne media” i nieznane osoby z zagranicy, dodając: „Demokracja to nie przyzwolenie”.

Tokajew ogłosił w środę ogólnokrajowy stan wyjątkowy i zaapelował o pomoc do zdominowanej przez Rosję Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ), w skład której wchodzi pięć innych byłych państw sowieckich.

Rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało w piątek, że w Ałmaty wylądowało dziewięć wojskowych samolotów transportowych Ił-76 ze spadochroniarzami i sprzętem, a siły rosyjskie pomogły w zabezpieczeniu lotniska.

Nie jest jasne, ile żołnierzy jest wysyłanych w siłach – w tym jednostki z Rosji, Białorusi, Armenii, Tadżykistanu i Kirgistanu – ale media w Moskwie podały, że rosyjski kontyngent ma liczyć mniej niż 5000.

Przywódca Kazachstanu odrzuca rozmowy, każe siłom „strzelać, by zabić”