Bbabo NET

Społeczeństwo Wiadomości

Sprawmy, by nasze miasta były dosłownie zielone

Kto nie lubi cienia na ulicy? Fajne miejsce parkingowe dla samochodu? Trochę ogrodu? Ale czy zakłócanie ruchu, utrudnianie firmom i kupującym, wydawanie milionów bahtów na stworzenie „zielonego miasta” jest rzeczywiście warte zakłóceń, niedogodności i kosztów?

Jednym słowem tak.

Kiedy eksperci telewizyjni mówią o zmianach klimatycznych, mówią o fabrykach emitujących gazy cieplarniane i wysypiskach metanu. Czy słyszałeś kiedyś, jak ktoś mówi o Bangkoku lub Chiang Mai – o samym mieście – jako o przyczynie zmian klimatycznych? Nie ruch uliczny, nie fabryki, nie śmieci. Tylko same budynki, dachy i drogi?

Cóż, rzeczywistość jest taka, że ​​nasze miasta są ogromnymi słonecznymi bateriami grzewczymi, które „ładują się” w ciągu dnia (unieszczęśliwiając Twoje życie i życie innych), a następnie „rozładowują się” w nocy, emitując ciepło, utrzymując wysoką temperaturę, Twój AC -- i Twój licznik elektryczny – biegnie do nocy.

Czy to prawdziwy problem?

Cóż, jeśli mieszkasz w Chiang Mai na dnie basenu pokrytego inwersją bez stałego wiatru, samo miasto podnosi temperaturę o około 12 stopni. Tak samo jest z Bangkokiem, gdy nadchodzi inwersja i oceaniczna bryza ustaje.

Czemu? Masa termiczna.

Projektując dom solarny, nie chodzi o to, ile słońca wpuszczasz, ale ile ciepła słonecznego trzymasz na zimne godziny w nocy. Do zatrzymywania ciepła potrzebna jest masa termiczna, zwykle w postaci płyty cementowej, ceglanej lub ściany termicznej.

Czym jest miasto? To ogromna masa termiczna, jej miliony ton. Miasto to czarne asfaltowe drogi ułożone na głębokich podłożach. Jest to płaska, czarna smoła układana na grubych, cementowych dachach. To masywne budynki zbudowane z cementu i stali. Mogą mieć szklaną okładzinę, ale energia słoneczna ogrzewa konstrukcję i przenika przez szkło, aby ogrzać wnętrze.

Ale nasz budynek jest klimatyzowany, możesz się sprzeciwić; nie jesteśmy gorąco. Ale klimatyzacja to tylko wymiennik ciepła. Pobiera ciepło z wnętrza budynku i wyrzuca je na zewnątrz wraz z dodatkowym ciepłem generowanym przez sprzęt AC.

Czy jesteśmy skazani na pozostanie w pułapce tego cyklu? Czy musimy cierpieć, jeśli chcemy cieszyć się przyjemnościami miast? Czy nic nie możemy zrobić z rosnącymi temperaturami, rosnącą śmiertelnością z powodu doładowania cieplnego, komarów przenoszących choroby, rosnących rachunków za energię elektryczną i rosnących emisji gazów cieplarnianych z naszych elektrowni? Oczywiście, że jest.

Możemy zazieleniać nasze miasta.

Na szczęście tutajlandii większość budynków ma mocne, płaskie dachy. Samo pokrycie dachów trawą, drzewami doniczkowymi lub ogrodami, które codziennie podlewamy, pochłonęłoby ogromne ilości energii słonecznej i usunęłoby ogromne ilości zanieczyszczeń z powietrza.

Singapur jest dobrym studium przypadku, jak zmaksymalizować wykorzystanie przestrzeni na dachach, a nawet ścian. Miasto-państwo ma program motywacyjny, który zachęca firmy budowlane i deweloperów do integrowania ogrodów na dachach i pionowych ścian roślin z ich obiektami. Od 2009 roku w ramach projektu zainstalowano ponad 100 budynków z zielonymi dachami, ogrodami na dachach, ogrodami jadalnymi i zielonymi ścianami.

Niestety wiele obszarów w naszych miastach jest niepotrzebnie brukowanych, gdy można by je obsadzić trawą lub drzewami. Główne drogi biegnące przez nasze miasta są często przedzielone pasami betonu o szerokości jednego metra, które można zastąpić trawą między krawężnikami. Ronda naszych miast są zacementowane, ale zamiast tego można by je obsadzić trawą. Wiele sygnalizacji świetlnych można by zastąpić rondami, które zmniejszyłyby korki i wskaźniki wypadków, a także oferowałyby więcej możliwości zazieleniania. To nie są wstrząsające ziemią kwestie legislacyjne. Są to jedynie elementy regulacyjne, które jednym pociągnięciem pióra mogą poprawić jakość życia milionów ludzi.

Gdybyśmy naprawdę chcieli stać się światowym liderem, moglibyśmy ostro ograniczyć wjazd pojazdów do centrum miasta. Wymagałoby to budowy dużych, odważnych systemów transportu publicznego, ogromnych parkingów poza miastami oraz zapewnienia setek elektrycznych autobusów i taksówek. Wyeliminowałoby to jednak wieloletnie korki, drobne wypadki i problemy z parkowaniem, które nękają nas dzisiaj i marnują tyle czasu, pieniędzy i siły roboczej. Umożliwiłoby to również przekształcenie wielu małych ulice spacerowe w ciągu dnia (dostawy towarów i np. materiałów budowlanych ograniczone do określonych godzin poza szczytem). Te ulice spacerowe byłyby porośnięte trawą, wysadzane drzewami, a może nawet pokryte pergolami porośniętymi winoroślą. Znacznie poprawiłyby doświadczenia zakupowe i kulinarne klientów. Podjęcie takich działań wymagałoby przywództwa i woli politycznej. Ale kiedy lepiej je podjąć niż teraz, gdy turystyka i gospodarka są w depresji, a naród potrzebuje znaczącej wizji do realizacji?Inicjatywa Benjakitti Forest Park i otwarcie kilku innych parków w Bangkoku w ostatnich latach zostały dobrze przyjęte przez opinię publiczną i pokazują, że rząd podejmuje zdecydowane kroki we właściwym kierunku. Ale chodźmy dalej. Przejmijmy inicjatywę środowiskową w Asean z Singapuru i zazieleniajmy nasze miasta. Nie tylko w przenośni, ale dosłownie, wszędzie.

Dr Michael Shafer jest emerytowanym profesorem nauk politycznych na Rutgers University i współzałożycielem Warm Heart Foundation z siedzibą w Chiang Mai.

Sprawmy, by nasze miasta były dosłownie zielone