105 lat temu, 26 lutego 1917 roku, w czasie, który uważano za pokojową rewolucję, w stolicy Imperium Rosyjskiego rozpoczęło się podpalenie. Imponująca była jednak nie tylko ich skala i konsekwencje, ale także jak i z czyjej inicjatywy rozpoczęły się te akcje, bez przesady, gorąco popierane przez piotrogrodzki element przestępczy.
Ze wspomnień burmistrza Piotrogrodu generała dywizji A.P. Balka.
Do Wołyńczyków (żołnierzy rezerwowego batalionu Gwardii Życia Pułku Wołyńskiego, którzy odmówili wykonania rozkazów. - „Historia”) dołączyli sąsiedzi w koszarach: Litwini, Preobrażeniec i 2 batalion saperów. Wszyscy wylewali się na ulice: strzelali w powietrze, wśród okrzyków było też słychać: „Nie chcemy soczewicy”. Cała ta uzbrojona horda była posłuszna każdemu łobuzowi i ze strachu przed odpowiedzialnością tęskniła tylko za przywódcą, za którego plecami mogliby się ukryć. Wkrótce znaleziono takiego podoficera pułku Wołyńskiego Kirpichnikowa, a następnie towarzysze robotnicy wjechali samochodami od strony Wyborga. Potem krzyki i strzelaniny ustały, zamieniły się w rabunki w mieszkaniach i podpalenia.
Z pamiętnika dowódcy kompanii Straży Życia 2. Pułku Piechoty Carskie Sioło, kapitan N. A. Artabalevsky, 26 lutego 1917 r.
W Piotrogrodzie, według plotek, powstanie trwa w najlepsze i wybuchły pożary ...
Ze wspomnień członka IV Dumy Państwowej P. N. Miljukowa.
Mieszane tłumy poszły do arsenału, zajęły go i, chwytając broń, pospieszyły do więzień, aby uwolnić aresztowanych - nie tylko politycznych, ale także kryminalnych ...
„Mieszanka do ugaszenia Sądu Okręgowego”
z pamiętnika poety i działacza publicznego Z. N. Hippiusa, 27 lutego 1917.Twierdza Piotra i Pawła została zdobyta. Wojska rewolucyjne uczyniły z niej swoją bazę. Kiedy Chrustalew-Nosar (przewodniczący sowieckich delegatów robotniczych w 1905 r.) został stamtąd zwolniony, robotnicy i żołnierze przywitali go entuzjastycznie. Według historii Wani Pugaczowa w kuchni (Wania jest starym znajomym, młodym marynarzem):
„Cierpiał za ludzi przez tyle lat i nie bez powodu”. (Moja uwaga: Nosar spędził te dziesięć lat w Paryżu, gdzie zachowywał się z powątpiewaniem, wrócił tylko pół roku; według wszystkich relacji był szalony…) „Teraz zabrali go i zabrali do Dumy. I jest w drodze: czekajcie, towarzysze, najpierw idźcie do Sądu Okręgowego, spalcie ich paskudne czyny, tam jest moje. Poszli, podpalili, a teraz się pali”…
Ze wspomnień generała dywizji A. I. Spiridowicza „Wielka wojna i rewolucja lutowa 1914-1917”.
... Podpalili gmach Sądu Okręgowego na Liteinach. Na wszelki wypadek budują barykadę na Liteinach. Uniemożliwiają galopującej straży pożarnej zgaszenie Sądu Okręgowego...
Dzięki bezczynności rządu do wieczora 27 lutego prawie cały Piotrogród znalazł się w uścisku rewolucyjnego tłumu... Nad miastem stanęła łuna. W Odlewni palił się Wydział Żandarmerii, palił się Aleksander Newski (policja. - "Historia"), palił się Sąd Okręgowy. Coś płonęło na Wyborgskiej, paliło się więzienie na zamku litewskim.
Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności aktualności » Wróć do aktualności » Wróć do aktualności » Wróć do aktualności » Wróć do aktualności » Wróć do aktualności » Wróć do aktualności »
„Zamek litewski jest zrujnowany i spalony”
Od dziennik artysty AN Benois, 28 lutego 1917.Z Placu Błagowieszczeńskiego widać było, jak w oddali płomienie, przebijające się z rozdziawionych okien litewskiego więzienia, lizały jego mury - już miałem tam popatrzeć, ale w tym momencie zza kościoła wybuchła ostra salwa . Postanowiłem odwrócić się w drugą stronę. Uderzyło mnie, że to strzelanie do ludzi „rozmawiających” na placu nie wywołało żadnej sensacji…
Po przejściu kilku kroków bulwarem spojrzałem z daleka, jak strażacy gaszą płonący dwór ministra dworskiego hrabiego. Fryderyk (po co?)...
W tym czasie (było około piątej) wieczorem słońce już całkowicie zgasło z powodu dymu z pożarów i wszystko natychmiast przybrało jakiś ponury, a nawet groźny wygląd. Z naszych okien widać prawie całą panoramę. Już trzeci dzień słup czarnego dymu unosi się nad częścią panoramy, gdzie znajduje się Sąd Okręgowy, inne i bliższe ośrodki: dom Fryderyka i Zamek Litewski…
Z dziennika artysty A. N. Benois, 2 marca 1917.
Najsmutniejszy widok prezentują mury litewskiego więzienia („zamku”). Biały tynk nad każdym oknem poplamiony jest śladami czarnego dymu i z jakiegoś powodu jakby naznaczony kolorowymi kreskami - żółtymi i czerwonawymi... Niesamowite było, jak w tym czasie wszystko w środku płonęło, duże zapasy prowiantu zostały wywiezione z ogromnym pośpiechem, załadowane na ciężarówki i wywiezione.
Z pamiętnika generała piechoty F. Ya Rostkowskiego, 6 marca 1917 r.
Zamek litewski (więzienie dla kobiet) został doszczętnie zrujnowany i spalony. Jest to ogromny budynek z widokiem na ulicę Officerskaya, Prison Lane, kanał Kryukov i rzekę. Zlew, który zajmuje cały ten duży czworobok, został zniszczony i spalony. Zawaliły się wszystkie stropy, dachy, żadnych okien, żadnych drzwi - wszystko to podobno spłonęło w silnym płomieniu - wszędzie były ogromne, okopcone od dymu pasy. Kiedy przechodziłem obok - to już kilka dni po klęsce - wiele części budynku wewnątrz budynku tliło się i dymiło. Nawet tamtejszy kościół domowy nie został oszczędzony, spłonął.
Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności »
„Przeciw domowi spalonego archiwum policyjnego”
Z pamiętników radcy prawnego NP Karabczewskiego.Przez miasto pędziły samochody wypełnione bandami uzbrojonych żołnierzy... Spalono archiwa sądowe i prokuratorskie.Z dziennika artysty A. N. Benois, 2 marca 1917.
Na Kanale Jekaterynińskim, w pobliżu kładki Lwa, naprzeciwko domu spalonego Archiwum Policyjnego (Ochranka?), jest cała góra wszelkiego rodzaju papierów, podobno wyrzuconych przez okna trzy dni temu i tak kłamią od tego czasu. Wśród nich są stosy (znienawidzonych) książeczek paszportowych, niektóre spalone lub spróchniałe, inne zupełnie nowe i tylko przesiąknięte (tak w tekście - "Historia") śniegiem. Przechodnie podnoszą te dokumenty i czytają je, a następnie wyrzucają. Załączony wartownik nie reaguje w żaden sposób. I przedstawiłem kilka „przypadków”. Okazało się, że to wszystko petycje kierowane do burmistrza, czy jakieś zamówienia na budynki...
Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności » Powrót do aktualności news » Powrót do aktualności »
„Gmach Komendy Policji został zdewastowany i spalony”
Ze wspomnień członka IV Dumy Państwowej księcia SP Mansyriewa, około lutego 1917 r.Co minutę słychać było wieści: niszczyli komisariaty... palili wszystkie akta... tu i tam zabili tego czy innego policjanta...
Z dziennika urzędnika Archiwum Ministerstwa Marynarki Wojennej G. A. Knyazeva, 28 lutego 1917 r.
Przez podwórko poleciały strzępy spalonego papieru. To, jak się później okazało, przez cały ranek spalili akta (policjanta. - "Historia") strony. Zostały ułożone w stosy za rogiem i spalone przez tłum. Strzępy tego spalonego i całkowicie zwęglonego papieru pokryły całe podwórko czarnymi plamami. Kiedy wyszedłem, po raz pierwszy zobaczyłem kota, który szaleńczo gonił te zwęglone kawałki papieru niesione przez wiatr…
Z pamiętnika generała piechoty F. Ya Rostkowskiego, 9 marca 1917 r.
Idąc ulicą Morską widziałem zdewastowany posterunek policji na rogu Konnogvardeisky Lane, ale nie ma porównania z formą, w jakiej znajdowały się inne podobne komisariaty. Te ostatnie zostały dosłownie zrujnowane (zawaliły się stropy, dachy, podłogi) i spalone.
bbabo.Net