Była żona serowara Olega Siroty powiedziała na swoim portalu społecznościowym, że po rozwodzie straciła wszystko z powodu kontraktu małżeńskiego, który kobieta podpisała prawie bez patrzenia. „Nic mi nie zostało – nie ma fabryki sera, samochodów, biznesu”. Dom, który Pelageya podarowała jej babka, został zastawiony przez jej byłego męża na budowę obory. Po opuszczeniu rodziny Sirota odmówił zamknięcia kredytu hipotecznego. W piątek okazało się, że mimo wszystko doszło do polubownych porozumień między byłymi małżonkami. Rozmawialiśmy z Pelageyą o rozwodzie io tym, jak została z niczym.
Dzięki Bogu doszliśmy do porozumienia. Mam nadzieję, że nadal będziemy żyć w sposób pokojowy i wychowywać nasze dzieci – mówi Pelageya Sirota.
- Kto zainicjował rozwód?
- Oleg.
Czy znalazł inną kobietę?
Naprawdę nie chcę zagłębiać się w jego życie osobiste. Dla mnie to bolesny temat. Podjął decyzję o odejściu. Zakochał się we mnie i odszedł. Możesz go tylko zapytać o szczegóły.
- Dziś podpisałeś ugodę. Zostaniesz teraz na zewnątrz?
- Mam nadzieję, że wszystko jest uregulowane i wszystkie punkty umowy będą przestrzegane. A Oleg zaopiekuje się swoimi dziećmi.
„Więc zgodził się tylko na spłatę kredytu hipotecznego?”
- Spłacił kredyt hipoteczny i zapłaci. To nie jest pomoc, to jego obowiązek. Ponadto mój dom był obciążony hipoteką.
- Twój były mąż wziął kredyt hipoteczny na budowę obory. Czy obiekt został zbudowany?
- Zbudowali go 3-4 lata temu, mieszkają tam krowy.
- Nie zgodziliśmy się na fabrykę sera, może przynajmniej coś ci odeszło? Mimo wszystko mu pomogłeś.
- Nie, nic nie dostałem. Na mocy umowy małżeńskiej nie mam udziałów w fabryce sera, nie mam interesów.
- Pracujesz teraz?
Dostałem pracę w fabryce miniatur lakierów. Ale marzę o otwarciu kawiarni-cukierni.
Czy to też wymaga pieniędzy?
Pomyślę o tym, może znajdę.
- Spojrzałem na twojego Instagrama. Wygląda na to, że nie martwisz się szczególnie o rozstanie.
– Jestem jedną z tych osób, które nie popadają w depresję. Każdego dnia miesiąc życia jest bezcenny. Nie mogę sobie pozwolić na marnowanie czasu na zamykanie się w sobie, zamykanie się w skorupie i szaleństwo. Tak, mogę płakać, smucić się, ale mimo wszystko jestem dość pogodną osobą. Rozumiem, że w życiu wszystko może się zdarzyć. Staram się nie urazić. Ale szczerze mówiąc, nie zawsze można odpuścić sytuację.
- Jak podpisałeś kontrakt małżeński, zgodnie z którym nic nie dostajesz?
- Stało się to półtora do dwóch miesięcy po urodzeniu czwartego dziecka. Miałem problemy zdrowotne ze wszystkimi dziećmi, ale z czwartym były ogromne problemy. Prawie straciliśmy syna. Po jego urodzeniu leżałam z dzieckiem na oddziale intensywnej terapii. Następnie wrócili do domu, gdzie przeszli rehabilitację. I w tym momencie Oleg poprosił mnie o podpisanie kontraktu małżeńskiego. Podpisałem.
Czytałeś, co tam napisano?
– Podpisałem, bo uwierzyłem temu człowiekowi. Przez 11 lat małżeństwa Oleg nigdy nie dał powodu wątpić w siebie. Był miły i przyzwoity. Mam nadzieję, że tak zostanie.
- Oszukał cię.
- Widzisz, kiedy podpisywałem kontakt, Oleg motywował go tym, że było to konieczne dla biznesu. Prawdopodobnie do czegoś go potrzebował.
„Teraz jest jasne, dlaczego.
„W rzeczywistości nie mam teraz firmy. Mam nadzieję, że przynajmniej wsparcie materialne będzie w ramach ugody. Wierzę w to. W końcu znam Olega od tylu lat. Myślę, że pozostanie człowiekiem.
- Ty nawet w tej sytuacji z jakiegoś powodu go chronisz.
- Tak. Rozumiem, że ludzie mają kryzysy, zachmurzenie. Mam nadzieję, że z Olegiem wszystko będzie w porządku.
Prawnik Andrei Dunaev, który doprowadził byłych małżonków do ugody, opowiedział, jak było.
- Takie namiętności wrzały między małżonkami, niemal na siłę trzeba było je postawić przy stole negocjacyjnym. W piątek Oleg i Pelageya w końcu się zgodzili. Podpisał szereg umów u notariusza. Proces negocjacji był trudny. Jak każdy rozwód, jest to sprawa nerwowa i emocjonalna. Kiedy bliscy ludzie się rozstają, nie można obejść się bez emocji. Ale ważne jest, aby myśleć o dzieciach. Umowy muszą być uczciwe, prawnie zweryfikowane, aby nikt nie miał wątpliwości. Ani matki, która została z czwórką dzieci, ani ojca, który zajmuje się wychowaniem.
- Pelageya napisała, że po rozwodzie bała się pozostać na ulicy. Zgodnie z umową małżeńską nic nie dostała.
Bała się o swój los. Nic jej nie zostało. Oleg wziął pożyczkę i zastawił jej dom. Była zmartwiona. Możesz zrozumieć. Powiedziałem Olegowi, wejdź na jej pozycję, kobieta została sama, bez wszystkiego. Ponadto podpisała umowę małżeńską w niewłaściwym czasie. W tym momencie miała w ramionach chore dziecko, nad którym się trzęsła, a na sobie trzy starsze spinogry. W tej pozycji możesz podpisać wszystko. Poza tym ufała mężowi.
„Zasadniczo Sirota wykorzystała sytuację i ją oszukała?”– Uniknę osobistych ocen. Powiem jedno - Oleg był inicjatorem opuszczenia rodziny. Teraz rozmawia z dziećmi. Polina nie zabrania. Pod tym względem wszystko jest w porządku.
Czy zapłaci alimenty?
„To był jeden z powodów, dla których musiałeś mocno naciskać. Oleg otrzymał nieodpowiednie życzenia. Ostatecznie Sirota zgodziła się na spłatę kredytu hipotecznego. Ale niektóre drobiazgi pozostają. Najważniejsze, że nie ma już wątpliwości, że Pelageya pozostanie na ulicy.
Sam Oleg Sirota odmówił kontaktu z dziennikarzami: „Bardzo dziękuję, ale nie jestem gotowy do komentowania. Wszystko napisałem w poście.
W swoim poście na portalu społecznościowym serowar napisał: „Po raz kolejny omówiliśmy wszystkie nieporozumienia i znaleźliśmy rozwiązanie - pozostajemy rodzicami i mam nadzieję, że będziemy na tyle mądrzy, by pozostać przyjaciółmi. Nie chcę obalać wszelkiego rodzaju bajek, które pojawiły się w tej historii, nigdy nie odmawiałem swoich zobowiązań i zawsze je wypełniałem. Nie rób z nas „sensacji medialnej”.
bbabo.Net