Bbabo NET

Społeczeństwo Wiadomości

Ujawniono fakty masowej przemocy wobec kobiet w dniach pogromów w Ałma-Acie

Fakty i szczegóły dotyczące tragicznych wydarzeń w Kazachstanie na początku stycznia wciąż wychodzą na jaw. Obrońcy praw człowieka i prawnicy z Ałma-Aty opowiadali o znanych im obecnie przypadkach przemocy wobec kobiet: taksówkarz zaatakował dziewczynę, tłum zgwałcił pracownice lokalnego salonu piękności, inna dziewczyna została wykorzystana tuż obok budynku Akimat. Ofiar może być więcej, ale boją się zwrócić na policję – sprawiedliwość może nie zostać wymierzona, a groźba popadnięcia w przemoc jest całkiem realna.

„Nie ma zbyt wielu faktów, ale są”, mówi „Prawnik MK, członek Krajowej Rady Zaufania Publicznego przy Prezydencie Republiki Kazachstanu Aiman ​​Umarova. - W pobliżu akimatu dziewczyna wracała z pracy do domu i została zgwałcona przez grupę ludzi. Na ulicy tłum zaatakował także kilka kobiet. Żaden z nich nie chce napisać zeznania na policję. Po pierwsze nie zgłosili się od razu, kiedy jeszcze można było usunąć dowody, po drugie, że wielu jest w związku małżeńskim, wstydzą się i jest to bardzo trudne psychologicznie. W kraju dochodziło do morderstw, ataków terrorystycznych, zamieszek i wierzą, że policja nawet nie podejmie przypadków gwałtu. Nic nie możemy zrobić, ponieważ ofiary same muszą napisać zeznanie i przejść przez wszystkie etapy postępowania przygotowawczego”.

Lyazzat Rakisheva, prezes Fundacji Publicznej Prawników Praw Człowieka, opowiedziała kolejną przerażającą historię: „Dziewczyny opuściły salon piękności po pracy. Autobusy nie kursowały tego dnia i szły w kierunku domu na piechotę. Zaatakowało ich dziesięć osób. Jedna dziewczyna powiedziała, że ​​mają szkliste oczy - nawet nie pijane, ale pod wpływem czegoś narkotycznego. Ofiary odmówiły również napisania oświadczenia na policję – są w związku małżeńskim i nie chcą nagłośnienia przestępstwa. Co więcej, napastnicy mogą nie zostać wykryci.

Skontaktowaliśmy się z Fundacją NeMolchi w Kazachstanie, która od kilku lat pomaga ofiarom przemocy. Prezes funduszu Dina Smailova powiedziała, że ​​teraz niezwykle trudno jest prowadzić śledztwo w sprawie - policja jest zajęta innymi sprawami.

- Jedna dziewczyna z Nursultanu, którą zgwałcił taksówkarz, zwróciła się do naszej organizacji. 6 stycznia wróciła do domu i jej siostra zobaczyła, że ​​coś jest z nią nie tak. Przyznała, że ​​została zgwałcona, ale nie złoży skargi. Daliśmy zalecenia, co zrobić w tej sytuacji, ale dziewczyna zmyła wszystkie dowody. To nie tylko kwestia psychologiczna, a teraz czuła, że ​​policja i tak nie zajmie się tą sprawą.

- Jak w takich przypadkach powinna zachowywać się kobieta?

- Natychmiast zgłoś się na policję. Nie wstydź się w żaden sposób i upublicznij incydent. Nie możesz prać ubrań, myć się, nie myć twarzy i rąk, bo pobierają z nich wymazy. Kobiety często popełniają błąd polegający na tym, że podczas badania kryminalistycznego nie rozbierają się całkowicie. Musisz rozebrać się do naga. Najczęściej jest dużo kontuzji po wewnętrznej stronie ud, zawsze jest dużo siniaków na klatce piersiowej, pośladkach. Nie można być nieśmiałym, trzeba to wszystko zarejestrować.

Niestety, podobnie jak w Rosji, mamy złą normę, że gwałt uważany jest za oczywisty skuteczny opór i musi mu towarzyszyć bicie: podarte ubranie, wyrwane włosy, otarcia i urazy – wszystkie te fakty musimy dostarczyć do śledztwa w aby udowodnić, że nie był to seks wzajemny. Z jakiegoś powodu w naszym kraju lubią myśleć, że kobiety są gotowe uprawiać seks z każdym napotkanym taksówkarzem, więc nawet jeden lub dwa siniaki i zadrapanie należy odnotować w protokole.

-Jak często przestępca dostaje prawdziwe określenie? Policja nie zniechęca kobiet do składania skargi?

- Jeśli kobieta pójdzie sama, będzie jej ciężko. Jeśli za pośrednictwem naszego funduszu lub zatrudnisz dobrego prawnika, możesz osiągnąć sprawiedliwość. Ale z reguły ofiary pozostają bez pomocy prawnika. A teraz nadszedł czas, że nie każdy ma na to pieniądze.

Nawet w normalnych czasach trudno było nam negocjować z policją, ale teraz stało się to znacznie trudniejsze. W lokalach wyborczych dzieje się dzika agresja, nie można mówić, nie mówiąc już o komunikowaniu się. W niektórych regionach wciąż możemy znaleźć podejście, ale jeśli chodzi o Ałma-Atę, to prawdziwa katastrofa. Tam musisz zwolnić szefa wydziału policji i jego zastępcę.

Podeszła do nas ciężarna dziewczyna, która była strasznie torturowana i zażądała przyznania się do winy. Zatrzymał się. Stało się to w pierwszym tygodniu stycznia, ale nie jest związane z protestami. Na wszystkich posterunkach policji są straszne tortury i jest na to wiele dowodów. Teraz tak entuzjastycznie szukają 20 000 terrorystów, że wszystkie nasze sprawy odkładają na bok. Dosłownie musimy przysiąc, że zbadamy sprawy, które wisiały od zeszłego roku.

- Czy pomagasz również ofiarom tortur?

- Mamy wiele skarg od ofiar przemocy ze względu na płeć. Ale wzięliśmy cztery podania, w tym jeden o dziewczynce, która straciła dziecko. Miała stłuczone żebra, liczne otarcia i zamknięty uraz czaszkowo-mózgowy.Kiedy prezydent Tokajew wydał rozkaz strzelania, by zabić siły bezpieczeństwa, uwolniło to ich ręce nie tylko od strzelania, ale w ogóle za wszelkie bezprawie. Wydaje się, że pozwolono im robić, co chcą. Ludzi pali się wrzącą wodą, torturuje żelazem. Co więcej, nie robią wyjątku nawet dla 15-letnich dzieci, które przypadkowo trafiły na plac. Ludzie wychodzą z izolatek o kulach, z poparzonymi twarzami, jedna osoba straciła oko, a władze wychodzą z oświadczeniem, że na izbach izolacyjnych nie ma tortur.

- Czy możliwy jest postęp w śledztwie dotyczącym tortur?

- Jeśli policja i prokuratura nie uznają tych faktów, to zwrócimy się do sądów międzynarodowych.

Powrót do aktualności |

Ujawniono fakty masowej przemocy wobec kobiet w dniach pogromów w Ałma-Acie