Bbabo NET

Społeczeństwo Wiadomości

Rosjanki powracające z RPA z koronawirusem opisują swoje objawy

Wracając z RPA, gdzie szaleje szczep koronawirusa Omicron, rosyjscy turyści są teraz poddani kwarantannie. Zostali tam wysłani bezpośrednio z samolotu. Udało nam się porozmawiać z dwiema Rosjankami, które przyleciały z Afryki, u których test PCR był pozytywny. Opisywali, jak się czuli.

Szefowa Rospotrebnadzor Anna Popova powiedziała, że ​​spośród 16 rosyjskich turystów powracających z RPA z Omicronem 11 zostało zaszczepionych przeciwko koronawirusowi, a siedmiu innych miało wcześniej nosicielstwo. Nieszczęśni ludzie, u których zdiagnozowano koronawirusa, nie są informowani o rodzaju wykrytego na nich szczepu. Jednak jedno pociesza – COVID-19 jest łagodny.

rozmawiałem z dwiema Rosjankami, które wróciły z Afryki z pozytywnym wynikiem testu PCR i są teraz w szpitalu.

Julia Demina z Jarosławia w RPA była na wakacjach, po powrocie zdiagnozowano u niej koronawirusa - mimo że latem już go miała. „Każdy, kto jest chory, nie wie, jakie ma napięcie”, mówi Julia, która już dziesiąty dzień przebywa w szpitalu. Zapewnia, że ​​wszyscy rosyjscy turyści, którzy są z nią w szpitalu, z łatwością przenoszą koronawirusa.

Dwa tygodnie temu Julia przybyła z Kapsztadu (z przesiadką w Addis Abebie) do swojej ojczyzny na lotnisku Domodiedowo, skąd ona i inni turyści z ich lotu zostali bezpośrednio przetransportowani do obserwatorium w regionie Siergijew Posad.

Według Julii w obserwatorium kruków zostali umieszczeni razem z inną dziewczyną. „Czyste, ciepłe, dobre łóżko, sprawna hydraulika. Palenie przez okno, chodzenie po parapecie - żartuje Julia. „Mierzyli naszą temperaturę trzy razy dziennie i wkładali nam patyk do nosa, najpierw dwa razy dziennie, a potem dopiero rano”.

Już pierwszej nocy poczuła się chora, poczuła gorączkę.

- Przypisałem to wtedy zmianie klimatu i przeciągom, w końcu droga do domu była bardzo długa i generalnie nie mogłem myśleć, że to koronawirus. Byłem chory w lipcu. Rano pojawił się silny kaszel, zmierzono temperaturę - 37,6.

Cztery kolejne testy PCR potwierdziły obecność koronawirusa. Julia wraz z jednym małżeństwem została przewieziona karetką z obserwatorium do szpitala w dzielnicy Taldom.

- Przez trzy dni czułem się chory. Temperatura minęła, tylko nos był bardzo zatkany, a gardło bolało. Początkowo dostawałam tylko tabletki przeciwwirusowe, ale trzeciego dnia poprosiłam o rozpoczęcie leczenia, ponieważ nie było poprawy. Po pierwszym zakraplaczu od razu zrobiło się lepiej. Lekarz wyraził nadzieję, że mam "Omicron", bo może łatwiej płynąć - mówi Julia. - Dostałam zastrzyki rozrzedzające krew w żołądku, płukałam gardło i wdychałam, piłam kwas askorbinowy, cynk i witaminę D.

Julia dobrze ocenia warunki pobytu w szpitalu, są przyzwoicie odżywiani, tylko nuda w samych czterech ścianach jest przygnębiająca.

10 grudnia, 5 dni po pierwszym pozytywnym teście na koronawirusa, test wrócił negatywny.

Obecny covid, akcje Julii, jest zupełnie inny od tego przeniesionego latem. Potem była wysoka temperatura, trzy dni „leżenia”, utrata zapachu i smaku… Teraz wszystko wygląda jak elementarne przeziębienie. Żadnej słabości, nic.

- Lekarz powiedział mi, że najprawdopodobniej przez przeciwciała tak łatwo toleruję. Ale wszyscy inni faceci tutaj również są łatwo tolerowani. Personel szpitala jest miły i przyjazny, przeprasza za wczesne przybycie i odbiór codziennych testów PCR. Nos już krwawi od dłubania, ale jest to konieczne - to znaczy konieczne. Teraz mam już cztery negatywne testy, a w sobotę, kiedy upłynie 14-dniowy termin, mam nadzieję, że w końcu pozwolą mi wrócić do domu. Będę mogła przytulić kota i mojego syna... Tak czy inaczej, ani przez chwilę nie żałuję, że poleciałam do RPA, a całą tę sytuację odbieram jako przeżycie... i zabawne przygody.

Inna Rosjanka, Swietłana, wróciła do Rosji kilka dni później niż Julia. Zauważ, że udało jej się zaszczepić przed podróżą tylko pierwszą dawką szczepionki. Po przybyciu do domu wszyscy podróżnicy przeprowadzili ekspresową analizę - wykazała brak wirusa. Najpierw zabrano ich do hotelu lotniczego w Domodiedowie (dla takich turystów przeznaczono tam dwa piętra), a następnie wysłano na obserwację.

11 grudnia powiedziano jej w obserwatorium, że ma koronawirusa („nie pokazują nam wyników testu PCR, tylko słowami”, wyjaśnia) i została przewieziona do Centralnego Szpitala Domodiedowo. Jest tam od 4 dnia, ale nie ma objawów choroby.

- Na oddziale jest nas dwóch. Jesteśmy obserwowani, pobierana jest krew, codziennie pobierane są rozmazy. Frustrujące jest to, że trzymają nas w niewiedzy, nie odpowiadają na pytania, biorą tylko wymazy… Chociaż personel traktuje nasze nieszczęścia ze zrozumieniem i stara się nas jakoś wesprzeć.

Swietłana musi tam zostać jeszcze przez 10 dni. Niewiele jest nadziei, że jeśli ma trzy negatywne testy PCR z rzędu, to „może” (jak powiedział im lekarz) zostaną wypuszczeni wcześniej.

Rosjanki powracające z RPA z koronawirusem opisują swoje objawy