Bbabo NET

Społeczeństwo Wiadomości

Mężczyzna z Alberty pomaga rodzinie uciec z Afganistanu: „To nie jest dla osób o słabym sercu”

Kanada (bbabo.net) – Spencer Sekyer może wreszcie swobodnie oddychać.

Podczas gdy dziesiątki ludzi w Afganistanie wciąż próbuje uciec z rozdartego wojną kraju, kilka miesięcy po odzyskaniu go przez terrorystów, jedna rodzina uciekła do Pakistanu dzięki globalnym wysiłkom człowieka z Alberty.

Sekyer mieszka w okolicy Edmonton i niedawno przeszedł na emeryturę jako pedagog. Ale w 2010 roku spędził letnią przerwę ucząc w szkole w Kabulu.

„Pracował tam z naprawdę wspaniałymi afgańskimi nauczycielami i ludźmi i po prostu utrzymywał z nimi kontakt przez lata” – powiedział Sekyer z Pakistanu, gdzie rozmawiał przez telefon z J’lyn Nye z 630 CHED.

»

Pracował dla Aschiana, programu pomagającego wrażliwym dzieciom ulicy i ich rodzinom w Kabulu, częściowo poprzez zapewnianie edukacji. To tam Sekyer poznał Naveed Safi i jego żonę Maszalę, która również jest nauczycielką.

W tym czasie Naveed był kierownikiem finansowym szkoły, ale Sekyer powiedział, że w ciągu dekady uzyskał dyplom z prawa i pracował jako prawnik zajmujący się prawami człowieka, broniąc praw dzieci i kobiet w Afganistanie.

To postawiło cel na jego plecach.

Pierwsza próba ucieczki rodziny przed talibami

Gdy wspierany przez Zachód rząd Afganistanu zaczął tracić władzę i upaść po wycofaniu się wojska USA na początku tego roku, rodzina Safi zaczęła otrzymywać groźby śmierci ze strony talibów.

Maszalę zaatakował także członek ugrupowania terrorystycznego, który oblał jej twarz wrzącą wodą, gdy opuszczała szkołę, w której kształciły dziewczęta.

Rozpoczęła się praca nad wyprowadzeniem rodziny z Afganistanu. Sekyer powiedział, że jego przyjaciel skontaktował się z mediami społecznościowymi.

„Naveed rzeczywiście skontaktował się ze mną, zanim Kabul upadł, i powiedział: „Czy (ty) możesz nam pomóc się stąd wydostać?”, a ja powiedziałem: „Oczywiście, bez wątpienia”. Wysiłki nasiliły się, gdy w sierpniu talibowie doszli do władzy w zawrotnym tempie, w ciągu kilku dni pokonali rząd afgański.

„Byliśmy już w trakcie, gdy Kabul upadał” – powiedział Sekyer.

„Kabul upadł tak szybko. Nie sądzę, żeby ktokolwiek spodziewał się, że wszystko pójdzie tak szybko”.Sekyer próbował skontaktować rodzinę z kanadyjskimi urzędnikami imigracyjnymi, ale nie otrzymał odpowiedzi, więc zwrócił się do Amerykanów.

Po powrocie z Afganistanu w 2010 roku Sekyer przywiózł również kilka bezpańskich psów, co doprowadziło do utrzymywania kontaktu z osobami zaangażowanymi w ratowanie zwierząt w Kabulu. Użył tych kontaktów, żeby potoczyć piłkę.

„To była tylko jedna z tych rzeczy, w których znasz kogoś, kto zna kogoś”, powiedział, wyjaśniając, że jego kontakt znał urzędnika Departamentu Stanu USA.

Za ich pośrednictwem Sekyer powiedział, że był w stanie uzyskać wizę dla pary i trójki małych dzieci na wjazd do Stanów Zjednoczonych.

„Mieliśmy amerykański status P1 Visa prawdopodobnie w ciągu jednego dnia, więc był to ogromny strzał w ramię i pchnął nas do przodu. Kiedy więc Kabul zaczął upadać, mieliśmy okazję wyciągnąć je w ręce Amerykanów.

„To była męka, kiedy to się stało, ponieważ cały Afganistan spadł na lotnisko, jak widzieliśmy te przerażające zdjęcia”.Sekyer powiedział, że rodzina Safi ma status priorytetowy i powinna być na jeden z wielu amerykańskich transportów z kraju w sierpniu.

Czekali nawet kilka dni na lotnisku w Kabulu — razem z wszystkim, co wydawało się, jak każda inna zdesperowana dusza w Afganistanie.

„Myślę, że obozowali tam przez trzy dni. Dzieciaki widziały, jak ktoś został postrzelony na ich oczach. To było po prostu absolutne zamieszanie” – powiedział.

Potem nadeszła wiadomość, że będzie bombardowanie.

„Amerykanie za pośrednictwem pośredników skontaktowali się ze mną. Wiedzieliśmy, że te ataki będą miały miejsce, zanim zdarzyły się na lotnisku — wiedzieli Amerykanie.

„Więc Pentagon skontaktował się z kimś, kto skontaktował się ze mną i powiedział: ‚Zabierz stamtąd teraz tych ludzi. Teraz. Atak jest nieunikniony”.Samobójczy zamach bombowy pod koniec sierpnia został przeprowadzony przez jedną osobę przy bramie lotniska, zabijając 13 żołnierzy amerykańskich i co najmniej 79 Afgańczyków.

Rodzinie kazano oddalić się co najmniej 10 kilometrów od lotniska, więc wrócili do domu, aby się schronić na miejscu.

Doprowadziło to do kilku nieudanych prób zapewnienia bezpieczeństwa rodzinie.

Sekyer powiedział, że starano się pomóc Pineapple Express — grupie byłych członków wojska sił specjalnych, którzy przebywali w Afganistanie w ramach własnej, finansowanej ze środków prywatnych podróży, aby wydostać ludzi.

W noc ataku na lotnisko grupa próbowała zabrać rodzinę do Amerykanów, ale zostali opanowani przez talibów i musieli zawrócić.

A potem zaczęło się czekać. Od końca sierpnia rodzina mieszkała w bezpiecznym domu w Kabulu – ale Sekyer powiedział, że pozostawanie w ukryciu nie było trwałe.

„Mam naprawdę trudny czas po prostu siedząc na rękach” – powiedział Sekyer.„Czekasz i czekasz i czekasz. A potem myślę, że to rodzaj osobistej mantry: „Jeśli to się nie stanie, sprawmy, aby to się stało”.

Sekyer bierze sprawy w swoje ręce, podróżuje na Bliski Wschód

Sfrustrowany brakiem działań ze strony urzędników państwowych, Sekyer udał się do Dubaju w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdzie zdobył wizy na wjazd do Pakistanu i Afganistanu.

Z pomocą kilku kontaktów przedostał się do Kabulu.

„Tam jest tak nieokiełznanie. Byłem wcześniej w wielu miejscach, takich jak Somalia, Zachodni Brzeg, Haiti, w różnych miejscach — ale nigdy, przenigdy, nie byłem nigdzie z tak nieprzewidywalną, nieokiełznaną energią. „Masz ciężarówki Talibów: 12, 15 z nich załadowanych na tył pickupa, wszędzie broń z założonymi maskami”.

Sekyer powiedział, że kanadyjscy urzędnicy wiedzieli, co robi, i nie byli zadowoleni, ale powiedziano mu również, że talibowie nie chcą międzynarodowego incydentu i prawdopodobnie będzie bezpieczny.

W końcu został eskortowany przez talibów uzbrojonych w karabiny maszynowe do jego hotelu.

„Krzyczeli naprawdę agresywnie, ale myślę, że mówili:„ Nie zrobimy ci krzywdy ”- powiedział.

„Twierdzili, że po prostu chcą mnie bezpiecznie zobaczyć (do) hotelu, ale nie wiedząc o tym (w tamtym czasie), na pewno było to dość przerażające doświadczenie”. Po przybyciu do Kabulu, Sekyer pracował nad przeniesieniem rodziny w bezpieczne miejsce. Częścią tego procesu było surrealistyczne doświadczenie w restauracji, w której „kto jest kim z talibów z Kabulu” dołączył do nich na kolację.

„Całym uzasadnieniem (było) zaprzyjaźnić się z nimi i pokazać im, że starasz się robić dobre rzeczy. I myślę, że taki był cel kolacji — zapoznanie się — ale nie był to żaden obiad, jaki kiedykolwiek jadłem.

„Płamiesz chleb z facetami z karabinami maszynowymi między nogami. A potem cała restauracja również została otoczona facetami z karabinami maszynowymi”. Sekyer powiedział, że niektórzy mężczyźni na kolacji podzielili się życiowymi zmaganiami, które doprowadziły ich do stanięcia po stronie talibów: „To dało wgląd w czasami to, co doprowadziło do tego rodzaju ekstremizmu”.

Niebezpieczna podróż, aby uciec z Afganistanu

W zeszłym tygodniu rodzina Safi odbyła niebezpieczną, 500-kilometrową podróż z Kabulu do Islamabadu w Pakistanie. Sekyer odprowadził rodzinę rano.

Sekyer powiedział, że podróż z wynajętym kierowcą między Kabulem a Dżalalabadem we wschodnim Afganistanie odbyła się w ciągu dnia i przebiegała bez żadnych wydarzeń, ale ostatni etap podróży to miejsce, w którym sprawy stały się znacznie bardziej niebezpieczne.

Autostrada między Jalalabad a przejściem granicznym Torkham Gate do Pakistanu to niebezpieczna 75-kilometrowa wędrówka przez górzyste i często bezprawne terytorium kontrolowane przez ISIS, powiedział Sekyer.

Z tego powodu nie mógł być z rodziną, kiedy odbywali tę nocną podróż.

„Jest wiele przystanków. Cały czas są zatrzymywani” – powiedział Sekyer.

„Nadchodzi moment, w którym stałem się obciążeniem, ponieważ jeśli pójdziemy na przystanek i zobaczą białego faceta, nikomu to nie pójdzie dobrze. Poradzono mi więc: „Słuchaj, musisz wziąć jeden dla zespołu i nie odbyć tej podróży”.

„Wyróżniasz się tak bardzo, gdy jesteś z Ameryki Północnej i jesteś biały”.Jedno z kluczowych przejść granicznych Afganistanu z Pakistanem, Torkham Gate od dawna jest najbardziej ruchliwym między tymi dwoma krajami.

Po zawieszeniu ruchu lotniczego Torkham stał się jedną z niewielu bram do Afganistanu.

Jednak pogarszające się bezpieczeństwo skłoniło władze do ograniczenia ruchu granicznego, średnio w sierpniu w Torkham przekraczano 85 razy dziennie, w porównaniu z 7000 do 8000 w marcu i kwietniu.

„Oczywiście, kiedy to całe przedsięwzięcie się zaczęło, pod bramą panował zamęt. Byli ludzie zabijani przy bramie, zamachowcy-samobójcy przy bramach, ludzie strzelani przy bramach. Więc na pewno nie było to dla niefrasobliwych.

„W zasadzie cały kraj próbuje dokonać masowego exodusu – napływ wszystkich do Pakistanu również wywiera na nich nieuzasadnioną presję”.Sekyer powiedział cztery miesiące po przejęciu władzy przez Talibów , sprawy na granicy zaczynają się normalizować, a ci z odpowiednią dokumentacją i wizami mają większe szanse na przekroczenie. Ale nawet to nie jest gwarancją.

To właśnie przez tę niebezpieczną okolicę rodzice i ich trzy-, pięcio- i sześcioletnie dzieci przedostały się w bezpieczne miejsce.

„Wiele osób może nie rozumieć: jeśli nie jesteś tutaj w linii, to nie jest to szyderstwo — zostaniesz postrzelony w bardzo dosłownym tego słowa znaczeniu. Więc to nie jest dla osób o słabym sercu. „Czułem, że jeśli uda im się tam przejść, wtedy czułem, że szanse są całkiem dobre” – dodał.

Rodzina dotarła na granicę, gdzie tragarze przenoszą ludzi przez bramę: „Są to ludzie, którzy wiedzą, kto jest kim, i mogą przewozić ludzi. I jestem pewien, że dłonie są wysmarowane.

Co dalej z rodziną Safi?

Rodzina Safi przebywa teraz w kryjówce w Pakistanie, ubiegając się o azyl zarówno w Kanadzie, jak i Stanach Zjednoczonych. To tam Sekyer ponownie się z nimi spotkał kilka dni temu.

„Nie wyszliśmy jeszcze całkowicie z lasu, ale powiedziałbym, że prawdopodobnie jesteśmy tam w 75 procentach” – powiedział Sekyer.

„Więc teraz pojawia się bardzo nieseksowna część próby załatwienia niezbędnej papierkowej roboty, aby uzyskać azyl i status uchodźcy w Kanadzie”.

Inni nie mieli tyle szczęścia. Nazifa, uczeń klasy 6, zginął w nocy 10 grudnia, kiedy talibowie otworzyli ogień do pojazdu, który przejechał przez punkt kontrolny w Kandahar City.

Jej ojciec Bashir pracował jako stolarz w siłach kanadyjskich do 2011 roku. Rodzina została zatwierdzona na emigrację do Kanady, ale nie była w stanie opuścić Afganistanu, ponieważ rząd wstrzymał wysiłki ewakuacyjne.

Byli w Kandaharze, aby ubiegać się o afgańskie paszporty, aby móc spróbować podróżować do sąsiedniego Pakistanu, a stamtąd polecieć do Kanady, kiedy Nazifa została zastrzelona podczas powrotu z wesela, powiedziała jej rodzina.

Zabójstwo uwypukliło trudną sytuację tysięcy Afgańczyków, którzy żyją w strachu przed talibami, ponieważ ich rodziny pracowały dla kanadyjskich sił zbrojnych, ale nie mają możliwości ucieczki.

Sekyer powiedział, że węzeł w jego klatce piersiowej rozluźnił się, kiedy dostał wiadomość, że rodzina Safi przekroczyła granicę z Pakistanem, ale potem jego uwaga skupiła się na następnych krokach.

„Dopóki nie zapewnimy im bezpieczeństwa w Kanadzie, Stanach Zjednoczonych lub innym bezpiecznym kraju, nie jest to zrobione”.Od poniedziałku 3800 Afgańczyków przybyło do Kanady w ramach programu dla tych, którzy pracowali dla kanadyjskich sił zbrojnych lub w inny sposób pomógł rządowi w Afganistanie.

Kolejnych 2080 przybyło w ramach programu humanitarnego. Ale tysiące pozostają w Afganistanie z powodu zawieszenia ewakuacji i środków granicznych nałożonych przez sąsiednie kraje.

„On jest takim wspaniałym człowiekiem” – powiedział Sekyer o Naveed, który chciałby sprowadzić swoją rodzinę do Kanady. „Zaprzyjaźnił się ze wszystkimi różnymi narodowościami, które przyjechały i uczyły w Aschiana lub były zaangażowane”.

Sekyer powiedział, że Naveed zaprzyjaźnił się z kilkoma Amerykanami dzięki ich zaangażowaniu w szkołę Aschiana, którzy również opowiadają się za przyjęciem rodziny jako uchodźców również w ich kraju.

„Powiedziałem mu, cokolwiek nastąpi wcześniej – jeśli ma możliwość osiedlenia się w Stanach Zjednoczonych, to cudowne miejsce”.

Sam Sekyer ma teraz nadzieję, że do końca tego tygodnia wróci do Kanady, aby spędzić Boże Narodzenie z własną rodziną. Powiedział, że sam nie mógłby pomóc rodzinie Safi.

„Kiedy dzieje się coś takiego, pojawia się cała sieć ludzi, których znasz, spotykają się, o których nie mogę wspomnieć. To nie tak, że zrobiłem to wszystko sam.

„Jest cała masa ludzi, którzy zrobili tę naprawdę niesamowitą rzecz”.Utworzono GoFundMe, aby pomóc pokryć rodzinne koszty relokacji.

Mężczyzna z Alberty pomaga rodzinie uciec z Afganistanu: „To nie jest dla osób o słabym sercu”