Bbabo NET

Sport Wiadomości

Zagraniczne gwiazdy i łamańce językowe, gdy japońskie rugby ściga globalną atrakcyjność

TOKIO: Sezon japońskiego związku rugby rozpoczyna się w piątek z wielkimi ambicjami, przerażającymi nazwami drużyn i rebrandingiem, który sprawił, że niektórzy fani zastanawiali się, którą wersję sportu będą oglądać. Japońscy szefowie rugby chcą stworzyć „najlepszą ligę na świecie” z światowym graczem roku 2019 Pieter-Steph du Toit oraz Australijczykami Samu Kerevi i Quade Cooperem wśród zagranicznych talentów. Organizatorzy planują również zaprosić drużyny z półkuli południowej do gry w japońskich klubach w specjalnych „meczach transgranicznych”. Jednak nowa nazwa rozgrywek rugby union – Japan Rugby League One – pomyliła niektórych z oczywistym odniesieniem do wersji gry 13-a-side. Inni zaś skrępowali języki przez przemianowane nazwy zespołów, takie jak NTT Communications Shining Arcs Tokyo-Bay Urayasu i NTT DoCoMo Red Hurricanes Osaka.

Premiera została również przyćmiona przez powiew skandalu, kiedy NEC Green Rockets Tokatsu zwolnił Blake'a Fergusona w tym tygodniu po tym, jak były reprezentant australijskiej ligi rugby został aresztowany pod zarzutem narkotyków. Trzypoziomowy Japan Rugby League One – – który zastępuje starą Top League – – rozpoczyna się w piątek pokazem otwierającym na stadionie olimpijskim w Tokio. „Kiedy pojawiła się okazja, nie zastanawiałem się dwa razy”, powiedział flankujący Springbok Du Toit, który dołączył do Toyoty Verblitz. Du Toit jest jednym z wielu znanych międzynarodowych graczy, którzy przenieśli się do Japonii w ostatnich latach. Kapitan Australii Michael Hooper i Beauden Barrett z Nowej Zelandii byli tam w zeszłym sezonie, podczas gdy zdobywca Pucharu Świata Springboks Malcolm Marx i Willie le Roux powracają w nowej kampanii. Dyrektor operacyjny Japan Rugby League One, Hajime Shoji, powiedział, że zespoły będą nadal przyciągać najlepszych zagranicznych graczy, których przyciągają po części oferowane pensje. Powiedział też, że szykują się plany zaproszenia drużyn z południowej półkuli do Japonii, aby zagrały z mistrzami ligi.

Przyciągające wzrok transfery: szanse japońskich klubów na podpisanie kontraktów z większą liczbą znanych nazwisk zostały zwiększone przez złagodzenie przez Australię tak zwanego „Prawa Giteau”, które zabrania zagranicznym graczom reprezentowania Australii, chyba że wystąpili w co najmniej 60 testach. Niewielkie złagodzenie zasady oznacza, że ​​więcej graczy może grać dla Wallabies, jednocześnie handlując z drużynami z zagranicy. Kerevi, Cooper i Sean McMahon grali w zeszłym roku dla Australii, zachowując jednocześnie lukratywne kontrakty z japońskimi klubami.

Lokalne korzenie: Podczas gdy przyciągające wzrok transfery trafiły na nagłówki gazet, największą zmianą dla nowej ligi japońskiej jest sposób działania klubów. Wcześniej były one prowadzone jako oddziały korporacyjnych gigantów, takich jak Toyota i Panasonic, a mecze ligowe były organizowane przez Japan Rugby Football Union. Teraz kluby są odpowiedzialne za własne operacje meczowe i pozyskiwanie sponsorów oraz muszą rozgrywać swoje mecze w wyznaczonej „strefie macierzystej”, podejmując kroki w kierunku znalezienia stałego stadionu. Kluby przybrały również nowe nazwy, aby oderwać się od korporacyjnych korzeni i nawiązać więzi z lokalnymi społecznościami. Przedstawiciele ligi chcą na nowo rozpalić emocje wywołane Mistrzostwami Świata 2019, które obejrzały miliony Japończyków. Uruchomienie nowej ligi zostało opóźnione przez pandemię Covid, ale South African Gates uważa, że ​​nie jest za późno, aby odzyskać impet.

Zagraniczne gwiazdy i łamańce językowe, gdy japońskie rugby ściga globalną atrakcyjność