Bbabo NET

Kultura Wiadomości

Rosja – Jak kaliningradzcy wolontariusze próbują przywrócić do życia ruiny zamków

Rosja (bbabo.net), - Przejrzysty plan na tydzień: w każdy wtorek plakat zbliżającego się wyjazdu, w weekendy zbiorowi subbotnicy lub, jak lubią ich nazywać sami wolontariusze, występy. Tak żyje zyskujący na popularności ruch społeczny Strażnicy Ruin. Trudno sobie wyobrazić, że na początku 2020 roku w ich szeregach było tylko kilku aktywistów. Dziś ponad 13 tysięcy użytkowników zapisało się na portale społecznościowe Guardians. To największe niezależne stowarzyszenie wolontariuszy w regionie.

Jeden w terenie nie jest wojownikiem

W ciągu dwóch lat wolontariusze zorganizowali 66 wycieczek, przeprowadzili porządki na 34 zabytkach.

– Praca kierownicza spadła na mnie i koordynatorów Swietłanę Nazarową i Julię Taratynową – wyjaśnia Wasilij Plitin, szef ruchu Ruin Keepers. - Oprócz naszej trójki jest jeszcze 10-15 aktywistów pomagających w rozwiązywaniu problemów organizacyjnych. W „klatce” ruchu – ponad sto osób, które regularnie uczestniczą w wydarzeniach.

Jednak nie zawsze tak było. Znalezienie ludzi o podobnych poglądach nie było łatwe. Przed założeniem własnej społeczności wolontariuszy Wasilij brał udział w subbotnikach na terytoriach zamków i kościołów w regionie - po prostu dlatego, że sam lubił historię. Pod koniec 2019 roku zdał sobie sprawę, że chce rozwinąć ruch wolontariuszy na rzecz porządkowania zabytków i zaczął szukać osób gotowych go wesprzeć. To był punkt wyjścia do stworzenia Strażników Ruin.

Projekt został uruchomiony na Instagramie w styczniu 2020 roku. Miesiąc później wolontariusze zorganizowali pierwszego subbotnika w poniemieckiej szkole we wsi Gastellovo koło Sławska.

Do pierwszych subbotników przybyło 10-15 osób. Stopniowo rosła liczba uczestników.

„Wiosną 2021 roku zebraliśmy już 60-70 ochotników, potem osiągnęliśmy średnio 70-80 ochotników” – podkreślił szef Strażników Ruin. - Jesienią padł rekord we wsi Zalesie, do której przybyło ponad 140 osób. Tam uporządkowaliśmy terytorium kościoła Melauken.

Zabytki bez narodowości

Dla „Opiekunów” kościoły, forty i zamki nie mają narodowości.

- Zrozum, staramy się je uporządkować nie dlatego, że są Niemcami - skupia swoją uwagę Wasilij. - Ocalałe ruiny są uznanym dziedzictwem kulturowym, które należy chronić przed całkowitym zniszczeniem. W końcu to właśnie wyróżnia nasz region na tle innych regionów Rosji i nadaje mu szczególnego smaku.

Nie można jednak nazwać idealistami „Opiekunów”: nie nawołują oni do restauracji wszystkich obiektów, starając się propagować wśród mas pojęcie „estetyki ruin”.

- Często w sieciach społecznościowych lokalni mieszkańcy i goście regionu besztają władze za rzekome doprowadzenie zabytków do opłakanego stanu, domagając się ich natychmiastowej renowacji. Jest jeszcze jedna skrajność, gdy jednostki chcą całkowicie zniszczyć wszystko, co niemieckie w regionie. Chcemy zmienić tę polaryzację - argumentuje Wasilij. - W rzeczywistości niszczenie kościołów i innych podobnych obiektów to naturalny proces, który trwa od zakończenia Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Nie ma sensu szukać winnych. To jest fakt, który należy zaakceptować. Nie jest ekonomicznie opłacalne przywrócenie wszystkich zamków i kościołów w ich pierwotnej formie, ponieważ ich czas minął, utraciły swoją pierwotną funkcję, a teraz służą jako przypomnienie dawnych czasów. Ale to naszym zdaniem jest ich prawdziwa wartość. Same ruiny są piękne i estetyczne, jeśli są utrzymane w porządku. Czasami do tego wystarczy po prostu je zlikwidować, wykonać minimalne prace awaryjne, usunąć śmieci i okresowo kosić terytorium.

Ważna jest także zmiana nastawienia mieszkańców, którzy czasami widzą w ruinach zwykłe wysypiska śmieci, a nie obiekty historyczne. Ilustracyjnym przykładem jest kościół Botenen w pobliżu wsi Reeds, w którym „Opiekunowie” trzymali subbotnika. Obiekt stoi na terenie obecnego cmentarza. Do ruin mieszkańcy od lat wrzucają wieńce, kwiaty i butelki, choć w pobliżu znajdują się śmietniki. Podczas sprzątania jeden z odwiedzających cmentarz, ignorując wolontariuszy, po prostu wyrzucił śmieci na nieoczyszczony jeszcze stos. I ku oburzeniu ochotników wzruszył ramionami: „Gdzie mogę go zanieść?”

- Byliśmy zaskoczeni i nie znaleźliśmy odpowiedzi - mówi Wasilij. - Tacy ludzie nie uważają ruin za wartość, zamieniają zabytki w śmietnik lub publiczną toaletę. Chcemy odwrócić ten pogląd i zmienić sytuację na lepsze.

Atmosfera Subbotnika

Społeczność Ruins Keepers jednoczy ludzi w różnym wieku i w różnym zawodzie, ale wszyscy pasjonują się historią regionu, uwielbiają zajęcia na świeżym powietrzu i podróże. Ponad 60 procent uczestników przeniosło się do regionu kilka lat temu.– W zespole panuje niesamowita atmosfera – podkreśla Wasilij. - Nikt nie powinien być zmuszany do wykonywania tej czy innej pracy. Wszyscy po prostu przychodzą, demontują łopaty, grabie, miotły i idą robić interesy. Przy okazji dużo się komunikujemy, świetnie się bawimy i oczywiście zanurzamy się w historię regionu: po każdym subbotniku oprowadzamy po lokalnych atrakcjach.

Organizacja imprez stoi na dość wysokim poziomie. Koordynatorzy Keepers pracują w sieciach społecznościowych, tworzą listy uczestników, szukają dla nich transportu i dostarczają sprzęt wolontariuszom. Oczywiście to wszystko kosztuje: aktywiści dziękują opiekuńczym sponsorom za ich wsparcie. Kaliningradzki biznesmen Dmitrij Urwaczew był jednym z pierwszych, którzy zdecydowali się pomóc Strażnikom.

„Przypadkowo natknąłem się na konto chłopaków na Instagramie, postanowiłem przejrzeć ich kanał, aby zobaczyć, co ogólnie robią wolontariusze” – mówi Dmitry. - Ich praca jest inspirująca i cieszę się, że w naszym regionie jest taki ruch. W obwodzie kaliningradzkim aktywnie rozwija się turystyka, dlatego ważne jest, aby ruiny, z których słynie nasz region, były utrzymywane w czystości i porządku. Zdecydowanie będę nadal wspierać Strażników tak bardzo, jak to możliwe. Chcę, aby inni poszli za moim przykładem.

Powrót do aktualności »

Wsparcie jest ważne

Działalność Strażników Ruin została zauważona w rządzie Obwodu Kaliningradzkiego i oferowała wsparcie zarówno na szczeblu regionalnym, jak i miejskim.

„Rozumiemy, że sami nie rozwiążemy problemu zachowania ruin, dlatego każda pomoc jest dla nas ważna” – mówi Wasilij Plitin. - Staramy się aktywnie współpracować z gminami, w których trzymamy subbotników. Organizują wywóz śmieci, pomagają kosić teren. Kaliningradzki Ośrodek Wolontariatu kilkakrotnie zapewniał transport wolontariuszom i pomagał w konsultacjach. Jesteśmy zawsze w kontakcie z regionalną Służbą Ochrony Dóbr Kultury, z którą koordynujemy całą naszą pracę przy obiektach.

Inicjatywy Opiekunów wspierają także troskliwi mieszkańcy regionu.

- Faceci postępują słusznie - mówi Lidia Dovydenko, mieszkanka Bałtijska. - Ruiny niosą pamięć pokoleń, ważne jest, aby je chronić. Kiedyś przechodziłem przez wieś Zelenopole w powiecie Guryev, gdzie odwiedziłem kościół Borchersdorf. Na ścianie wciąż znajduje się wyjątkowa mozaika. Później przeczytałem w Internecie, że „Strażnicy Ruin” trzymali na terytorium subbotnika. Wielkie podziękowania dla nich za zachowanie dziedzictwa kulturowego.

Ruch wolontariuszy osiągnął również sukces na szczeblu federalnym. „Keepers of the Ruins” zostali finalistami nagrody „Living Together – 2021”. Wolontariusze kaliningradzcy jako jedyni dostali się do dodatkowej nominacji „Młodzi”. Chłopaki planują wydać wygrane pieniądze na rejestrację organizacji publicznej i przygotowanie dokumentów. Oficjalny status organizacji pozarządowej jest niezbędny do zgłaszania projektów do grantów i pozyskiwania środków na konserwację i modernizację zabytków, co wolontariusze planują zrobić w tym roku.

Rosja – Jak kaliningradzcy wolontariusze próbują przywrócić do życia ruiny zamków