Bbabo NET

Kultura Wiadomości

Rosja – Sergei Garmash i Yuri Bashmet przedstawili „Krotkaya” w Teatrze Małym

Rosja (bbabo.net), - Scena „Krotkaya” F.M. Dostojewski, artysta ludowy Rosji, Siergiej Garmash marzył od dawna. Przez pięć lat namawiał maestro Jurija Bashmeta do podjęcia produkcji. W końcu powstał nie tylko spektakl dramatyczny, ale muzyczny. Tylko muzyka i słowo połączone razem są w stanie trafić w cel tak dokładnie. A potem stało się: Teatr Mały i najbardziej wyczekiwana premiera Zimowego Międzynarodowego Festiwalu Sztuki – „Łagodna” w reżyserii Viktora Kramera. Na scenie - Sergei Garmash, Yuri Bashmet, Chamber Ensemble „Moscow Soloists”. Muzyka została napisana specjalnie do produkcji przez kompozytora Kuzmę Bodrowa.

Spektakl rozpoczyna muzyka, zwodniczo liryczna i usypiająca. Ale słychać już w nim nerw, swędzący, niepokojący, ekscytujący. Z każdą nową miarą rośnie, goni, a teraz nerwy są napięte jak struny. Myślisz, że teraz pozwolą ci odejść i odetchnąć. Ale pojawia się na scenie. Nie będzie wytchnienia. Przez wszystkie dwie godziny trwania spektaklu twoja dusza zostanie wywrócona na lewą stronę, bez litości i żalu. Będzie to potężny duet aktora i orkiestry, błyskotliwe słowa Dostojewskiego i niesamowita muzyka.

Jest teraz sam. Jej już nie ma. Na kamieniu pozostała tylko garstka krwi. Dlaczego ta kobieta umarła? Gdzie on, w przeszłości oficer, dziedziczny szlachcic, który z woli losu stał się lichwiarzem, popełnił błąd? Był tak blisko swojego raju, ale skrupulatnie zbudowany system zawiódł. Czemu?

Wraca w myślach do dnia, w którym wszystko się zaczęło: wtedy przyszła, by złożyć starożytny wizerunek Dziewicy w pozłacanej rizie. Przekopuje się przez swoją pamięć, sortując niekończące się szuflady wspomnień, szukając odpowiedzi. Te pudła są na scenie, wysokie filary sięgają prosto do sufitu. W jednej są jej skromne srebrne kolczyki, w drugiej medalion starej kobiety-kapitanki, jedyne wspomnienie jej zmarłego męża... Z powodu tego medalionu dojdzie do ich pierwszej poważnej kłótni. „Potem bez podnoszenia głosu spokojnie oznajmiłem, że pieniądze są moje, że mam prawo patrzeć na życie oczami i że zapraszając ją do domu, niczego przed nią nie ukrywam. ..”, prowadzi niespieszny i bolesny dialog z samym sobą – jest bohaterem Siergieja Garmasza.

Jest genialny w tej roli. Albo sympatyzujesz z jego żalem i próbujesz wierzyć, że jest „najhojniejszym” z ludzi, albo gardzisz nim za tchórzostwo. Próbujesz go usprawiedliwić i wycisnąć choć odrobinę współczucia. A potem rozpaczliwie nienawidzisz, kiedy, jak opętany, powtarza o swoim SIS-TE-ME. Chce się do niego krzyknąć: „Tak, co za system, jesteś tylko oprawcą i tyranem”.

Ale co z Nią? Nie ma jej tu. Pozostał tylko jej delikatny głos i dźwięczny, wciąż jeszcze dziecinny śmiech, rozbrzmiewający echem po sali. Albo teraz przebiegła obok niego z nieuchwytnym cieniem, tylko lekko dotykając narzuty z białego światła. (Ściślej mówiąc, cieni było sześć. Sześć początkujących aktorek, uczennic szkoły Szczepkińskiego, tak młodych i potulnych jak bohaterka Dostojewskiego). Albo zamrożoną nieruchomą i bezwładną lalkę. Ciągle wyciąga do niego ręce, szukając ciepła, miłości, aw odpowiedzi otrzymuje tylko roztropną ciszę i zaplanowany spacer. I poddała się, skurczona do rozmiarów małej laleczki.

A oto zbawienny wgląd: ona jest tyranem jego duszy, jest winna! Kazała mu całować jej odciski stóp. I już on, jak mały i nic nie znaczący człowiek, klęka przed nią, a ona nagle urosła do gigantycznych rozmiarów, ale wciąż nieruchoma i słaba, jak kukiełka z przeciętymi sznurkami.

Ale wszystko może się udać. "Jestem hojna, ona też - to jest punkt połączenia! Jeszcze kilka słów, dwa dni, nie więcej, a ona wszystko zrozumie...". Ale o wszystkim zadecydowało fatalne pięć minut. Walka się skończyła, obaj przegrali. I tylko Matka Boża ze smutkiem skłoniła nad nimi twarz. Ale ciemność rozprasza się i ratuje dźwięki muzyki. Przynosi przebaczenie i pokój. Możesz wreszcie odetchnąć.

"Pytam, czy potępiam mojego bohatera? Nie. Według Stanisławskiego aktor powinien być prawnikiem swojego bohatera, tak zawsze gram. Co więcej, nie uważam go za tyrana. W wyniku tragedii, którą popełnił, on po raz pierwszy w życiu nabył coś ludzkiego i duchowego” – wyjaśnił dziennikarzom Siergiej Garmash po przedstawieniu.

I był szczerze zakłopotany, gdy zapytano go, czy pokolenie Ja też będzie w stanie zrozumieć, o czym Dostojewski pisał swoją historię: „Dostojewski jest moim ulubionym i niezwykle ważnym dla mnie autorem, z którym mam wiele do czynienia, on umie dogłębnie i tak szczegółowo zbadać nas od środka, wspinając się w najbardziej ukryte zakamarki naszej świadomości. Możesz wziąć dowolnego jego bohatera, dowolną bohaterkę i każdy znajdzie w nich coś, co rozbrzmiewa w jego duszy.”

Przemówienie bezpośrednie

Victor Kramer, reżyser:„Nasz spektakl opowiada o miłości. O miłości wzniosłej i tragicznej, namiętnej i absurdalnej, o monstrualnej sile samozniszczenia tkwiącej w człowieku. To opowieść, która nawet wtedy, gdy Pan, by nas wydobyć z pustki , daje nam szansę i zsyła cud, udaje nam się go niemal świadomie zniszczyć. Ta historia łączy w sobie grozę i piękno śmiesznej i bolesnej próby człowieka podporządkowania cudownie obdarzonej miłości jakiemuś „doskonałemu” systemowi stworzonemu sam.. Czy dzisiaj nie dzieje się to samo?, żeby wbić to w dogodną ramę, dopasować osobę, która jest w pobliżu… Ale jak tylko wejdziesz na tę drogę, przestajesz widzieć przy sobie prawdziwą osobę i możesz go zniszczyć. Tak więc Dostojewski jest dziś bardziej istotny niż kiedykolwiek ”.

Przy okazji

Po premierowych pokazach w Teatrze Małym sztuka „Krotkaya” zostanie zaprezentowana w Soczi na XV-leciu Zimowego Festiwalu Sztuki. A już pod koniec wiosny produkcja zajmie należne jej miejsce na afiszu Teatru Małego. Spektakl odbędzie się na głównej scenie.

Rosja – Sergei Garmash i Yuri Bashmet przedstawili „Krotkaya” w Teatrze Małym