Bbabo NET

Kultura Wiadomości

„Konkretna osoba może być obcą osobą, ale nie można uogólniać na „obcych””

Na platformie Premier, równolegle z premierą na festiwalu w Berlinie, ukazuje się serial detektywistyczny „Identyfikacja” — debiut Vladleny Sandu, uczennicy Aleksieja Uchitela i Borysa Juchananowa. Identyfikacja to opowieść o rosyjskiej dziewczynie z kirgiskiej diaspory w Moskwie, która w dniu ślubu staje się podejrzaną o morderstwo. Od pierwszych odcinków widz znajduje się w niewygodnej przestrzeni na obrzeżach Moskwy: targu odzieżowego, wozów ryżowych, gliniarzy, migrantów i przemocy, która nie jest pokazywana wprost, ale zdaje się przenikać każdy kadr Identyfikacji. Vladlena Sandu opowiedziała Konstantinowi Szawłowskiemu o czeczeńskim dzieciństwie, kobiecym wyglądzie w kinie i miłości do Fryderyka Nietzschego.

Dlaczego zdecydowałeś się nakręcić film, którego akcja dzieje się w kirgiskiej diasporze w Moskwie?

Wydaje mi się, że to współczesna Moskwa i tam płynie jej czas. Mamy wyobrażenie o różnych epokach XX wieku w kinematografii i wydaje mi się, że takie ekranowe wcielenie Moskwy odzwierciedla naszą. Ponieważ ja sam przyjechałem do Moskwy z Georgiewska, a dotarliśmy tam po ataku na naszą rodzinę w Groznym, to wszystkie moje filmy w taki czy inny sposób opowiadają o ludziach, którzy nie mają własnego domu. Interesują mnie nielegalni imigranci, osoby bez stałego miejsca zamieszkania lub osoby posiadające tymczasowe, niepewne warunki mieszkaniowe.

Czy dzieciństwo spędzone w Czeczenii w jakiś sposób wpłynęło na opowiadaną historię?

Może tak. Ponieważ dorastałem w islamie i jest to kultura, którą dobrze znam na poziomie doznań. Był okres przed wyjazdem z Groznego, kiedy pojawiło się pytanie o moją konwersję na islam. I nawet byłem gotów to zrobić. Ale okoliczności i wydarzenia rozwinęły się w taki sposób, że tak się nie stało.

Sądząc po twoim dokumencie Święty Bóg i Identyfikacja, który zaczyna się od muzułmańskiego ślubu, wydajesz się być zaniepokojony religią. To prawda?

Przygotowuję do obrony w VGIK rozprawę na temat „Artystyczne poszukiwania duchowości w kinie XXI wieku”. To na pewno mnie interesuje – zgadliście.

Na Berlinale w sekcji „Panorama” zostanie pokazany film „Produkty 24” Michaiła Borodina, który również zaczyna się od muzułmańskiego ślubu, a także opowiada o migrantach z Azji Centralnej na obrzeżach Moskwy…

Tak, tak, wiem o tym, bo jedną z ról tam gra Gulnaz Kelsimbayeva, która gra sprzątaczkę w Identyfikacji. A tak przy okazji, to strzelanie w naszym projekcie doprowadziło do tego, że zagrała w „Produktach”. Opowiedziała mi o tym sama Gulnaz.

Dlaczego ta „niewidzialna” Moskwa jest w centrum uwagi – czy jest to specyficzny wybór festiwalu, czy coś, o czym dziś jest ważne i konieczne do rozmowy?

Kiedy mieliśmy w Kinotavrze pokaz pierwszej serii Identyfikacji, jeden z dziennikarzy zapytał, czy naprawdę uważam, że nielegalni imigranci są ważnym tematem dla współczesnej Rosji. Dziwne jest mi, że ludzie w ogóle zadają takie pytania. Moim pierwszym dokumentem w VGIK jest Diyana, film o Cygance, która ma 17 lat, mieszka w Moskwie z tadżyckim Alim w zimnym samochodzie, jest w ciąży i nie ma dokumentów. Ona jest nikim. Ta dziewczyna sama podeszła do mnie i poprosiła o pieniądze, a ja zacząłem z nią rozmawiać. I mówiła o swoich obawach: że nie ma dokumentów, więc boi się, że urodzi dziecko w szpitalu położniczym i że ją odbiorą. Diana i ja mieszkaliśmy razem przez prawie trzy miesiące, zanim urodziła, i wylądowaliśmy w różnych miejscach, obserwowałem jej związek z Ali. Ci ludzie nie wydają mi się obcy. Czuję, że są tacy sami jak ja, bardzo mnie interesują. Dzieli nas jedno – ja mam wykształcenie, a oni nie.

Czy masz swoje i innych?

To pytanie dla mnie w życiu pojawiło się bardzo ostro i nie raz. Ponieważ dorastałem w Czeczenii i wiem, jak to jest, kiedy idziesz ulicą i widzisz napisy: „Rosjanie, nie wyjeżdżajcie, potrzebujemy niewolników i prostytutek”. Kiedy byłem w pierwszej klasie, mieliśmy pół Rosjan, pół Czeczenów i Ingusze, a kiedy skończyłem siódmą klasę, na całą szkołę był jeden Rosjanin. A potem dokonano zbrojnego ataku na moją rodzinę. Ale wśród moich znajomych i przyjaciół są Czeczeni i to są ludzie, których kocham. Nie mogę ich nazwać obcymi - to moi krewni. Myślę, że zawsze jest osoba - osoba w swoim akcie. A konkretna osoba może być obcą, ale nie można uogólniać na „nieznajomych”.

Czy atmosfera rynku odzieżowego, na którym mieszka Twoja bohaterka, to Twoje wspomnienie z lat 90.?

Nawiasem mówiąc, kręciliśmy na prawdziwym targu odzieżowym w Teply Stan. A jeśli pójdziesz tam teraz, zobaczysz to wszystko. I to był mój pierwszy raz na targu Tyoply Stan, kiedy kręciłem Dianę. Moja mama jest aktorką, ale czym żyli aktorzy prowincjonalni w latach 90.? Często musiała sprzedawać rzeczy na targu i czasami jej w tym pomagałem. A w czasie wojny sam robiłem świece i sprzedawałem lub wymieniałem je na żywność.

Po twoim doku o Czeczenii jest dla ciebie zamknięty?Nie. Teraz pracuję z producentką Yaną Buryak przy filmie „Pamięć”, który opiera się na moich doświadczeniach z życia w Groznym od szóstego roku życia, kiedy tam byłem, aż do naszego wyjazdu. Pamięć została wsparta w zeszłym roku przez Fundusz IDFA Bertha, otrzymaliśmy dotację w wysokości 40 000 euro, projekt wsparła również Fundacja KinoPrime. Strzelamy na 16 mm, strzelanie odbywa się w Groznym, na Krymie iw Moskwie. W tym filmie grają mnie dwie dziewczyny, Czeczenki.

Więc to jest dokumentacja?

Tak, bo nie interesują mnie filmy dokumentalne, które przedstawiają rzeczywistość taką, jaka jest. Interesują mnie inne formy filmu dokumentalnego. Pamięć to mój pełnometrażowy debiut dokumentalny. I razem z Leną Troniną, która grała główną rolę w "Identyfikacji" pracujemy nad moim debiutem fabularnym "Tęczowe Kino". Tak nazywało się kino, które znajdowało się obok mojej szkoły w Groznym. W szkole ja było bardzo źle: byłem leworęczny, a przekwalifikowanie i przywiązanie ręki do krzesła to jedno z najbardziej nieprzyjemnych wspomnień... I tak uciekłem ze szkoły, ukradłem pieniądze w domu i poszedłem do kina.

Co się tam działo?

Jednym z moich ulubionych wspomnień filmowych jest King Kong. Naprawdę kochałem King Konga! Właściwie widziałem tam wiele rzeczy. Z jakiegoś powodu pamiętam film „Sępy na drogach”, po prostu pamiętam go w tej sali kinowej. Pamiętam Cipollina. Były też stare filmy, m.in. Chaplin. A także „Terminator”, „Robocop”, „Predator”. Wszystko to trwało sześć miesięcy, dopóki nie zostałem złapany.

Czy to kino nadal istnieje?

Niestety nie. Na jego miejscu znajduje się galeria handlowa.

W VGIK nakręciłeś kilka filmów krótkometrażowych, które brały udział w dużych festiwalach - Rotterdam i Kinotavr i wydaje się, że duże projekty mogły powstać wcześniej. Dlaczego zamiast tego poszedłeś na studia Reżyserii Indywidualnej u Borysa Juchananowa?

Po pierwsze, prace nad Identyfikacją rozpoczęły się sześć lat temu. Po Kinotavr, gdzie mój film Kira brał udział w konkursie filmów krótkometrażowych, poznaliśmy producentów Walerego Fiodorowicza i Jewgienija Nikiszowa. Zaproponowali, że pomyślą o historii serialu. Potem wysłałem im stronę, którą napisaliśmy z Nikitą Ikonnikowem i tak wystartowaliśmy. Uczyłem się więc równolegle z Yukhananovem. Po drugie, Borys Juriewicz zadał mi to samo pytanie. Przyszedłem do MIR-5 po formę teatralną, bo wpadłem na pomysł o kinie, ale z teatru nic nie rozumiałem. I zdecydowanie planuję wystąpić w teatrze, mam kilka przemyśleń na ten temat, z których jedną wypowiedziałem Yukhananova. Nadal z nią jeżdżę: marzę o tym, żeby wystawić Zaratustra, najpierw w teatrze, a potem w kinie.

Dosłownie chcesz sfilmować Nietzschego?

Tak. Chociaż rozumiem, jakie to trudne. Opowiedziałem o tym Aleksiejowi Efimowiczowi Uchitelowi podczas egzaminów wstępnych w VGIK. Następnie zapytał: „Czy myślisz, że to możliwe?” Odpowiedziałem, że gdybym tak nie myślał, nie powiedziałbym tego. Do MIR przyjechałam po teatr, bo urodziłam się w teatrze i tak czuję się jak w miejscu, jak w domu. Mieszkaliśmy w MIR-5 przez trzy lata, wydaliśmy Orphic Games. Punkowa makrama. A nawiasem mówiąc, w „Identyfikacji” Vagan Saroyan, mój kolega z MIR, gra młodego śledczego.

W Identity operatorem, główną aktorką, reżyserem i showrunnerem są wszystkie kobiety. Czy istnieje dla Ciebie koncepcja „kobiecego wyglądu” w kinie?

Nie, i nie bardzo rozumiem, co to jest. Całe gadanie o kobiecej reżyserii – czy to oznacza, że ​​kobieta początkowo ma coś, co może wyczuć i przekazać na ekranie, czego mężczyzna nie może przekazać? Ale w tym sensie, na przykład, mój ukochany David Lynch, który wyreżyserował Inland Empire: nie wiem, jak nawet kobieta może tak wpaść do głowy, jak on mógł to przekazać na ekranie.

Ale tutaj nie chodzi raczej o wewnętrzny świat bohaterki, ale o to, jak reżyser patrzy na świat – czyli mówimy o optyce i akcentach.

Na przykład weź „Identyfikację”. Jeśli wszystkie pożyczki zostaną zamienione na męskie, czy coś się zmieni dla Ciebie?

Wydawało mi się, że Lena Tronin, na której w dużej mierze opiera się ta historia, nie jest obiektywizowana przez Twój aparat. I na przykład, wydaje mi się, że mężczyzna sfilmowałby sceny przemocy w inny sposób. Chociaż z trudem możemy przetestować tę hipotezę.

Może wiesz lepiej. Ale ogólnie myślę, że teraz otrzymałem od ciebie komplement. Dziękuję Ci.

Obserwuj Weekend na Instagramie

„Konkretna osoba może być obcą osobą, ale nie można uogólniać na „obcych””