Bbabo NET

Wiadomości

Dla lepszej przyszłości musimy zdyscyplinować nasze materialne instynkty

Na czym stoi ludzkość w roku 2022? Pierwsze dwie dekady tego stulecia mogą być postrzegane przez przyszłe pokolenia jako wyjątkowy i paradoksalny moment w historii ludzkości, kiedy po wygranej trwającej tysiąclecia walce z nędzą i chorobami popadliśmy w głęboką anomię. Albo mogą postrzegać nas, bardziej współczująco, jako uwięzionych między dwiema siłami – zmianą klimatu i kulturą kapitalistyczną – tak potężnymi, że naszą reakcją było przejście między byciem biernym a kompulsywnym.

Pozwól mi wyjaśnić. W latach 2000-2022 antropogeniczne zmiany klimatyczne stały się mocno ugruntowanym faktem życiowym, a nawet ludzkiej świadomości. Ponieważ jego niepokojące początki w przeszłej działalności człowieka i zagrożenie dla dobrobytu przyszłych pokoleń stały się oczywiste, tak też nauczyliśmy się, co musimy zrobić, aby oddalić jego najgorsze konsekwencje.

Ale jeśli to jest jasne, próba zrobienia czegoś z tym jest jak próba wprawienia Ziemi w ruch ze wschodu na zachód. Ponieważ same procesy, które musimy zreformować, są oczywiście również motorami produktywności, wzrostu, dobrobytu i (podobno) postępu. Co więcej, pomimo faktu, że nigdy na świecie nie było tak wielkiego bogactwa ani tylu bogatych ludzi, znaczna część ubogich na świecie nadal żyje w ubóstwie materialnym i energetycznym.

To pozostawia ciężar zmiany behawioralnej — rodzaj przemiany moralnej — wprost na tę część ludzkości, która upodobała sobie obfitość dóbr i usług dostępnych w dzisiejszym świecie. Czy ty i ja, którzy należymy do najbogatszych 20 procent na świecie, moglibyśmy ograniczyć naszą konsumpcję, aby zrobić miejsce dla innych, aby zwiększyć ich konsumpcję, a jednocześnie utrzymać emisje ludzkie w bezpiecznych granicach?

Jestem pewien, że moglibyśmy. Niestety, wszystko w naszych systemach politycznych i gospodarczych jest tak ustawione, abyśmy wierzyli i postępowali inaczej. Domyślny sposób myślenia życia w kapitalizmie – szczególnie jego nowoczesny nurt zwany neoliberalizmem – jest taki, że nie ma nic złego w pragnieniu coraz nowszych i droższych rzeczy, o ile nas na nie stać.

Rozejrzyj się przez chwilę. We współczesnym społeczeństwie konsumpcyjnym każdy nasz krok jest naznaczony jakimś impulsem lub zaproszeniem do posiadania, małym dreszczem natychmiastowej gratyfikacji. Żadne społeczeństwo nigdzie przed początkiem XX wieku nie żyło w ten sposób. Można by przeformułować Kartezjusza na nasze czasy: „Kupuję, więc jestem”. Co więcej, ponieważ nasze wydatki muszą być czyimś dochodem, mówimy sobie, że tak naprawdę czynimy świat lepszym miejscem za każdym razem, gdy kupujemy kolejną parę butów lub wymieniamy samochód na najnowszy model.

I to jest przeciąganie liny, które nieubłaganie rozgrywa się w naszym życiu, ponieważ jedna strona naszego wieku woła „mniej”, a z drugiej strony dobiega okrzyk „więcej”. Czy możemy oczekiwać, że wychowamy nasze dzieci w takim wszechświecie — zarażonym wirusem poznawczym, który psycholog Oliver James nazwał pamiętnie „affluenza” — i nadal będziemy liczyć na to, że będziemy żyć uczciwie wobec siebie i planety?

Pomimo faktu, że nigdy nie było tyle bogactwa, znaczna część biednych na świecie wciąż żyje w ubóstwie materialnym i energetycznym.

Chandrahas Choudhury

Czy nie jest paradoksalne uświadomienie sobie, że ludzkość nigdy nie zaznała takiej obfitości materialnej, jak przez ostatnie 50 lat swojego 200 000 lat istnienia, a jednak tak wielu z nas uważa, że ​​jej nie wystarczy? Warto zastanowić się nad myślą, że nasz gatunek jakoś przetrwał dziesiątki tysięcy lat niedostatku, ale najwyraźniej nie ma psychologicznej obrony przed pokusami obfitości.

Nie można zaprzeczyć, że tak wiele ludzkich aspiracji — dobrobyt, bezpieczeństwo, szacunek do samego siebie, niezależność — ma swoje podstawy w życiu materialnym. Dorastając w Indiach, gdzie wielu biednych ludzi nie miało kapci, nie jadło trzech posiłków dziennie posiadało telewizora, odczuwam dziś ogromną przyjemność, wiedząc, że miliony uzyskały dostęp do tych przedmiotów i swoich wolności.

I odwrotnie, widzę dużą transnarodową klasę bardzo zamożnych, zwykle dobrze wykształconych ludzi, całkowicie pochłoniętych — używam tego słowa celowo — przez niekończące się pragnienia sztucznie stymulowane przez reklamę i rynek, prezentując się jako niewiele więcej niż kolaż marek i mierzenie innych według tego samego standardu. Wydaje mi się to dziwną przemianą wolności i inteligencji w zależność i konformizm.

Oczywiście chęć lepszego życia jest głęboko zakorzeniona w ludzkiej naturze. W przeciwnym razie nigdy nie osiągnęlibyśmy niesamowitego postępu, który przywiódł naszą obecną stację.

Ale tak jak historycznie bycie biednym oznaczało uczenie się oszczędnego życia, aby zachować równowagę, tak ogromny i coraz bardziej dostępny przywilej posiadania bogactwa powinien skłonić nas do głębokiego zastanowienia się, jak i dlaczego konsumujemy, nawet bez straszydła klimatu. kryzys nad naszymi głowami.W końcu, jak wiedzieli nawet najwcześniejsi myśliciele w historii myśli ekonomicznej – w tym Adam Smith, arcykapłan kapitalizmu – posiadanie więcej nie zawsze oznacza bycie szczęśliwszym. Ta intuicja jest teraz solidnie poparta dowodami empirycznymi, które pokazują, że wiele osób w krajach rozwijających się, mimo że są w trudnej sytuacji, twierdzi, że jest tak samo szczęśliwych, jak osoby w materialnie nasyconych społeczeństwach Zachodu.

Co teraz? Być może odpowiedzią jest próba bycia bogatym w cieszenie się rzeczami, a nie ich gromadzenie. Para dobrych butów, lekko pogniecionych, ale też raz w miesiącu starannie wypolerowanych; jedna bluzka, która przetrwa dekadę zamiast pięciu, które lądują na wysypisku w Afryce lub Azji; posiłek ugotowany w domu zamiast wycieczki do McDonalda — w takich świadomych gestach, jak te, leży nasze odkupienie od wirusa kompulsywnej i niezrównoważonej konsumpcji.

Nasza zdolność do wytwarzania towarów na naszym etapie historii jest tak ogromna, że ​​doprowadziła do powstania nieskończonej liczby życzeń, które do niej pasują. Ale jak mówią nam zmiany klimatyczne i nasza własna lepsza natura, jeśli tak mają żyć miliony z nas, nie minie dużo czasu, zanim sprawimy, że życie na zawsze stanie się niemożliwe do życia.

Zastrzeżenie: Poglądy wyrażone przez autorów w tej sekcji są ich własnymi i niekoniecznie odzwierciedlają punkt widzenia bbabo.net

Dla lepszej przyszłości musimy zdyscyplinować nasze materialne instynkty