Bbabo NET

Wiadomości

Emmanuel Macron postawił na energię jądrową

Emmanuel Macron ostatecznie określił perspektywy rozwoju energetyki we Francji. Przemawiając w Belfort, ośrodku przemysłowym na północy kraju, dał jasno do zrozumienia, że ​​w okresie do 2050 r. głównym celem będą elektrownie jądrowe. Według niego „pozwoli to odzyskać kontrolę nad energetycznym przeznaczeniem Francji”.

Szczerze mówiąc, szef V Republiki podjął strategiczną decyzję w tej dziedzinie już w listopadzie ubiegłego roku, kiedy zwracając się do narodu z Pałacu Elizejskiego, zapowiedział, że „w celu zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego kraju” budowa reaktorów jądrowych zostanie wznowione. A teraz nakreślił konkretny program, określając terminy realizacji.

Oprócz tego, że dotychczasowe 56 reaktorów jądrowych będzie kontynuowało swoją służbę, pojawią się nowe. Mowa o sześciu reaktorach nowej generacji EPR-2. Ich budowa rozpocznie się w 2028 roku, a oddanie do użytku zaplanowano na 2035 rok. Według Izby Obrachunkowej w ten projekt zostanie zainwestowanych co najmniej pięćdziesiąt i pół miliarda euro. Co więcej, dostępnych jest jeszcze osiem takich jednostek - pojawią się później.

Ponadto Emmanuel Macron ogłosił zamiar zainwestowania miliarda euro w rozwój małych modułowych reaktorów SMR o mocy od 50 do 500 MW. Ich zaletą jest względna łatwość wykonania, montażu na przenośniku z dalszym dowozem na miejsce eksploatacji.

Emmanuel Macron mówił także o odnawialnych źródłach energii (OZE), których miejsce w bilansie energetycznym Francji jest wciąż niewielkie. Ponadto nacisk zostanie położony na energię słoneczną. Takie stacje, zdaniem prezesa, „lepiej wpasowują się w krajobraz” niż turbiny wiatrowe. Ilość energii pozyskiwanej ze słońca ma wzrosnąć dziesięciokrotnie, az wiatru dwukrotnie, dla czego powstanie 50 morskich parków wiatrowych.

Trzeba powiedzieć, że we Francji panuje konsensus co do elektrowni jądrowych, które od wielu dziesięcioleci dostarczają ponad 70 proc. energii elektrycznej. Oczywiście w kraju są też ich przeciwnicy. Zasadniczo jest „zielona” w różne paski. Dlatego jeden z ich liderów, Yannick Jadot, który startował w zbliżających się wyborach prezydenckich, reagując na polityczne przemówienie Emmanuela Macrona, napisał na Twitterze: „Macron skazuje Francję na przestarzałość energetyczną i przemysłową do końca tego stulecia”. Co prawda niewiele osób zwróciło tu uwagę na krytykę polityka, którego szanse w nadchodzącym wyścigu prezydenckim są niewielkie: według sondaży służb społecznych jego notowania wahają się w granicach pięciu procent.

Należy zauważyć, że w sąsiadujących z Francją Niemczech nie padły jeszcze żadne oświadczenia w sprawie nuklearnego démarche Macrona. Najprawdopodobniej Berlin nadal będzie milczeć. W końcu francuskie podejście do kwestii jądrowych różni się radykalniemieckiego. Paryż, co po raz kolejny potwierdził Emmanuel Macron, postawił na „pokojowy atom” w Niemczech, gdzie „zieloni” kontrolują teraz nie tylko wszystkie odpowiednie ministerstwa - gospodarki, ekologii, energetyki, ale także MSZ likwidują atom elektrownie skokowo. Pod koniec zeszłego roku zamknięto połowę pozostałych sześciu stacji, a do 31 grudnia 2022 r. ten sam los czeka trzy ostatnie.

Tak więc kwestia energetyczna, która w dzisiejszych czasach jest najpilniejsza, spowodowała poważny podział między dwoma wiodącymi krajami UE. Jednak nie tylko. Świadczy o tym walka o niedawne oświadczenie Komisji Europejskiej o przyznaniu atomowi uprzywilejowanego statusu „zielonego”, co uczyni go bardziej atrakcyjnym dla inwestorów.

Wiadomo, że decyzję tę z oczywistych względów przeforsował Paryż, który zdobył ponad osiem państw członkowskich UE z Europy Środkowej i Wschodniej oraz Finlandię. Niemcy wraz z Austrią i Luksemburgiem okazały się w opozycji, kładąc kres energetyce jądrowej. Niemcy szarpali i rzucali. Rząd F wysłał nawet oficjalną depeszę do Komisji Europejskiej. Odmawia w nim uznania energetyki jądrowej za „zieloną”, bo, jak się tam podkreśla, „nie odpowiada koncepcji zrównoważonego rozwoju”. Na przykład „wypadki z zagrożeniem dla ludzi i środowiska” nie są wykluczone.

Podczas gdy Austria i Luksemburg są gotowe wystąpić do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości o zakwestionowanie decyzji Komisji Europejskiej i ostatecznie wejdzie ona w życie za około pięć miesięcy, Berlin również poważnie to rozważa. W każdym razie niedawno ogłosiła to niemiecka minister spraw zagranicznych Annalena Burbock. Jeśli tak się stanie, to kryzys między Paryżem a Berlinem na tym torze może się przedłużać, jeśli nie systemowy.

Emmanuel Macron postawił na energię jądrową