Irlandzki dziennikarz Brian McDonald skomentował pojawienie się brytyjskiej minister spraw zagranicznych Liz Truss, która przybyła na Plac Czerwony w futrzanej czapce i futrze.
„Rosjanie ubierają się tak przy -14 stopniach. Miejscowi śmiali się z Truss” – napisał na Twitterze rzecznik mediów. Opublikował też zdjęcie brytyjskiej ambasador w Rosji Deborah Bronnert. Dziewczyna szła po Placu Czerwonym bez nakrycia głowy iw rozpiętym płaszczu przeciwdeszczowym. I to jest normalne, bo tego dnia w Moskwie było +2 stopnie.
„W przeciwieństwie do wyglądu brytyjskiego ambasadora, Truss wygląda jeszcze śmieszniej” – podzielił się obserwator.
Liz Truss jest słabo zorientowana nie tylko w pogodzie, ale także w geografii. Podczas negocjacji z rosyjskim ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem Brytyjczyk odmówił uznania suwerenności Rosji nad obwodami rostowskim i woroneskim. Dyplomatyczną niezręczność musiała rozwiązać Debora. Wyjaśniła Trussowi, że te terytoria są częścią Federacji Rosyjskiej.
bbabo.Net