Bbabo NET

Wiadomości

Matka i syn wracają na Wyspy Salomona po dwóch latach spędzonych w Japonii

Japonia (bbabo.net), – 72-letnia kobieta z Wysp Salomona, która przyjechała do Japonii na łożu śmierci córki, a następnie przez dwa lata nie mogła wrócić do domu z powodu pandemii COVID-19, w końcu wróciła do niej ojczyzna.

Isabel Toosia i Barnabas Nunu, jej 38-letni syn, odwiedzili Japonię w lutym 2020 roku, aby zobaczyć Kopciuszka Shirafuji, który poślubił Japończyka i mieszkał w Toyohashi w prefekturze Aichi. Kopciuszek zmarł na raka w maju tego samego roku. Miała 34 lata.

Rząd Wysp Salomona wymagał, aby osoby powracające do kraju były dwukrotnie zaszczepione przeciwko koronawirusowi, ale Toosia i Nunu nie mogli otrzymać szczepień w Japonii, ponieważ wjechali do kraju z wizami turystycznymi.

Po doniesieniu na ich temat przez Chunichi Shimbun, władze prefektury i gminy zezwoliły na zaszczepienie ich jako wyjątek w lipcu zeszłego roku, ale nadal nie mogli wrócić z powodu zamknięcia w kraju tranzytowym na trasie do domu.

Po tym, jak w listopadzie rząd Wysp Salomona złagodził warunki wjazdu do kraju, udało im się wreszcie zdobyć bilety lotnicze z pomocą kibiców.

Wsparcie lokalne

26 stycznia byli na lotnisku Chubu w Tokoname w prefekturze Aichi z Noboru Hamadą, 53-letnim hodowcą pomidorów z Toyohashi i jego 50-letnią żoną Akiko, która wspierał parę podczas ich pobytu w Toyohashi.

Para poznała Toosię i Nunu przez męża Kopciuszka, 44-letniego Kenichiego.

Widząc, że nie wiedzą, co robić w Japonii przez czas nieokreślony, Hamadas zaprosili ich do pracy na swojej farmie w maju 2020 roku. Akiko odbierała ich każdego ranka z domu Kenichiego, a oni pracowali na farmieli wspólne posiłki.

Cała czwórka dogadała się tak dobrze, że wychodzili razem, śpiewali razem i podróżowali do miejsc takich jak Kanazawa, prefektura Ishikawa i góra Fuji.

Ich motto brzmiało „życie jest piękne”. Mimo trudności, nadal wierzyli, że życie jest cudowne.

Toosia często śpiewała hymny w domu Hamadasów. Śpiewając piosenkę „Jezus jest moim najlepszym przyjacielem”, powiedziała: „Noboru i Akiko są moim Jezusem”.

Niespodziewane pożegnanie

Toosia i Nunu planowali razem opuścić Japonię z lotniska Chubu 26 stycznia, ale Toosia nie była w stanie uzyskać wizy z kraju tranzytowego do rana przed lotem.

Hamadas powtarzali Toosi, że wszystko się ułoży, i wręczyli jej album z około 300 fotografiami, które wspólnie zrobili. Potem usiedli z nią i przejrzeli album, aby złagodzić jej niepokój.

Opowiadali o swoich wspólnych historiach: o tym, jak Toosia poddała się badaniu wzroku io tym, kiedy jedli lody u podnóża góry Fuji.

Kiedy nadszedł czas wejścia na pokład, Toosia nadal nie miała wizy, więc powiedziała Nunu, żeby wrócił sam. Patrząc na nich, Akiko nie mogła powstrzymać płaczu.

Gdy Toosia zobaczyła Nunu przy bramce odlotów, łzy spłynęły jej po policzkach. "Czemu? Czuję się smutny. Chcę wrócić — powiedziała. Hamadas przytulili ją mocno i płakali razem.

Nagły zwrot

Niecałą godzinę później Toosia dostała wizę. Jej twarz rozjaśniła się, gdy Akiko zasugerowała, że ​​szukają lotu, na który mogłaby wsiąść. Na szczęście udało jej się zarezerwować nocny lot z międzynarodowego lotniska Kansai w prefekturze Osaka.

Noboru musiał pracować następnego ranka, więc przytulił ją i pożegnał na parkingu lotniska Chubu.

O 10:30 tego wieczoru Toosia była przy bramce odlotów na lotnisku Kansai.

"Dziękuje wszystkim. Życie jest przecież piękne – powtarzała i raz przytulała Akiko. W przeciwieństwie do tamtego ranka wszystkie były teraz uśmiechami.

Noboru, który później zobaczył nagranie z tej sceny, powiedział: „Nie mogę przestać płakać, widząc, jak odchodzi z uśmiechem. Tak się cieszę z jej powodu.

„Jestem przepełniona poczuciem spełnienia, ale tęsknię za nimi”, powiedziała Akiko, opuszczając lotnisko. „Dobrze, że mogliśmy ich poznać i mam nadzieję, że czas spędzony w Japonii pozostawił im szczęśliwe wspomnienia”.

Matka i syn wracają na Wyspy Salomona po dwóch latach spędzonych w Japonii