Bbabo NET

Nauka & Technologia Wiadomości

„Widziałem niebieskie płomienie. Myśleliśmy, że to eksplozja amerykańskiej bomby atomowej”.

Meteoryt Sikhote-Alin należy do rzadkiego rodzaju meteorytów żelaznych, więc jego odkrycie było wielkim sukcesem naukowców. Upadł na zaludnionym terenie, upadek widziało wielu świadków, z których jeden był nawet w stanie namalować wierny fotograficznie obraz. 12 lutego 1947 r. meteoryt Sikhote-Alin, jeden z dziesięciu największych na świecie, spadł w tajdze Kraju Nadmorskiego. Swoją nazwę otrzymał na cześć lokalnego systemu górskiego Sikhote-Alin, rozciągającego się od Nachodki do Nikołajewska nad Amurem na terytorium Chabarowska.

Jego całkowitą masę szacuje się na 60-100 ton, ale nie spadł w jednym kawałku, ponieważ zapadł się po wejściu do atmosfery i utworzył deszcz meteorów, który rozlał się na obszarze 35 kilometrów kwadratowych.

Upadku nie dało się uchwycić kamerą, jak meteorytu czelabińskiego, ale widziało go wielu lokalnych mieszkańców. W pogodny zimowy poranek około 10:30 rano w mieście Iman Piotr Miedwiediew pracował na dziedzińcu domu. Już miał wracać do domu, kiedy usłyszał dziwny szum. Miedwiediew odwrócił głowę w kierunku dźwięku i zobaczył, że część nieba robi się ciemnoczerwona.

Po kilku chwilach pojawiła się kula ognia i przetoczyła się po niebie z północy na południe z głośnym dźwiękiem, pozostawiając ogon gęstego dymu. Kula zniknęła za horyzontem, a po chwili rozległ się ogłuszający ryk, a ziemia zaczęła się trząść.

Ku szczęściu naukowców Miedwiediew okazał się artystą i dlatego natychmiast zaczął malować obraz upadku. Jego pejzaż był wielokrotnie powielany w czasopismach, a nawet na znaczkach pocztowych, a jeśli porównasz to zdjęcie z późniejszymi nagraniami wideo z upadku innych meteorytów, widać, że Miedwiediew bardzo dokładnie przekazał to zjawisko.

Inny mieszkaniec miasta, Korney Shvets, tak opisał swoje wrażenia: „Widziałem niebieski płomień iskrzący się na niebie, gdy meteoryt płonął, a ogień był widoczny za głównym korpusem. Okna piekarni, w której pracowałam z mamą i bratem, trzęsły się. Drzwi piekarnika otworzyły się i na podłogę spadło trochę gorącego węgla drzewnego. Miałem wtedy zaledwie 17 lat i bardzo się bałem. Myśleliśmy, że to amerykańska bomba atomowa, ponieważ wydarzyło się to wkrótce po tym, jak Amerykanie zrzucili bombę na Hiroszimę”.

Naoczni świadkowie donosili również, że w domach wyleciały okna, a na podłogę spadł tynk. Stopniowo wijący się zadymiony ślad był widoczny na niebie do wieczora. Zwierzęta bardzo bały się meteorytu: krowy muczały, konie próbowały uwolnić się ze smyczy, a psy skrzeczały i próbowały ukryć się lub uciec do lasu.

Pilotom udało się znaleźć miejsce katastrofy już drugiego dnia. Z powietrza wyraźnie widoczne były odśnieżone leje, wokół których leżały powalone i połamane drzewa. 24 lutego, 12 dni po upadku, w rejon przybyła grupa sowieckich geologów. To oni zebrali pierwsze relacje naocznych świadków.

Z ziemi zdewastowana tajga robiła silniejsze wrażenie niż z samolotu. Obszar zniszczeń sięgał kilku kilometrów kwadratowych.

Wiele drzew zostało roztrzaskanych na kawałki, niektóre zwisały ze swoich ocalałych koron. Pnie niektórych drzew przypominały słupy telegraficzne, ponieważ ścięto ich wierzchołki i gałęzie. Głęboki śnieg zmieszany z gliną i resztkami drewna był tak zagęszczony, że mógł wytrzymać ciężar człowieka.

Największy z wielu kraterów miał 8 metrów głębokości i 28 metrów średnicy. Według wspomnień jednego z geologów teren wyglądał tak, jakby przeszła przez niego bateria artylerii dużego kalibru z gęstym ogniem.

Podobieństwo do nalotu artyleryjskiego wzmacniało wielokrotne rozczłonkowanie lasu. Odłamki utknęły w drzewach, a niektóre nawet przebiły się przez półmetrowe pnie. Niektóre fragmenty miały kształt spirali, dlatego geolodzy doszli do wniosku, że w czasie upadku temperatura masy meteorytu wynosiła około 300 stopni.

W sumie w kolejnych latach ekspedycjom udało się zebrać około 30 ton materiału meteorytowego. Największy z fragmentów ważył 1745 kilogramów, masa wielu innych sięgała kilku centów. Jednocześnie wiele fragmentów zostało wyłapanych przez „poszukiwaczy” na osobności, dzięki czemu uniknięto rejestracji przez państwo i naukowców.

Naukowcy odkryli, że meteoryt Sikhote-Alin zawierał 94 procent żelaza. Meteoryty czysto żelazne są uważane za rzadkość, a prawie całą wiedzę na temat tego typu meteorytów naukowcy uzyskali dzięki próbkom z Kraju Nadmorskiego. Oprócz żelaza w skład ciała niebieskiego wchodził nikiel (5 proc.), kobalt (0,38 proc.), a także siarka, fosfor, węgiel i chlor. Meteoryt został „zespawany” z wielu metalowych części, pomiędzy którymi znajdowały się warstwy minerałów schreiberytu i troilitu. Taka konstrukcja ma stosunkowo niską wytrzymałość, przez co samochód zawalił się w powietrzu.

Na pamiątkę tego wydarzenia w 1972 roku wieś Beitsukhe, położona w pobliżu miejsca katastrofy, została przemianowana na Meteoritny.

„Widziałem niebieskie płomienie. Myśleliśmy, że to eksplozja amerykańskiej bomby atomowej”.