Bbabo NET

Społeczeństwo Wiadomości

W Kanadzie i Europie mówili o protestach i zmęczeniu ograniczeniami COVID

W stolicy Kanady nadal obowiązuje stan wyjątkowy, wprowadzony przez władze miasta w związku z protestami kierowców ciężarówek. Kierowcy ciężarówek są niezadowoleni z restrykcji anty-COVID, które dają im wybór – szczepienia lub pracę – ale przedstawiciele innych zawodów wyrażają z nimi solidarność i to już po obu stronach Atlantyku. Podczas gdy Ottawa szuka premiera Justina Trudeau bez miejsca zamieszkania, a Paryż przygotowuje się do odrodzenia ruchu Żółtych Kamizelek, rozmawialiśmy z Kanadyjczykami, Francuzami i Belgami o ich postrzeganiu tego, co się dzieje.

Władze kanadyjskie, dążąc do zgaszenia protestu, odwołują się do oczekiwanych argumentów, przede wszystkim ekonomicznych. Zdaniem ekspertów przestój strajkujących truckerów poważnie wpływa na gospodarkę kraju, a także - na portfele samych kierowców. Szczególnie gorliwi przeciwnicy demonstracji straszą mieszkańców Ottawy pustymi straganami z powodu braku zagranicznych dostaw, ale jak zauważył Kirk Smyrtle, mieszkaniec stolicy Kanady w rozmowie z mieszkańcem stolicy Kanady, jest to dalekie od niedobór.

„To, co się teraz dzieje, nie jest wojną ani czymś w tym rodzaju” – podkreślił. „Po prostu nie wpuszczają do Ottawy dodatkowych ciężarówek. Ci, którym udało się wjechać do miasta lub zatrzymać w pobliżu, zostają na swoich miejscach. Kierowcy otrzymują mandaty, ale nikt nie stosuje wobec nich siły. Wśród policji nie ma irytacji - już codziennie wystawiają mandaty za nielegalne parkowanie ”.

Jeśli chodzi o dostawy produktów, nasz rozmówca kontynuuje, nie ma ich jeszcze potrzeby. „Ottawa to duże miasto, sieci handlowe mają tu wiele magazynów z różnymi magazynami, nie słyszałem od nikogo, żeby w supermarkecie nic nie było. Placówki medyczne pracują normalnie, wszystkiego też jest pod dostatkiem, wynika to z całej pandemii – wspomina Kirk.

„Jest wielu, którzy sympatyzują z protestującymi i nie ma znaczenia, kto pracuje jako ktoś. Dotyczy to ogólnego zmęczenia ludzi i wiadomości o tym, jak w innych krajach, gdzie sytuacja jest gorsza niż nasza, władze odwołują blokady” – podsumowuje nasz rozmówca.

Mieszkający w Toronto Michael Phipps również mówi o banalnym zmęczeniu io tym, że pierwsi kierowcy ciężarówek po prostu mieli odwagę pojechać na demonstracje: „Widziałeś te ogromne samochody? Oczywiście oni (kierowcy) po prostu biorą kanadyjskie flagi i stoją na ulicach, ludzie to lubią, bo mówią w imieniu całego kraju. Ale nie każdy może znaleźć ciężarówkę i stanąć tam, gdzie chce”.

Według 30-letniego Mike'a komunikacja między miastami przebiega normalnie, a jego znajomi zauważyli, że do Ottawy można bez problemu wjechać samochodem.

Nastroje protestacyjne rozprzestrzeniły się po oceanie. We Francji pojawił się już internetowy ruch Konwoje Wolności, w którym setki tysięcy ludzi wyrażają solidarność z kanadyjskimi kierowcami ciężarówek i grożą wyjazdem do Paryża, by sprzeciwić się ograniczeniom anty-COVID.

Władze republiki, pomne doświadczenia demonstracji tzw. „żółtych kamizelek”, uznały jednak nowych protestujących za nielegalnymi i nie jest jeszcze jasne, jak daleko każda ze stron jest gotowa posunąć się w zaistniałej konfrontacji.

Według mieszkanki Paryża, Annette Moreau, zaszczepieni Francuzi nie mają problemów z samą kwarantanną, ale protestujący są pod wpływem doświadczeń zagranicznych. Co więcej, mówimy nie tyle o odległej geograficznie Kanadzie, co o leżącej nieopodal Wielkiej Brytanii. Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson ogłosił niedawno możliwość zniesienia wszystkich ograniczeń COVID już w lutym, a to w kontekście faktu, że jego kraj nie osiągnął zerowych wskaźników infekcji.

„Oczywiście widzimy wiadomości, szczególnie dużo rozmawiamy o Johnsonie, biorąc pod uwagę, że prezydent (Macron oczywiście odnosi się do ataków francuskiego przywódcy na Londyn w związku z winą brytyjskich władz za śmierć nielegalnych imigrantów przekraczających kanał La Manche.-) często pamięta. A czytamy o tym, jak źle wszystko jest w Wielkiej Brytanii (francuska prasa naprawdę nie jest zbyt łagodna wobec sąsiadów. -), ale tam też odwołuje się środki izolacyjne – podkreśla nasz rozmówca. Komu się to spodoba?

29-letni Markus Steiner z Brukseli zgadza się, że „przykład brytyjski jest zaraźliwy”. Stolica Belgii nie znalazła się jeszcze na pozycji kanadyjskiej, ale są tam przesłanki do demonstracji. Co więcej, wiele instytucji unijnych jest skupionych w Brukseli, co oznacza, że ​​akcje protestacyjne, jeśli do nich dojdzie, będą kierowane bezpośrednio do kierownictwa europejskiego, a nie nawet krajowego.

W Kanadzie i Europie mówili o protestach i zmęczeniu ograniczeniami COVID