Bbabo NET

Społeczeństwo Wiadomości

„To nie jest czarna magia”: ta miłośniczka zwierząt porzuciła pracę w laboratorium, aby zostać pełnoetatowym wypychaczem zwierząt

Niektórzy ludzie patrzą na śmierć na drodze i widzą zmasakrowane zwłoki. Vivian Tham widzi sztukę.

28-latek jest jednym z niewielu taksydermistów w Singapurze, chroniącym wszystko, od ptaków rozgniecionych przez samochody po zmarłe zwierzęta domowe, takie jak koty i psy.

Jeśli słowo „taksydermia” przypomina Ci wypchane głowy jelenia na ścianach górskich chat, nie jesteś sam.

Ale w studio Vivian Black Crow Taxidermy robi znacznie bardziej elegancko — wyobraźcie sobie motyle przypięte do skomplikowanych mandali, szkielety węży zwinięte w realistyczne ślizganie i oprawione w ramy oraz puszyste zwierzaki, które wyglądają, jakby po prostu ucinały sobie drzemkę.

Zachowywanie wspomnień

Dla absolwenta zoologii i miłośnika zwierząt taksydermia polega na utrzymywaniu wspomnień przy życiu i przywracaniu piękna martwym zwierzętom.

Oprócz dbania o zwierzęta, aby ich właściciele nie musieli się z nimi rozstawać, uwielbia też włączać do swoich innych prac drobne sentymentalne akcenty. Mówi nam, że otrzymała prośby o dodanie pierścionków obietnicy dla par lub kwiatów z bukietu ślubnego do jej kopuł z motylami.

Wyjaśnia: „Zamrażam wspomnienia i emocje w czasie, ponieważ kiedy spojrzysz wstecz, ten kawałek będzie trwał wiecznie, nawet po Twojej odejściu”.

Większość jej szkoleń wywodzi się ze studiów zoologicznych i staży w muzeach. Ale znajomość anatomii zwierząt nie wystarczy. Aby być pełnoprawnym taksydermistą, potrzebujesz również zmysłu artystycznego, dbałości o szczegóły i wielu innych umiejętności, w tym zszywania skóry.

Nie wspominając o dużej ilości czasu na twoich rękach.

Vivian, która w zeszłym roku porzuciła pracę w prywatnym laboratorium, aby założyć swoje studio, nieśmiało mówi nam, że może spędzać w pracy do 15 godzin dziennie.

Wyjaśnia nam to — typowa procedura z udziałem chomika może zająć jej od czterech do pięciu godzin, by odpowiednio oskórować zwierzę. Uwzględnij kolejne zabiegi chemiczne i czas schnięcia, a liczysz na około dwa tygodnie na ukończenie całego projektu.

Przez większość dni pracuje do późna w nocy, ale wciąż ma listę oczekujących od czterech do sześciu miesięcy na usługi wypchania zwierząt.

Machając ręką na tyły swojej pracowni wyznaje: „Czasami, kiedy jestem zbyt zmęczona, mam tu poduszkę i koce. Po prostu śpię w środku!”

W sercu miłośnik zwierząt

„Czasami czuję, że jestem bardzo, bardzo wypalona, ​​ponieważ tylko jedna osoba robi wszystko” – mówi Vivian.

Ale to niematerialne rzeczy, takie jak podekscytowanie jej uczestników, gdy biorą udział w jej warsztatach i właścicielka zwierzaka, która staje się emocjonalna, gdy otrzymują swoje furbaby, napędzają ją.

„Kiedy zobaczę, jak właściciel płacze, kiedy przyprowadzą do mnie zwierzaka, też będę płakać” – dodaje.

Vivian ujawnia, że ​​zawsze miała słabość do zwierząt, a kiedy w ramach swoich studiów musiała prowadzić projekty związane z testami na zwierzętach, zorientowała się, że scena naukowa nie jest dla niej.

Krzywiąc się, gdy opowiada o konieczności eutanazji szczurów w ramach pracy magisterskiej, mówi nam, że „tak bardzo płakała”.

Kiedy więc Vivian zaczęła jako hobby jakieś osiem lat temu jako artystyczne wypychanie, ustaliła dla siebie surowe zasady.

Przysięgała, że ​​nigdy nie zabije ani nie skrzywdzi żadnego zwierzęcia, ani nie wypchnie żadnego zagrożonego lub chronionego gatunku.

A kiedy dostaje telefony w sprawie zabójstwa na drodze, podkreśla, że ​​pilnuje, aby zweryfikować okoliczności śmierci.

„Wiem, że nie krzywdzę [zwierząt]” – mówi Vivian, wyjaśniając, że jej sumienie jest czyste.

„Czasami, zanim zacznę, powiem im: 'Pomagam ci i sprawię, że znów będziesz piękna'”.

To nie jest czarna magia

Jak w każdym zawodzie zajmującym się śmiercią, istnieje wiele tabu i nieporozumień.

Podczas gdy niektórzy są po prostu przerażeni na myśl o padlinie, Vivian mówi, że niektórzy ze starszego pokolenia wydają się myśleć, że zajmuje się czarną magią.

Ma wybór czaszek zwierzęcych – w tym czaszek kóz, które są powszechnie kojarzone z satanizmem – ale utrzymuje, że nie ma nic złego w tym, co robi.

„To nie jest czarna magia! Tak naprawdę to tylko ssaki z czaszką, a my badamy czaszkę. Więc dla mnie to czysta nauka”.

W rzeczywistości Vivian mówi, że lubi przekazywać swoją wiedzę naukową, kiedy tylko może, od zaimponowania dzieciom z jej sąsiedztwa zachowanymi gąsienicami po umieszczanie w swoich warsztatach zabawnych faktów na temat rodzimych motyli Singapuru.

Nawet gdy żartuje, że wyrosła jej siwe włosy ze stresu związanego z prowadzeniem własnego biznesu, podsumowuje: „W końcu, kiedy oddaję się opinii publicznej i dzielę się swoją wiedzą — nie jestem biorcą, jestem dawcą — wydaje się, że warto”.

Podobał Ci się ten artykuł? Bądź na bieżąco z naszym nadchodzącym filmem Tries, w którym prowadząca Amanda Chaang próbuje swoich sił w stworzeniu własnej kopuły z motylami.

kimberlylim@

„To nie jest czarna magia”: ta miłośniczka zwierząt porzuciła pracę w laboratorium, aby zostać pełnoetatowym wypychaczem zwierząt