Bbabo NET

Sport Wiadomości

Nawias Jota daje Liverpoolowi zwycięstwo nad Leicester

Baku, 11 lutego

Pod koniec stycznia nie było na ekranach naszych telewizorów starć w ramach angielskiej Premier League na tyle długo, abyśmy po prostu przegapili jej wyjątkową atmosferę. Jest jednak w porządku – już początkowe mecze 24. kolejki pokazały, że na pewno będziemy mieli czym zaspokoić nasz emocjonalny głód. A potem kalendarz pomógł, publikując późny czwartkowy wieczór mecz na Anfield pomiędzy rywalami, którzy kilka sezonów wcześniej rozstrzygnęli między sobą los nagród wyjątkowo wysokiego poziomu. Liverpool gościł Leicester.

Jak informowaliśmy, przed sprawozdawczym pojedynkiem rozmieszczenie drużyn w tabeli było takie, że nie było specjalnych pytań o faworyta pojedynku. „Czerwoni” i „Lisy” banalnie rozwiązywali problemy turniejowe różnych kalibrów, więc oczekiwania wobec ich gry różniły się od siebie. Gospodarze mogli zadebiutować Luis Diaz w meczu o mistrzostwo kraju, a nawet w wyjściowym składzie - Kolumbijczyk wykorzystał nieobecność Sadio Mane'a na tle triumfującego dla Senegalu Pucharu Narodów Afryki, a Mohamed Salah , który przegrał finał z reprezentacją Egiptu, znalazł się na ławce .

Błędem byłoby powiedzieć, że nieobecność Maneta była tego wieczoru bardzo rzucająca się w oczy. Diaz grał holistyczny pojedynek przez wszystkie 90 minut, które powierzył mu Klopp, a jego główną zaletą była organiczna obecność w schemacie gry Liverpoolu. Nowicjusz „zimowy” nie wypadł z ogólnej dynamiki zespołu, a jednocześnie miał okazję od czasu uderzać spoza pola karnego. Kolejną rzeczą jest jego gra defensywna. Tutaj Diaz będzie musiał pogodzić się z szerszym zakresem obowiązków w porównaniu z etapem jego kariery w Porto, i jak dotąd możemy stwierdzić, że Leicester ma godną pozazdroszczenia przestrzeń podczas „powrotów” Luisa do obrony, aby pomóc Robertsonowi .

W tym samym czasie Liverpoolowi udało się uniknąć poważnych problemów u swoich bram – tam, gdzie obrońcy nie skończyli, Alisson uratował i generalnie nie było paniki wśród the Reds w strefie zagrożenia. Leicester próbował znaleźć swoją popisową grę w kontratakach przez cały pojedynek, ale w rzeczywistości nawet w pierwszej połowie zrujnował wszystkie korzystne momenty w zagranicznych posiadłościach. Duck nie rozumiał przepustek w ruchu od partnerów i próbowali patronować Maddison po prawej stronie.

Podopieczni Jurgena Kloppa nie różnili się wysoką linią presji na przeciwnikach, ale jeszcze przed przerwą zdołali wyróżnić się dzięki standardowej pozycji. Diogo Jota w 34. minucie z powodzeniem zagrał na dobitkę, po strzale z drugiego piętra Van Dijka odbił się Schmeichel, który z prawej flanki wykończył rzut rożny Trenta z bliskiego słupka. Lisy miały pewne szanse na remis na tablicy wyników, ale zmiana sytuacji wytrąciła im ziemię spod nóg.

Podopieczni Brendana Rodgersa wyszli w drugiej połowie meczu zdezorientowani. Szybkie transfery na linię frontu, jeśli docierały do ​​adresata, kończyły się pozycjami spalonymi dla atakujących graczy. Liverpool odważnie podniósł linię obrony na środek boiska iw 70. minucie byliśmy zmuszeni stwierdzić poważną przewagę „czerwonych” będących w posiadaniu piłki. W tym samym czasie Klopp nie zawahał się zwiększyć szybkości ataku własnej drużyny, a pojawienie się Mo Salaha jeszcze bardziej zwiększyło niebezpieczeństwo stwarzane przez jego drużynę.

Egipcjanin w tym meczu nie zdołał wyróżnić się strzeloną bramką, a zamiast tego ta zaszczytna misja trafiła do Diogo Joty w 87. minucie. Znów standardowa pozycja, znowu Lester radzi sobie z żalem na pół przy pierwszym zagrywce, ale przegrywa zbiórkę, a Matip asystuje w środku pola karnego Portugalczykowi, który w kolejnym meczu zrobił osobistą ekstrawagancję. Diazowi na pewno będzie trudno zdobyć przyczółek w szalonym trio atakującym jego nowego klubu!

W następnej rundzie Liverpool zagra na wyjeździe z Burnley, a Leicester będzie gościć u siebie londyński West Ham.

Nawias Jota daje Liverpoolowi zwycięstwo nad Leicester