Bbabo NET

Wiadomości

Kijów ponownie dostrzegł zagrożenie w zwykłych rosyjskich ćwiczeniach

Rosja zapowiedziała zamknięcie znacznej części Morza Azowskiego i Morza Czarnego w celu prowadzenia ćwiczeń rakietowych i artyleryjskich. Andrey Klymenko, szef ukraińskiego czarnomorskiego Instytutu Studiów Strategicznych, napisał o tym na swojej stronie w sieci społecznościowej. Czy Nezalezhnaya ma powód do niepokoju, dowiedziałem się od eksperta.

Klimenko wyjaśnia, że ​​Rosja wydała zawiadomienie NOTAM o zamknięciu części Morza Czarnego i Azowskiego w związku z wystrzeliwaniem rakiet w dniach 13-19 lutego. „Morze Czarne w północno-zachodniej części jest zablokowane do granicy morza terytorialnego Ukrainy. W Azowie - od wybrzeża okupowanego Krymu do wybrzeża Terytorium Krasnodarskiego ”- powiedział autor postu.

Według niego zamknięcie Morza Azowskiego nie pozwala na obecność korytarza dla przejścia statków handlowych do portów Ukrainy, co jest pierwszym od 8 lat. Klymenko zaznaczył, że nie chce siać paniki, ale Rosja prawdopodobnie szykuje coś w rodzaju „morskiej blokady” ukraińskich portów.

Ekspert wojskowy, członek Klubu Izborskiego Władysław Shurygin uważa, że ​​Ukraina po raz kolejny próbuje oskarżyć Rosję o nieistniejące zagrożenie.

– To są zupełnie zwyczajne, zwyczajne ćwiczenia – wyjaśnił ekspert. - Nawiasem mówiąc, takie imprezy organizujemy regularnie, jak Ukraina. Przed rozpoczęciem, obszary ćwiczeń są zawsze zamknięte. Należy zrozumieć, że nie jest to zamknięcie całego Morza Czarnego, jak mogłoby się wydawać nieświadomej osobie. To jest zamknięcie tylko niektórych obszarów, które nie mogą pokrywać się z granicami Ukrainy. Wszystko odbywa się w odpowiedniej odległości od nich. W związku z tym nie mogą stanowić bezpośredniego zagrożenia dla Ukrainy.

- Czego więc boi się Ukraina?

- Tylko jedno: liczba naszych statków wypływających w morze wystarczy, aby zadać poważną klęskę całej przybrzeżnej infrastrukturze Ukrainy. Jeśli zajdzie taka potrzeba. Oczywiście przybycie sześciu okrętów desantowych z północy i Bałtyku, biorąc pod uwagę obecność kolejnej grupy okrętów desantowych Floty Czarnomorskiej, tworzy dość dużą grupę, która jest w stanie wylądować na dużą skalę w dowolnym punkcie na wybrzeżu Morza Czarnego. Czy tym punktem będzie Ukraina, jak sugerują niektórzy eksperci, szczerze nie jestem pewien. Kłopoty z logistyką i utrzymaniem całej grupy po wylądowaniu stwarzają szereg niedogodności. W takim przypadku znacznie łatwiej jest operować na lądzie. Dlatego uważam, że wszystkie te przekazy pochodzą z sekcji wojen informacyjnych, kiedy którekolwiek z naszych działań jest od razu odbierane przez Ukrainę jako swego rodzaju próba ukrycia ich przebiegłego planu podboju ich kraju lub sprowokowania wojny. Przyjmuję te rzeczy dość spokojnie, nie widzę w tym, co się dzieje, nic nadzwyczajnego.

- Czy powinniśmy oczekiwać od Ukrainy jakiejś odpowiedzi lub prowokacji?

- Oczywiście możemy się spodziewać, że w odpowiedzi Ukraina rozpocznie również ćwiczenia ze wszystkimi swoimi trzema okrętami i pięcioma łodziami. Można się spodziewać, że na Morze Czarne wpłynie kolejna para korwet lub fregat NATO. Będą pewne rzeczy wzajemne, ale to wszystko jest „sto trzydziestym siódmym chińskim ostrzeżeniem”. Absolutnie na służbie środki, które nie zawierają absolutnie nic.

Kijów ponownie dostrzegł zagrożenie w zwykłych rosyjskich ćwiczeniach