Bbabo NET

Wiadomości

Republikański Komitet Narodowy powiedział, że zamieszki na Kapitolu są „uprawnione”

Komitet Narodowy Partii Republikańskiej (NCRP) publicznie skarcił republikańskich kongresmenów Adama Kinzingera i Liz Cheney za wejście do specjalnej komisji do zbadania zeszłorocznych protestów Kapitolu przeciwko linii partyjnej.

Rezolucja Komitetu Narodowego stwierdza, że ​​Kinzinger i Cheney są zaangażowani w prześladowanie zwykłych obywateli zaangażowanych w „uprawniony dyskurs polityczny”. Wokół ostatnich trzech słów toczyły się zaciekłe spory. Mówimy o zwolennikach Donalda Trumpa, którzy zakwestionowali zasadność wyborów w 2020 roku i 6 stycznia 2021 roku udali się na protest w centrum Waszyngtonu. Część demonstrantów wdarła się następnie na Kapitol, przez co odbyła się tam ceremonia zatwierdzenia wyników wyborów. Rządząca Partia Demokratyczna nazywa ten incydent próbą zamachu stanu i powołała specjalną komisję do zbadania wydarzeń. Ale przywódcy republikanów, obawiając się kłótni z elektoratem Trumpa, odmówili udziału w pracach komisji. Niemniej jednak nie ma jedności w ocenie wydarzeń z 6 stycznia w szeregach partii, którą Demokraci próbują wykorzystać przeciwko Republikanom przed jesiennymi wyborami do Kongresu.

Jeden z najbardziej wpływowych republikanów, przywódca frakcji senackiej, Mitch McConnell, powiedział, że „nie jest zadaniem NCRP szturchanie poszczególnych członków partii, którzy nie zgadzają się z linią większości”. Nazwał wydarzenia z 6 stycznia „gwałtownymi zamieszkami, które miały zapobiec pokojowemu przekazaniu władzy po prawnie zatwierdzonych wyborach”. Ponad stu republikańskich funkcjonariuszy podpisało list potępiający działania komitetu narodowego.

Ale szef NCRP Ronna McDaniel nie wycofała się, mówiąc, że „uprawniony dyskurs polityczny” nie odnosi się do przemocy na Kapitolu, ale do protestu, który go poprzedzał. Jej zdaniem działania specjalnej komisji demokratów „wyszły daleko poza pierwotne cele” i są bardziej „polityczną pozą niż sprawiedliwością”.

Wszystko to jest grą słów, która jednak może przesądzić, za kim w następnej kolejności pójdzie Partia Republikańska – Trump czy jego przeciwnicy. W końcu Kinzinger i Cheney są zagorzałymi krytykami Trumpa, a nawet poparli impeachment zainicjowany przez demokratów przeciwko niemu. Ale były prezydent, mimo wszelkich prób zerwania z nim przez część elity partyjnej, pozostaje najpopularniejszym politykiem wśród republikańskiego elektoratu. A NKRP dała do zrozumienia, że ​​stoi po stronie byłej głowy państwa i jego wyborców. Sam Trump powiedział, że jeśli uda mu się wygrać wybory prezydenckie w 2024 roku, rozważy ułaskawienie osób skazanych w sprawie o zamieszki w Kapitolu.

Godny uwagi jest niedawny konflikt na ten temat między autorytatywnym senatorem Tedem Cruzem i prezenterem Fox News, Tuckerem Carlsonem. Cruz nazwał buntowników z 6 stycznia „terrorystami”, za co Carlson, uważany za jednego z najbardziej wpływowych współczesnych komentatorów konserwatywnych, ostro zaatakował politykę w swoim programie. W rezultacie sam Cruz pojawił się na antenie w Carlson, powtarzając przeprosiny drżącym głosem, mówiąc, że to „nieroztropne i głupie” z jego strony nazywanie „tysiąca pokojowo protestujących terrorystów”.

Na pierwszy rzut oka rezolucja NKRP naprawdę wygląda jak usprawiedliwienie przemocy jako środka walki politycznej, co jest dziwne dla Ameryki, która twierdzi, że ma tradycje demokratyczne. W końcu poszczególni protestujący tego dnia przebili siłą policyjny kordon, rozbili i obrabowali biura w Kapitolu, wykrzykiwali groźby pod adresem kongresmenów.

Z drugiej strony nie wszystko jest takie oczywiste. Po pierwsze, niedawny sondaż przeprowadzony przez The Washington Post i University of Maryland pokazał, że jeden na trzech Amerykanów naprawdę wierzy, że „przemoc wobec władz może być czasem usprawiedliwiona”. Dla porównania: w latach 90. myślała tak tylko co dziesiąta osoba. Po drugie, sama kwestia zasadności wyborów w 2020 roku nie jest błahostką. Chociaż Demokraci i przyjazna prasa określają wszystkich wątpiących jako teoretyków spiskowych, według badania Axios-Momentive tylko nieco mniej niż połowa Amerykanów (42 procent) wątpi dziś, czy zwycięstwo Bidena było uzasadnione.

Republikański Komitet Narodowy powiedział, że zamieszki na Kapitolu są „uprawnione”