W piątek rano w centrach handlowych wchodzą w życie ograniczenia, które trudno nazwać ograniczeniami. W wyniku protestu centra handlowe nie były już zobowiązane do oznaczania klientów zaszczepionych i nieszczepionych.
Używanie lub nieużywanie specjalnych bransoletek pozostawia się do uznania kierownictwa sieci handlowych - jasne jest, że nikt tego nie zrobi. Jeszcze wczoraj centra handlowe mówiły, że takie działania zabiją handel, chociaż wiele sklepów nie podniosło się jeszcze z poprzednich zamknięć. Państwo wykorzystuje ten środek, aby skłonić obywateli do szczepień, ale jest to wyraźnie zła rzecz – niezaszczepieni po prostu przeniosą się do sklepów wolnostojących, a ucierpią sieci handlowe o powierzchni ponad 10 tys.
Każdy „kanion” musi teraz sam decydować o organizacji pracy. Mogą przyjąć wszystkich do wszystkich sklepów, ale mogą być tylko zaszczepieni lub z testami, a nieszczepieni tylko do aptek. Jednocześnie w większości sklepów wejścia do supermarketów i aptek są już wydzielone.
Wielu ministrów krytykuje Bennetta za to, że nie zwołał w tej sprawie gabinetu koronnego, ale przesłuchał ministrów telefonicznie. Ich zdaniem potrzebna jest szeroka dyskusja, w przeciwnym razie nie uda się zdobyć zaufania społecznego.
Jest też problem z „zielonymi klasami”. Ministerstwo Zdrowia informuje, że Ministerstwo Edukacji Narodowej nie podaje danych o frekwencji w „zielonych klasach”. Dzieje się tak na tle zarzutów, że Ministerstwo Edukacji ma ukryte informacje o występowaniu w systemie edukacji, którym zaprzeczył Shasha-Biton.
Profesor Nadav Davidovich, szef Stowarzyszenia Lekarzy Zdrowia Publicznego, powiedział w rozmowie z Wallą: „Ministerstwo Edukacji powinno podnieść kwestię testów i szczepionek na wyższym poziomie, w tym przeniesienia analizy wyników„ zielonej klasy ' dane. Chcemy wiedzieć, ile dzieci było codziennie testowanych pod kątem antygenu i jaki jest ich stan.”
bbabo.Net