Bbabo NET

Wiadomości

Mały wschodnioeuropejski na wielkiej szachownicy

Ponad 400 000 uchodźców z Ukrainy szuka schronienia w Europie. W ciągu czterech dni od rozpoczęcia konfliktu w Polsce schroniło się 200 tys. osób.

Kilometrowe kolejki na granicach. Kobiety i dzieci zebrane w walizkach – te strzały wywołały falę solidarności we wszystkich krajach wschodniej flanki Unii Europejskiej, niegdyś należącej do Układu Warszawskiego, a obecnie członków NATO. W oczekiwaniu na decyzje i działania tzw. wielkich w obliczu polityków zwykli ludzie pomagają uchodźcom – kto może. Bo ta część Europy najlepiej wie, jak to jest być pionkiem na geopolitycznej szachownicy.

„Do wczoraj nie wyobrażaliśmy sobie, że wybuchnie konflikt na taką skalę. To dla wszystkich ogromny szok” – powiedziała mieszkająca w Warszawie Magdalena. Historycznie Polska doskonale zdaje sobie sprawę z najbrzydszego oblicza wojny. Ma też bardzo gorzkie doświadczenia z przeszłości w stosunkach z Rosją. Dlatego Magdalena jest przekonana, że ​​Ukraina musi być wolna: „Ukraina jest naszym najbliższym sąsiadem. Dla nas to część Unii Europejskiej. To, co się tam teraz dzieje, to koszmar.

Młodzi ludzie w Polsce, tacy jak Maria, również martwią się tym, co się dzieje. Według niej, po pandemii Europa stoi przed nowym niebezpieczeństwem:

„Martwimy się o naszą przyszłość. Zastanawiamy się, co będzie za kilka godzin, za kilka dni… Bo wojna jest częścią naszej historii. Wcześniej to wszystko wydawało się mitem, ale teraz to rzeczywistość. Oglądamy w telewizji, co się dzieje, słuchamy w radiu i trudno nam to wszystko zrozumieć. Bardzo współczujemy naszym sąsiadom ”.

Dziesiątki tysięcy Ukraińców przekroczyło granicę do Polski. Magdalena i Maria zastanawiają się, czy ich kraj jest gotowy na bardziej skomplikowaną sytuację:

„W Polsce jesteśmy bardzo podzieleni – na lewicę i prawicę. Naruszona została jedność Polaków, patriotyzm. Nie wszyscy ufają naszemu rządowi, zastanawiamy się, dokąd potoczą się sprawy. Ale w ostatnich dniach po raz pierwszy poczułem, że Polska wydaje się trochę zjednoczona, konflikty wewnętrzne zanikły i skupiliśmy się razem na walce ze złem.

„Wcale nie chcę sobie wyobrażać, że w jakikolwiek sposób Polska może być zaangażowana w jakąkolwiek akcję militarną. Nie chcę, aby to, co dzieje się na Ukrainie, trwało nadal. Mam nadzieję, że w jakiś magiczny sposób lub poprzez sankcje Unii Europejskiej, NATO i Stanów Zjednoczonych agresor zostanie powstrzymany. To tak, jakbyśmy musieli zdać się na jakiś cud, bo sytuacja wymyka się spod kontroli, logiki i zdrowego rozsądku. To tak, jakbyśmy po prostu błagali o zmianę.

Ukrainka Elena, która na swój dom od trzech lat wybrała Warszawę, modli się również o zmianę przerażającej sytuacji dla swoich bliskich w ojczyźnie:

„Ukraina jest w stanie wojny. Strzelają i atakują. Jest też dezinformacja. Jedna strona przedstawia rzeczy w radykalnie odmienny sposób od informacji drugiej. Nie jest jasne, jaka jest prawda. Ludzie wpadają w panikę. Cywile zostali zabici. Są ranni. Polacy martwią się też konsekwencjami dla ich kraju. Zmartwieni są także zwykli ludzie na Białorusi. Cały region. Miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze – mówi Elena, w pełni świadoma, że ​​to nie zwykli ludzie decydują o tym, czy będzie pokój, czy wojna.

Odpowiedź na to pytanie zawsze była w rękach tak zwanych wielkich, polityków, ich interesów i strategii, ich stref wpływów, w których ludzkie życie, losy i fale uchodźców zależą od wielkości geopolityki. Ta wschodnia część Europy wie najlepiej.

„Głowy państw i prezydenci zdecydują o wyniku tej sytuacji. Jesteśmy zwykłymi ludźmi, którzy nie potrafią niczego rozwiązać. Oczywiście sytuacja jest zła. Uważam, że Europa musi przeciwstawić się Putinowi, bo sytuacja jest naprawdę nienormalna. Potrzebna jest jednoznaczna odpowiedź. Każda normalna osoba powinna mieć świadomość, że sytuacja jest nie do zaakceptowania.”

Sytuacja jest nie do zaakceptowania również dla innych wschodnich Europejczyków – Słowaków, takich jak Peter, który pamięta żelazną kurtynę w Europie.

„Wszystko można rozwiązać za pomocą dyplomacji. Obawiam się, że prezydent Rosji jest przekonany, że jego liczba może przejść. Moim zdaniem nałożone sankcje w ogóle nie dotkną ludzi, dla których są przeznaczone. "

Działania Rosji na Ukrainie zmieniają życie wszystkich.

„Jesteśmy Słowianami w tej części Europy. I w tej trudnej sytuacji oczywiście my Słowacy w razie potrzeby przyjmiemy ludzi z Ukrainy – powiedział Piotr, a Magdalena z Warszawy wciąż ma nadzieję, że zwycięży zdrowy rozsądek:

Mały wschodnioeuropejski na wielkiej szachownicy