Bbabo NET

Społeczeństwo Wiadomości

Rabuś wdowy Gradsky Marina Kotashenko cudem nie zamarzł na stepie

Znane są nowe szczegóły śledztwa w sprawie kradzieży stu milionów rubli od żony Aleksandra Gradskiego, Mariny Kotashenko. Najeźdźcy, którzy okradli wdowę po muzyku, próbowali uczynić swoją ofiarę wspólnikiem zbrodni. Ponadto detektywi odtworzyli pełną trasę jednego z rabusiów, aresztowanego Umedjona, który omal nie zamarzł na stepie w pobliżu granicy z Kazachstanem.

Jednym z głównych czynników, które spowodowały późniejsze niepotwierdzone podejrzenia wobec Mariny Kotashenko o dokonywanie własnego napadu, był fakt, że wdowa, komunikując się z detektywami, miała w rękach 5 milionów w gotówce.

Według źródła w śledztwie pieniądze rzeczywiście zostały przekazane kobiecie przez złodziei. Zabierając gotówkę, wyzywająco policzyli tę kwotę ofierze i zasugerowali, że jeśli „zachowa się poprawnie”, to po chwili dostanie znaczną część skradzionej gotówki.

Jak już pisałem, detektywom udało się dotrzeć do najeźdźców dzięki staremu mercedesowi, którym uciekli przestępcy. Kilka dni później w Sokolnikach znaleziono porzucony biały samochód zagraniczny, którego nominalny właściciel poinformował policję, że wymienił samochód z Umedjon Zhabbarov na Kia. Do niedawna były właściciel „Niemca” był mu winien około 200 tysięcy rubli różnicy, a prawie w dniu nalotu przyszedł do niego i spłacił dług.

Samochód nie został wyrejestrowany, a Umejon regularnie płacił mandaty. Wbrew słowom rzekomej żony rozbójnika, że ​​rzekomo odpracował w ten sposób swój dług i był tylko taksówkarzem, rozmówca wyjaśnił, że Umedjon mieszkał przez trzy dni z trzema wspólnikami w mercedesie zaparkowanym przy autostradzie, czekając na samochód Kotashenko przejechać. A po nalocie spędził noc na terenie domu jednego z uczestników napadu. Według śledztwa udział Umedjon wynosił około 10 milionów rubli. Za te pieniądze od razu kupił sobie używaną Toyotę za 2,5 miliona rubli i poszedł do ucieczki.

Umedjon dochował tajemnicy: z telefonu nieznanej kobiety wezwał taksówkę i pojechał najpierw do Penzy, a potem kolejną taksówką do regionu Samary. Tam, w odległej wiosce, uciekinier schronił się w domu miejscowego starszego mieszkańca. Po spędzeniu nocy bandyta wyszedł z domu przed świtem, zabierając ze sobą filcowe buty i krótkie futro emerytowanego właściciela.

Umedjon szedł pieszo w kierunku granicy rosyjsko-kazachskiej, ale prawie zamarzł na stepie i zawrócił. Resztkami sił dotarł do autostrady i wyruszył w jazdę do Moskwy, gdzie został złapany na jednej stacji metra. Umedjon powiedział detektywom wszystko, co wiedział o swoich wspólnikach. Twierdzi, że pieniądze pozostałe z jego udziału przekazał znajomym kobietom, ale one z kolei zaprzeczają temu faktowi.

Rabuś wdowy Gradsky Marina Kotashenko cudem nie zamarzł na stepie