Jedna z największych amerykańskich edycji Washington Post wsparła rosyjską łyżwiarkę figurową Kamilę Valieve, która wpadła w aferę dopingową. Opublikowali artykuł, w którym stwierdzono, że próbka sportowca została pobrana 25 grudnia 2021 r. i powinna zostać otwarta w ciągu 10 dni. Minęły jednak dwa miesiące. Jak zauważył autor materiału, można to wytłumaczyć jedynie luzem panującym w Światowej Agencji Antydopingowej (WADA).
„Historia Valiyevej po raz kolejny pokazała, jak wątpliwa jest toksykologia i niekończące się opóźnienia prawne WADA” – podkreśla artykuł w Washington Post. Autor publikacji zwrócił uwagę, że wina leży po stronie systemu testującego i nie ma za co karać Camili.
Amerykańska gazeta zauważyła, że nie ma dowodów na to, że niewielka ilość nieszkodliwego leku dawała Rosjanom dodatkową przewagę w konkursie. Nie można też twierdzić, że wzięła to celowo.
Jednocześnie WP zauważa, że jest tylko jeden niepodważalny dowód: Valieva jest już teraz największą łyżwiarką swoich czasów i być może nie tylko jej. I nie ma na Ziemi substancji, „która mogłaby wyjaśnić jej kunszt, poza inspiracją, z którą jedzie”.
Mimo to, jak zauważył dziennikarz, przeciwnicy Rosji krzyczą o globalnej zbrodni. WADA i MKOl „pogrążyły Valievę w straszliwej niepewności spowodowanej wielopoziomowym procesem zawieszenia”.
Tymczasem wcześniej okazało się, że testy antydopingowe Valievy, przekazanej w połowie stycznia w Tallinie podczas jej zwycięskich mistrzostw Europy, zostały przeanalizowane szybciej niż grudniowe, przekazane na mistrzostwa Rosji 2022 w Petersburgu.
Sportowy Sąd Arbitrażowy (CAS) zarejestrował w piątek apelacje Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) i Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) o zniesienie tymczasowego zawieszenia Valievy, która zdała pozytywny test antydopingowy podczas Mistrzostw Rosji w grudniu. Oczekuje się, że decyzja w sprawie tymczasowego zawieszenia Rosjanki zapadnie 13 lutego.
bbabo.Net